‐Gdzie ta cholera polazła…
Pomasował się po brodzi i wstał gdyż większość tego czasu siedział.
Rozejrzał się po okolicy i w kierunku w którym poszedł myśliwy.
Czekaliście kolejne pół godziny, gdy nagle Elf wrócił, w prawicy trzymając zakrwawione ostrze, a w lewej dłoni łeb wielkiego wilka, albo i warga. Pogwizdując, rzucił Ci go do stóp.
‐ Zadowolony?
Wielki bydlak, w paszczy spokojnie zmieściła by mu się połowa Twojej ręki, kły miał wielkie, z paszczy mu je**ło, a ślepia były wyłupiaste. Prawdopodobnie jakiś wyku*wisty warg.