Szczyt Wron
-
Tego musisz dociekać pośród kogoś, co może coś widzieć czy wiedzieć, jak jakiś wartownik czy inny Stalowy, których wielu się tu kręci.
-
Byłeś oficerem w tej zgrai na tyle długo, aby pamiętać wszystkich starszych stopniem, więc nie, obecnie miałeś najwyższą szarżę ze wszystkich najemników.
-
Nie różnili się od siebie niczym, chociaż miałeś pewność, że Ci w pełnej płycie stoją w hierarchii wyżej, od tych w częściowych zbrojach i kolczugach, którzy byli zapewne szeregowymi żołnierzami i mięskiem armatnim.
-
- Opuścił zamek godzinę temu, może później. Nie żeby mnie to szczególnie obchodziło, dostał swoje zadanie i pewnie ruszył się nim zająć.
-
Wzruszył ramionami.
- Nie zwracałem uwagi, wiem tylko, że wyszedł i najwidoczniej do tej pory nie wrócił. -
- Że jest dość odporny. Ale dajcie nam jeszcze godzinę, gdy kowal przyniesie rozżarzone żelazo to na pewno zmięknie.
-
- Dobrze powiedziane. - odparł rycerz i odszedł wolnym krokiem do swoich spraw.
-
Cały oddział, włącznie z towarzyszącą Ci jeszcze od Ur Elfką, rozszedł się do swoich krater, skrzętnie wykorzystując rozkaz na chwilę odpoczynku, snu, jakiś posiłek czy cokolwiek innego, co mogli uznać za relaksujące.
-
Ci wciąż nie wracali, co mogło uchodzić za co najmniej niepokojące. Nie dlatego, że nie wiedziałeś, co się z nimi działo, misję mieliście konkretną, teraz pewnie polowali na zlecone przez Stalowych cele lub pacyfikowali jakichś chłopów. Niepokoiło Cię to, że zmierzchało, a oni wciąż nie wrócili z zadania, które powinno zająć im o wiele mniej czasu.
-
Nie licząc jednego feralnego oddziału, wszyscy byli już w zamku, więc zebranie ich nie zajęło Ci dużo czasu.