Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
‐ Skoro tak twierdzisz… ‐ ostrożnie podniósł zasuwę
I zauważyłeś tam dwa Hodakkele, w całej swej okazałości.
‐ Doprawdy imponujące ‐ odparł przełykając ślinę ‐ Wątpię, aby się przydało, ale i tak interesujące. Możemy już stąd wyjść?
‐ Jeśli chcesz. ‐ powiedział i wzruszył ramionami. Po tych słowach znów ruszył pierwszy, a Ty za nim, oczywiście w szczelnym kordonie innych Orków.
Tak więc szedł, chcąc w miarę szybko opuścić to miejsce.
Ostatecznie opuściłeś całe lochy, znajdują się pod drugą bramą, razem z Orkami i ich dowódcą. ‐ To mamy Ci coś dostarczyć? ‐ spytał tamten.
‐ Niedźwiedzie ‐ odpowiedział po krótkim zastanowieniu ‐ I może parę raptorów. Tylko proszę w małych seriach, albo w ogóle pojedynczo.
‐ To pojedynczo. Kiedy i gdzie?
‐ Wiecie chyba, gdzie mam pracownię? Jeśli nie, to możecie zawsze popytać. Pierwszy okaz chcę mieć za jakieś dwie godziny.
‐ Zrobi się. To by było na tyle?
‐ Owszem. Dziękuję za oprowadzkę.
Skinął głową i zebrał oddział na posterunek, Tobie pozostał powrót na wyższe piętra zamczyska.
Więc zrobił, co mu pozostało ‐ udał się na górę, konkretnie do swojej komnaty.
Trafiłeś tam bez problemów.
Na początek poszedł do łazienki i przemył się szybko, jakby chcąc zmyć z siebie smród lochów.
Smrodu jako takiego nie było, ale umycie się jakoś pomogło, więc to masz już za sobą. Co dalej?
Dalej przygotował sobie z wyprzedzeniem podstawowe przyrządy i składniki do uprawiania magii mutacji.
Był to prawdziwy róg obfitości, jeśli chodzi o składniki alchemiczne i tym podobne. Dzięki temu masz już wszystko, no może poza rzeczonymi okazami do eksperymentów.
Więc na rzeczone okazy cierpliwie poczekał
Czekałeś jeszcze godzinę nim wreszcie ktoś zapukał.