Przełęcz Martwego Orka
-
//Każdemu się zdarza.//
- Miejcie na uwadze, że nieważne jak wiele mięsa armatniego pójdzie przodem, nie rozbroją wszystkich pułapek i nie ściągną na siebie całego zapasu krasnoludzkich bełtów, dlatego unikajcie zbijania się w większe grupy, dopóki nie dotrzecie na mury, tam będzie potrzeba jak najwięcej żołnierzy, aby wyprzeć Krasnoludy z murów i zdobyć przyczółek do dalszego natarcia… Naszym zadaniem jest zdobycie i utrzymanie lewej części murów Fortu Kvatch, później pewnie ruszymy z resztą wojsk dalej, na dziedziniec i do ostatniego szańca obrońców. -
Grutillon “Flak” Flav
Pokiwał głową, zapamiętując rozkazy. -
I to byłoby na wszystko, macie jeszcze nieco czasu, aby przygotować się do walki i ustawić na pozycjach wyjściowych, szturm nie rozpocznie się za chwilę, ale i tak będzie to prędzej niż później.
-
Grutillon “Flak” Flav
W wolnym czasie więc przygotował swoją broń i odpoczął, by uzupełnić siły magiczne. Następnie, gdy przyszedł na to czas, ustawił się w pozycji wyjściowej. -
Słońce zaczęło już powoli zachodzić, pokrywając szczyty gór i wież fortu ostatnimi, krwistoczerwonymi, promieniami. Wspaniała wizja, jakby znienawidzona twierdza była już skąpana w krwi jego obrońców, a nadchodzący mrok jedynie pomoże Wam w walce, Drowy widzą w ciemności o wiele lepiej, niż większość innych ras.
Nie staraliście się ukryć z przygotowaniami do kolejnego szturmu, toteż na murach już roiło się od Krasnoludów z kuszami, toporami, młotami, obsługujących skorpiony i balisty, a na dziedzińcu, za grubymi murami, musiały stać też katapulty i odwodowe siły brodaczy. Gdy zagrzmiały wojenne rogi, pierwsza fala ruszyła naprzód, składała się przeważnie z ludzkich i goblińskich niewolników oraz lokalnych bandytów, życie tych szumowin nie było nic warte, a jeśli mogli zebrać na siebie część bełtów i innych pocisków, to tym lepiej dla Was. Pozostali członkowie Twojego oddziału uważnie obserwowali natarcie, chcąc wyciągnąć z masakry swoich poprzedników lekcje, które pozwolą im uniknąć podobnego losu. -
Grutillon “Flak” Flav
Również ich obserwował, jednakże szykował w głowie swój mały plan. Mógł osłonić się Magią Barier, a jak już będzie w lepszej pozycji, magią barier może przyblokować strzelców na murach. -
Gdy tylko zbliżyli się na odpowiednią odległość, zostali zmasakrowani, zmiażdżeni pociskami z małych katapult, przebici na wylot przez naostrzone pale balist czy skorpionów lub, jak jeden z Orków prowadzących natarcie, dosłownie nafaszerowani bełtami z krasnoludzkich kusz. Ale było ich zbyt wielu, aby jedna salwa zdołała zabić wszystkich, a choć ginęli dziesiątkami praktycznie co kilka sekund, bo tyle zwykle wprawnemu brodatemu strzelcowi zajmowało przeładowanie swojej śmiercionośnej broni, to zdołali oprzeć swoje drabiny o mury, a niektórzy już wspinali się po nich na zewnątrz. Przeklęte góry, gdyby nie one, można by użyć nie tylko drabin, ale i wież oblężniczych…
Kolejny dźwięk rogu, inny, który oddawał zupełnie inną komendę. Teraz pora na Was. -
Grutillon “Flak” Flav
Ruszył więc, tworząc wokół siebie i kilku najbliższych żołnierzy barierę magiczną. Specjalnie zrobił tak, żeby była niewidoczna zarówno dla Drowów, jak i dla Krasnoludów, ale żeby wytrzymała przynajmniej jedno potężniejsze uderzenie. -
Kosztowało Cię to sporo energii, ale udało się. Dzięki temu zatrzymałeś też kilka krasnoludzkich bełtów, co pozwoliło Tobie i tej garstce wybrańców dostać się do drabin opartych o mury.
-
Grutillon “Flak” Flav
Zdjął z nich tarczę, by skupić się na słabszej tarczy na sobie, po czym ruszył drabiną na mury. -
//W sensie, że teraz całą swoją energię magiczną skupiasz na sobie, a reszta nie ma już żadnej ochrony, tak?//
-
///Każdy dba o własną dupę, martwi się skarżyć nie będą.///
-
//Ciekawa zmiana podejścia, skoro osłaniałeś wcześniej też innych.//
Przydało się, bo teraz, gdy dostaliście się do drabin, zaczęły spadać na Was już nie tylko bełty z kusz, ale i wrzący olej czy smoła oraz kamienie. Tobie jak na razie udaje się ujść z życiem, ale nie wiesz, jak długo bariera jeszcze wytrzyma, słabnie z każdą próbą obrońców, a Ty pokonałeś dopiero połowę drogi na mury. Większość Drowów wokół zginęła, ci którzy mieli to szczęście, żeby przeżyć, zaczęli wspinać się tuż za Tobą. -
Grutillon “Flak” Flav
///Wtedy, jeżeli tylko jeden zostałby na polu walki, to więcej celowałoby w niego, przez co też szybciej wyczerpałaby mu się bariera.///
Spróbował utrzymać barierę, wchodząc coraz wyżej, może trochę szybciej. -
Bariera i tak wytrzymała, choć niemalże padła, gdy byłeś tuż przy murze. Wtedy zza ich blanków wystawała tylko Twoja głowa, a jeden z Krasnoludów spróbował to wykorzystać i próbował wbić Twoją głowę w szyję za pomocą jednego ciosu swojego dwuręcznego młota, czym znacząco nadszarpnął barierę, która długo nie wytrzyma, a on szykuje się do kolejnego ciosu.
-
Grutillon “Flak” Flav
Zrobił więc coś, czego wcześniej nie próbował. Nałożył barierę wokół głowy krasnoluda, osłabiając swoją własną, po czym uczynił ją widoczną i stałą, żeby krasnolud stracił go z oczu. I gdyby tego było mało, znacząco zmniejszył barierę, by ciśnienie wewnątrz zaszkodziło krasnoludowi. Jeżeli nie zrobi tego brak powietrza. -
Krasnolud niezbyt zrozumiał co się stało i puścił broń, próbując jakoś zedrzeć z siebie coś, co sprawiało, że tracił oddech. Szybko jednak zrozumiał, że to bez sensu, a to Ty stoisz za jego problemem, więc nawet nie podniósł broni, ale zaszarżował na Ciebie, aby rozproszyć Twoją uwagę i w konsekwencji również zaklęcie.
-
Grutillon “Flak” Flav
Schylił się, żeby krasnolud przeleciał nad nim, a nie na niego. -
Udało się, a gdy tylko Krasnolud przeleciał za murami, ginąc czy raniąc się podczas upadku, przestał być Twoim problemem.
-
Grutillon “Flak” Flav
Dlatego też wspiął się na mury i rozejrzał po okolicy, spodziewając się kolejnych problemów w postaci wrogich Krasnoludów.