Miasto Linest
- 
 - 
 Kuba1001Linest było punktem handlu dla wszystkich okolicznych wiosek, gdzie chłopi kupowali przeważnie narzędzia, nasiona i zwierzęta, których im brakowało, i tym podobne, a sami sprzedawali wszelkiej maści płody rolne i inne produkty. Stąd pełno tu było owoców, warzyw, mięsa wszelkiej maści, mleka, serów, miodu zwykłego i pitnego, ryb oraz wielu innych towarów. Byli też handlarze specjalizujący się w zaopatrywaniu karawan kupców i wędrowców, sprzedający wędzone ryby, suszone mięso, suchary, plastry miodu czy ser.
 - 
 - 
 - 
 Vader0PLKeter “Magister” Escepek
W nowym świecie, pośród nowych ludzi i misji, trzeba radzić sobie…od nowa. No kto by pomyślał. Jednakże, uciekając z tamtejszych okolic, mógł w końcu coś zdziałać. Chociażby umówić się na wizytę z jakimś wyszkolonym doktorem w Linest, do którego zmierzał.Ozel “Ślepiec” Golton
Toteż tam się właśnie udał. - 
 Kuba1001Najpierw jednak musisz przebrnąć przez całą urzędową procedurę, jaką uraczyli Cię dwaj miejscy strażnicy, pilnujący głównego wejścia do miasta.
‐ Imię, nazwisko, miejsce pochodzenia, status społeczny i cel przybycia do miasta? ‐ zapytał jeden z nich, podczas gdy drugi nie spuszczał z Ciebie tak czujnych oczu, jak i grota włóczni, którą dzierżył.Udało Ci się, a przed opuszczeniem miasta warto znaleźć jakiegoś barda, aby ułożył pieśń “O Ślepcu, który wreszcie odnalazł upragniony stragan”.
//Od siebie dodam, że po kilku postach za długo, po co przeciągać akcję?// - 
 - 
 Kuba1001//Wedle życzenia.//
Po niecałych dwóch kwadransach byłeś już zaopatrzony w prowiant na podróż trwającą nawet dwa tygodnie, choć przy okazji mocno odchudziłeś swoją sakiewkę.‐ Uczony, ta? ‐ zapytał wartownik, mrużąc podejrzliwie brwi. ‐ Niby czym się takim zajmujesz? Pewnie jakieś czarnoksięskie sztuczki, co?
 - 
Ozel “Ślepiec” Golton
Złoto w życiu nie jest najważniejsze. Oczywiście, można za nie kupić wiele rzeczy, ale jego samego nie da się skonsumować. Wracając jednak do tematu miał już wszystko, czego potrzebował, więc udał się w kierunku bramy miasta, by je opuścić.Keter “Magister” Escepek
-Badania oparte głównie ma magii i alchemii. - Odparł sucho. - A co? Czyżbyś był podejrzliwy wobec mnie dlatego, że jestem innej rasy, niż ty? - 
Przy wychodzeniu z miasta nie musiałeś mierzyć się z tymi wszystkimi procedurami, a przynajmniej nie w takiej ilości, co podczas wchodzenia, więc bez zbędnych formalności opuściłeś mury Linest. Gdzie udasz się dalej?
- Nie. - odparł. - Ja do innych ras nic nie mam, ale Tobie coś dziwnie z oczu patrzy, wiesz?
Pewnie ta wymiana zdań trochę by jeszcze potrwała, gdyby nie inny strażnik, który polecił Ci wchodzić. Ten najwidoczniej nie miał żadnych uprzedzeń co do Ciebie i pewnie myślał też o interesie miasta, w końcu ewentualne zakupy alchemicznych składników to zawsze ładna sumka do skarbca miasta, z którego też opłaca się strażników. - 
Ozel “Ślepiec” Golton
Szczerze, to potwierdziły się wcześniejsze przypuszczenia, gdyż skierował się w trasę do “dalekiego” Miasta Ur.Keter “Magister” Escepek
Wkroczył więc do miasta i natychmiastowo rozpoczął poszukiwania doktora, który mógłby go poskładać do kupy po ostatniej walce ze Stalowymi. - 
//Zmiana tematu. Zacznę Ci, gdy będziesz na miejscu.//
Znalazłeś jednego medyka, a choć był jedyny, to najpewniej nie dlatego reklamował się jako najlepszy, skoro połatał tylu uciekinierów z Ruhn, a może sam był jednym z nich, to chyba rzeczywiście znał się na swojej robocie.
 - 
Keter “Magister” Escepek
Udał się więc do niego. - 
Miałeś szczęście, w środku nie było żadnych klientów, a sam medyk, człowiek słusznej postawy, o czarnych, ale lekko już posiwiałych włosach i bokobrodach, ubrany w charakterystyczny biały fartuch z wieloma kieszeniami i pas z zatkniętymi zań różnymi narzędziami lekarskimi, przyjrzał Ci się.
- Co Ci dolega, przyjacielu? - zapytał tubalnym, ale ciepłym, głosem, od razu wskazując Ci najbliższe krzesło. - 
Keter “Magister” Escepek
Usiadł na wskazanym miejscu.
-Kilka ran, powstałych w wyniku walki. Bandyci potrafią jednak zdobyć całkiem niezły sprzęt. - 
- Żadna z nich nie jest śmiertelna ani groźna dla życia, dobrze, że ktoś Cię opatrzył po walce. Mogę zająć się wszystkim do końca dnia, w zamian chcę pięćdziesiąt złotników.
 - 
Keter “Magister” Escepek
Wziął do jednej ze swoich dolnych rąk sakiewkę, a trzema innymi zaczął zbierać z niej wymaganą kwotę.
-Tak przy okazji, szukasz może kogoś do pomocy? Znam się na Alchemii.//W sumie nigdy nie wiem, czy mam złoto, czy go nie ma mam. Zwłaszcza przy postaci, która od miesięcy była nieaktywna. ///
 - 
//Obstawiam, że ma.//
Odebrał zapłatę i kazał Ci iść za sobą.
- Chętnie, ale o jakiej pomocy mówimy? - 
Keter “Magister” Escepek
Ruszył za nim.
-Obstawiam, że przy tworzeniu mikstur, jak i też innych produktów Alchemii. - 
- I czego chcesz w zamian? Uwierz, że wbrew pozorom, nie zarabiam najlepiej, dlatego nie mam asystentów, chyba że przy cięższych zabiegach, które siłą rzeczy wymagają więcej, niż jednej osoby.