Przełęcz Martwego Orka
-
///Każdy dba o własną dupę, martwi się skarżyć nie będą.///
-
//Ciekawa zmiana podejścia, skoro osłaniałeś wcześniej też innych.//
Przydało się, bo teraz, gdy dostaliście się do drabin, zaczęły spadać na Was już nie tylko bełty z kusz, ale i wrzący olej czy smoła oraz kamienie. Tobie jak na razie udaje się ujść z życiem, ale nie wiesz, jak długo bariera jeszcze wytrzyma, słabnie z każdą próbą obrońców, a Ty pokonałeś dopiero połowę drogi na mury. Większość Drowów wokół zginęła, ci którzy mieli to szczęście, żeby przeżyć, zaczęli wspinać się tuż za Tobą. -
Grutillon “Flak” Flav
///Wtedy, jeżeli tylko jeden zostałby na polu walki, to więcej celowałoby w niego, przez co też szybciej wyczerpałaby mu się bariera.///
Spróbował utrzymać barierę, wchodząc coraz wyżej, może trochę szybciej. -
Bariera i tak wytrzymała, choć niemalże padła, gdy byłeś tuż przy murze. Wtedy zza ich blanków wystawała tylko Twoja głowa, a jeden z Krasnoludów spróbował to wykorzystać i próbował wbić Twoją głowę w szyję za pomocą jednego ciosu swojego dwuręcznego młota, czym znacząco nadszarpnął barierę, która długo nie wytrzyma, a on szykuje się do kolejnego ciosu.
-
Grutillon “Flak” Flav
Zrobił więc coś, czego wcześniej nie próbował. Nałożył barierę wokół głowy krasnoluda, osłabiając swoją własną, po czym uczynił ją widoczną i stałą, żeby krasnolud stracił go z oczu. I gdyby tego było mało, znacząco zmniejszył barierę, by ciśnienie wewnątrz zaszkodziło krasnoludowi. Jeżeli nie zrobi tego brak powietrza. -
Krasnolud niezbyt zrozumiał co się stało i puścił broń, próbując jakoś zedrzeć z siebie coś, co sprawiało, że tracił oddech. Szybko jednak zrozumiał, że to bez sensu, a to Ty stoisz za jego problemem, więc nawet nie podniósł broni, ale zaszarżował na Ciebie, aby rozproszyć Twoją uwagę i w konsekwencji również zaklęcie.
-
Grutillon “Flak” Flav
Schylił się, żeby krasnolud przeleciał nad nim, a nie na niego. -
Udało się, a gdy tylko Krasnolud przeleciał za murami, ginąc czy raniąc się podczas upadku, przestał być Twoim problemem.
-
Grutillon “Flak” Flav
Dlatego też wspiął się na mury i rozejrzał po okolicy, spodziewając się kolejnych problemów w postaci wrogich Krasnoludów. -
Na tym odcinku muru, gdzie szturmował Twój oddział, szło całkiem nieźle, zdołaliście wybić większość Krasnoludów, a resztę zmusić do ucieczki. Dalej jednak sprawa nie wyglądała tak dobrze, Wasi wciąż walczyli z pokurczami lub byli przez nich wyżynani, jak to miało miejsce na centralnym odcinku murów, gdzie jedyne Drowy, które zdołały się nań wspiąć, były obecnie stygnącymi trupami.
-
Grutillon “Flak” Flav
Poczekał za innymi Mrocznymi Elfami, po czym włączył się do dalszego odbijania murów z rąk Krasnoludów. -
//W sensie, że poczekałeś na inne Drowy, żeby poprowadzić atak, czy poczekałeś na innych i czekałeś, aż pierwsi rzucą się do walki, żeby wkroczyć po nich?//
-
///Razem z nimi.//
-
//Nie o to pytałem: Na czele czy gdzieś dalej?//
-
////Może nie jako pierwszy w tym szeregu, ale już jako drugi, lub trzeci, to tak. Nie wiem, co zgotowałeś dla pierwszego śmiałka, ale wolę popatrzeć, niż doświadczyć tych przenikliwych i błyskotliwych tortur.///
-
//Tylko martwi idą na szpicy, pamiętaj.//
Ruszyliście dalej, ku kolejnym Krasnoludom i Mrocznym Elfom, kotłującym się w starciu na śmierć i życie. Nagle z tłumu brodaczy wypadło coś, co przeraziło nawet Was, a to Drowy powinny budzić lęk, nie zaś mu podlegać. Mimo to, ciężko było Wam nie poczuć zimnego ukłucia strachu, gdy z tłumu brodaczy wypadł ociekający drowską juchą Krasnolud, od stóp do głów odziany w czarny pancerz, choć nie miałeś pewności, czy miał taką barwę naturalnie, czy przez krew Twoich pobratymców. Równie budzące grozę były kolce i zaostrzone krawędzie na jego zbroi, w tym kastety z kolców na rękawicach oraz wielkie szpikulce na łokciach, kolanach i hełmie. Świdrując Was oczyma niczym rozżarzone węgielki, starł nieco krwi z czarnej, skołtunionej brody i warknął.
- Śmierdzunce Drowy. - mruknął i pochylił głowę, niczym szykujący się do szarży byk, a potem zaatakował, niewiarygodnie szybkim tempem jak na Krasnoluda, wbijając długi kolec w brzuch pierwszego Mrocznego Elfa, a potem wyrwał go i kilkoma ciosami kastetów oraz szpikulców na kolanach skończył walkę. Na drugiego z kolei rzucił się, pochwycił w niedźwiedzim uścisku, a potem zaczął się z nim szamotać, rozcinając skórę, odzienie i lekkie pancerze z pajęczej sieci. Ty byłeś następny, ale do Ciebie szczęśliwie nie doszedł, choć i tak musisz zmierzyć się z dwoma innymi Krasnoludami, uzbrojonymi już na szczęście tylko w topory i tarcze, na których widniał pieniący się kufel na tle górskich szczytów. -
Grutillon “Flak” Flav
///Nawet nie zliczę, ile moich postaci ruszyło przodem, popełniając ten błąd.///
Przepuścił serię kilku szybkich cięć w jednego z krasnoludów, po czym nagle zmienił cel swoich ataków i runął z nową falą ciosów na drugiego przeciwnika, by na koniec spróbować odskoczyć i nie dać się trafić żadnemu z nich. -
Nie byli oni nowicjuszami w wojennym fachu, widziałeś to w ich postawie, sposobie wyprowadzania ciosów oraz blokowaniu Twoich, ale zrozumiałeś też, że nie walczyli wcześniej z Drowami, gdyby mieli już za sobą choć jedną walkę z takimi jak Ty, wiedzieliby się czego spodziewać. Jeden z nich miał szczęście i w porę osłonił się tarczą, drugi już nie i padł do Twoich stóp, obficie krwawiąc z rozciętego gardła. Widząc to, jego kompan warknął niczym dzikie zwierzę i rzucił się na Ciebie ze zdwojoną siłą, wymachując nie tylko toporem, ale i tarczą, którą co prawda nie mógłby Cię zabić, ale zepchnąć z muru już tak, a i sam cios nie byłby na pewno czymś przyjemnym.
-
Grutillon “Flak” Flav
Spróbował stworzyć barierę z użyciem swojej magii, wielkości chociażby puklerza, by przyblokować uderzenia Krasnoluda, a następnie również wykonał pchnięcia ze swojego jatagana, celując głównie w brodę przeciwnika, za którą kryła się szyja. -
Znów zasłonił się tarczą, ale osłonił w tym czasie inne partie ciała, z czego skorzystał inny Mroczny Elf, posyłając mu między żebra bełt z kuszy. Skinął Ci lekko głową i odszedł dalej, aby pozbyć się tak kolejnych obrońców.