Miasto Hammer
-
Kuba1001
Taczka:
‐ To chyba jakaś potrawka. Chyba.
Michael:
Twoja taktyka przyniosła efekt, a mianowicie uzyskałeś bezpośrednie trafienie w jego udo.
Vader:
Dalej nie musiałeś go zachęcać, bo rzucił mieczem, ale nie w Ciebie, tylko w podłogę, chcąc zapewne doprowadzić do Twojego, jakże widowiskowego, upadku.‐ Tak? ‐ spytał takowy, przerywając wcześniejszą rozmowę z jakimś Elfem oraz pucowanie kufla.
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
‐ Pięć sztuk złota za noc.Gruzowisko i utrata części orientacji utrudniała sprawę, ale zauważyłeś, że było tylko jedno, na wprost. No i słyszysz dziwny dźwięk, jakby coś spadało z wysoka.
Wraz ze swą bandą z lasu deszczowego zbliżałeś się do bram miasta.
‐ O, patrzcie! ‐ krzyknął ktoś. ‐ To nadal stoi.
‐ Zawsze coś. ‐ mrukął drugi.
Michael:
Wszystko poszło jak najbardziej udanie, a on jedynie podniósł ręce w akcje kapitulacji i uśmiechnął się słabo.
‐ Trenowałeś, co nie?
Taczka:
‐ Co najmniej przyprawić o przygody gastryczne. Ale nie będzie tak źle, wychowałem się na takiej strawie. -
-
-
-
Kuba1001
Michael:
//Nie ma problemu.//
Wstał i otrzepał się z kurzu, podnosząc swoją broń.
‐ Niezbyt miałem kiedy.
Taczka:
‐ Mięso, warzywa, zioła, przyprawy, grzyby. ‐ wymienił na palcach. ‐ Słowem to, co masz przy sobie podczas podróży lub łatwo możesz zabrać.
Vader:
Gdy jedną dłonią zgarnął złoto, drugą wręczył Ci kluczyk, mówiąc przy okazji, gdzie masz iść.Wpadłeś do czegoś, co kiedyś zapewne było salą tronową. W sumie nadal było. Niemniej, za sobą usłyszałeś ogłuszający wręcz pisk oraz kątem oka dostrzegłeś rozbłysk światła tak jasny, że gdybyś patrzył się na niego choćby przez chwilę, to pewnie nie miałbyś już tak sokolego wzroku.
‐ Paladyni? Pewnie tak.
-
-
-
Kuba1001
Vader:
I tam całą Waszą gromadkę zatrzymało dwóch Paladynów wraz ze standardowym zestawem pytań:
‐ Imię, nazwisko, miejsce pochodzenia, status społeczny i cel przybycia do miasta?Trafiłeś do niego bez problemów. Był dość skromny, bo zawierał tylko jedno łóżko, szafę, szafkę nocną, świecę na niej stojącą, kufer, stolik i małe krzesło.
Ten z pewnością nadchodził, ale jakoś nie miał ochoty wpaść prosto na Ciebie lub Twoje pociski.
Michael:
‐ Miałem robotę. Wiesz, jak to jest: Ojciec ciągle gdzieś jeździ ze swoimi towarami. Teraz nawet obiecał mi, że jeśli dobrze się sprawię to pozwoli mi pojechać razem z nim! -
Vader0PL
‐Cerevouils Horalidis Plorentes Klof z rodu Przeklętych. Las Waradasar. Dowódca tej drużyny i żołnierz Cesarstwa. Cel? Trzeba zebrać myśli i informacje.Ponad 150 lat tkwiliśmy w jednym miejscu.
Rycerz Zła
Otoczył się więc nimi, mają wirować wokół niego.Ślepiec
Położył się spać, ale wcześniej zakluczył drzwi. -
-
Kuba1001
Michael:
‐ Szkoda tylko, że to na kilka dni. Ale podobno jedziemy aż do Gilgasz!
Vader:
‐ Sto pięćdziesiąt lat, co? ‐ spytał, podnosząc brew, podczas gdy jego towarzysz jedynie parsknął śmiechem.W końcu usłyszałeś głośny huk za sobą, a chwilę później z tego samego kierunku wyleciał świetlisty młot, który z pewnością przetrąciłby Ci kręgosłup, gdyby nie te wirujące kule wokół Ciebie.
Obudziłeś się rankiem.
-
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
‐ Wyrosłem na takiej strawie.
Michael:
‐ Głupiemu?! ‐ wrzasnął i ponownie uniósł miecz, ściskając go oburącz. Teraz w sumie nie byłeś pewien, czy to przez gniew, czy może dla żartów.
Max:
Co oczywiste, zatrzymała Cię tam para strażników, lecz nie byle jakich strażników. Sądząc po pierwszej klasy pancerzach, tarczach z namalowanym charakterystycznym symbolem, mieczach w dłoni i młotach na plecach, byli to osławieni Paladyni Srebrnej Dłoni.
Vader:
//O Jezu… Na jutro.//
Niekoniecznie, bo wrócił do dłoni miotającego.Przyjął go i skinął głową, nie zatrzymując Cię w jakikolwiek sposób.