Miasto Linest
-
Vader0PL
Po pewnych przygodach Zielony Mag wrócił do Linest. Z nowym wyposażeniem, jak i z nowym towarzyszem. Zanim jednak dotarł do bram miasta rozejrzał się.
‐Jeżeli tutaj jesteś, Chimero, to czekaj pod tą bramą i nie daj się zobaczyć.Linest… dla takiego handlarza jak on przystanek obowiązkowy. Jednakże nie rozwodził się nad tym, gdyż obowiązek wzywał. Ahlorianie i sprzęt i można wracać do Wioski.
-
Kuba1001
Kebab:
Niezbyt długo, bo niedźwiedź najwidoczniej nie miał zamiaru tak łatwo odpuścić upierdliwemu intruzowi, toteż szybko opuścił gawrę, udając się pospiesznie za Elfem i psem, którzy to biegli w Twoją stronę.‐ Długo by gadać, może później Ci to rozwinę, ale ogółem chodziło o to, że jeden z nas był cholernie podobny do jakiegoś Nekromanty, więc chłopi chcieli spalić nas na stosie albo ukamienować.
Vader:
Biorąc pod uwagę, że podczas jazdy traktem mijałeś wielu wędrowców, pieszo, na koniach lub wozach, i nie dali po sobie poznać, że dostrzegli monstrum takiego kalibru, to pewnie i teraz jest ukryta wystarczająco dobrze, aby nie ściągnąć ani na siebie, ani na Ciebie żadnych kłopotów.O Ahloran będzie tu pewnie trudno, co mieliby robić tak daleko od Góry? Niemniej, trafiłeś w spokoju pod miejską bramę.
‐ Imię, nazwisko, statu społeczny, miejsce pochodzenia i cel przybycia do miasta? ‐ zapytał jeden tak standardowo, jak się dało. -
-
-
Kuba1001
Kebab:
Nie było to niestety tak proste, jak mogłeś przypuszczać, ale chociaż nadszarpnąłeś blisko połowę swoich zapasów energii magicznej, to zdołałeś unieszkodliwić niedźwiedzia na tyle, aby kilka elfickich strzał skończyło resztę.‐ Mają też swoje dobre strony… Raz za jednego dostaliśmy pięć tysięcy złota i zrobiliśmy sobie około miesiąc wolnego.
Vader:
Gildia Kupców podziałała na nich na tyle motywująco, aby nie zagłębiali się w szczegóły i wpuścili Cię do środka bez szemrania.‐ Imię, nazwisko, miejsce pochodzenia, status społeczny i cel przybycia do miasta? ‐ zapytał regulaminowo jeden ze strażników, wraz z innym krzyżując włócznie tak, aby uniemożliwić Ci dalszą jazdę.
-
-
-
Kuba1001
Kebab:
‐ Dzięki Tobie i pracy zespołowej. Zejdziesz czy Ci pomóc?‐ Był Nekromantą, terroryzował okoliczną ludność, robił sobie armię ożywionych potworów… Wiesz, to już jest klasyk, a że nie było w pobliżu żadnego Paladyna czy nikogo innego w tym guście, wzięliśmy tę fuchę. Okazało się, że ten Nekromanta był skończonym kretynem, zabiliśmy kilku jego pachołków za pomocą kusz, a później uciekliśmy, a on pognał za nami całą swoją armię. Wtedy Buźka go dorwał, najpierw wpakował mu bełt w okolice serca, a później ściął łeb.
Vader:
Udało Ci się, nie była to wielka metropolia, więc wzrokiem spokojnie mogłeś ogarnąć całe centrum i jego zabudowę, trzy karczmy oraz główny rynek.‐ Jakie odwiedziny? ‐ zapytał mężczyzna podejrzliwie, gdy jeden z jego kompanów zapisał dokładnie wszystko, co powiedziałeś.
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Udało się.Gdyby nie fakt, że do miasta nadciągała spora karawana kupców, najpewniej kazałby to sprawdzić, a tak to jedynie machnął ręką, pozwalając wjechać Ci do środka na Maluchu.
Kebab:
Po tej deklaracji zdołaliście jakoś postawić Cię na twardym gruncie.‐ Pięć tysięcy. Ale takie strzały zdarzają się rzadko.
-
-
-
Kuba1001
Kebab:
‐ Nie wiem jak Ty, ale ja zabrałbym mu futro, jeśli go nie sprzedamy, to i tak się nam przyda.‐ Nie miałeś aby gdzieś tu handlować?
Vader:
Stał tam, gdzie wcześniej, czyli w centrum, nieopodal jednej z karczm, “Rozbrykanego Kucyka” (hehe, Michau, hehe).Tym razem drzwi były otwarte, więc możesz wejść do środka bez problemów.
-
-
-
Kuba1001
Vader:
‐ Proszę! ‐ usłyszałeś z wewnątrz, co jasno sugeruje, że jednak możesz już wejść do środka.Udało Ci się tam wkroczyć, sklep zbytnio się nie zmienił.
//Mogłeś mi w sumie gdzieś o nim wspomnieć, bo ja nawet nie wiem, co tu sprzedają i kto sprzedaje…//
Kebab:
‐ Sądzę, że tak. A co? Ty wiedziałbyś lepiej?Skinął głową i oddalił się, będąc w zasięgu wzroku i słuchu, aby Ci nie przeszkadzać.
-
Vader0PL
Oktawiusz Fliopottevium
Wszedł do środka.Maurycy Septopopiel
///To bez znaczenia. Tu chodzi bardziej o przechowywanie sprzętu do naprawy domów///
‐Witaj Erwin, czy znów pachnie truskawkami?
Podał hasło, żeby potwierdzić cel swojego przybycia. Oraz po to, by chłopiec, Erwin, pobiegł po właściciela. -
-
Kuba1001
Vader:
Przedpokój taki sam, jak zawsze, choć wydaje Ci się mniejszy, niż gdy ostatni raz tu byłeś. W progu do kuchni czekała Twoja siostra, wyglądała na zaskoczoną i szczęśliwą jednocześnie, ale po chwili przemogła się i podeszła Cię uściskać.Odpowiedzi nie było, ale owszem, pobiegł.
Kebab:
Pokiwał głową i jakieś dwa kwadranse później skończył.
‐ Wielkie bydlę. Ale i tak musimy zanieść do garbarza.Brak straganu może Ci to nieco utrudnić, ale o ile straż nie spróbuje zgarnąć Cię za brak uprawnień i środków do prowadzenia tu handlu, to raczej powinno to jakoś wyjść.