Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Skoro zgoda, to jedynie przyspieszył kroku.
Bardzo źle dla nóg orka, ale i tak starał się za nim nadążyć.
W końcu się zatrzymał, dłonią dając Tobie gest, żebyś zrobił to samo.
Zatrzymał się więc.
Chwilę później czmychnął w krzaki i Ty też chyba powinieneś.
Schował się w nich również. Przy okazji zastanawiał się, czy krzaki są na tyle duże.
Na szczęście tak.
Radość. Czekał.
Po chwili z kierunku, w którym szliście, przybył jeździec, wymalowany, odziany i uzbrojony identycznie, jak wojownicy, którzy wcześniej zaatakowali wioskę. Chwilę pokręcił się w miejscu na swym koniu i pognał go dalej.
‐Mogłem go zabić.
‐ Gdyby nie wrócił, to tamci zaczęliby coś podejrzewać.
‐Aż tak dużo ich jest?
‐ No niestety.
‐Wybiłbym ich wszystkich raz a dobrze.
‐ Padłbyś przy okazji.
‐E tam, oceniasz tylko po posturze.
‐ Ta, i po ich liczbie.
‐Nie byli zbyt twardzi w wiosce.
‐ Jak wroga kupa to nawet mistrz dupa.
‐Zapamiętam to.