Leśny Trakt
-
Kuba1001
Służba nie była potrzebna, bo i goście nie mieli najwidoczniej zamiaru zostać na noc, odprowadzono jedynie wozy i konie do stajni oraz wskazano miejsce na odpoczynek dla czterech woźniców i sześciu zbrojnych, którzy stanowili załogę dwóch powozów.
Z pierwszego wysiadł ktoś, kogo nie podejrzewałabyś o przyjaźń ze swoim ojcem: Był to istny olbrzym, miał ponad dwa metry wzrostu, a także był tak silny, że pewnie pokonałby nawet najsilniejszego Orka ze świty Gideona. Odziany był w stalowe nagolenniki, naramienniki i karwasze oraz skórzany kaftan i stalowy napierśnik. Reszta stroju była już zwyczajna, odpowiednia dla każdego z okolicy. No, może poza ekwipunkiem, na który składał się monstrualnych rozmiarów topór o pojedynczym ostrzu, którym pewnie równie dobrze można było miażdżyć, co ciąć, jak i olbrzymia prostokątna tarcza, która zasłaniała go niemalże od stóp do głów, co jest sporym osiągnięciem, biorąc pod uwagę jego gabaryty.
Drugi powóz opuścił niski mężczyzna z sumiastym wąsiskiem i wydatnym brzuchem, odziany jak typowy szlachcic, a za nim zgrabna, wysoka i czarnowłosa dziewczyna, w wieku może dwudziestu lat, odziana podobnie, a jednocześnie tak, aby każdy jej atut był odpowiednio uwidoczniony. Cała trójka ruszyła w Twoją stronę.
‐ Jestem Grendor Harkl, a to moja córka, Emilida, oraz przyjaciel, Argoks. ‐ wyjaśnił Majestatyczny Wąs, przedstawiając po kolei siebie, kobietę i giganta. ‐ Gdzie mogę zastać Antoniusza? -
Radiotelegrafista
Po średnio głębokim pokłonie, jakim Densissima obdarzyła gości wedle zasad szlacheckiej kultury, odpowiedziała im:
‐ Wybaczcie, mości Panie, Ojciec powróci dopiero w przeciągu kilku godzin, musiał wyjechać w niecierpiącej zwłoki sprawie. Jednak, mimo nieobecności, Antoniusz zaprasza w gościnę. ‐ Zamaszystym ruchem dłoni wskazała na dworek. -
Kuba1001
Szlachcic wkroczył do środka z zadowoleniem, kobieta raczej z wrogością, choć nie byłaś pewna, czy wycelowana była ona w dworek, Ciebie, jej towarzyszy podróży czy kogokolwiek innego… Ostatni mężczyzna wszedł do środka z obojętnością, jedynie schylając głowę w progu, aby móc w ogóle go przestąpić.
-
-
Kuba1001
Nie okazywała tego, ale zasiadła na jednym z wolnych miejsc, podobnie jak dwójka mężczyzn. Służba zaczęła znosić przekąski i wszelkiej maści lekkostrawne potrawy oraz trunki, jednakże nie samą strawą i napojami człowiek żyje, prawda? Wypadałoby im jakoś umilić oczekiwanie, choćby rozmową, bo na muzykę czy coś innego nie masz raczej większych szans ani możliwości.
-
-
Kuba1001
‐ Na całe szczęście było spokojnie, więc i trasa się nie dłużyła. ‐ odparł szlachcic.
‐ Za spokojnie. ‐ burknął wielkolud, siadając wygodniej na swym siedzisku.
‐ Ale… Chyba nie zawsze tu tak było, hm? ‐ zapytała kobieta, odzywając się po raz pierwszy od spotkania. W przeciwieństwie do mocnego i czystego basu wojownika oraz ciepłego głosu Sumiastego Wąsa, jej był nader zimny i pozbawiony uczuć. -
-
-
-
-
Radiotelegrafista
Więc Desi zaczęła opowiadać całą historię, od momentu gdy jechała z Ojcem do Heśnika, do czasu gdy szczęśliwe wróciła do domu. Oczywiście, przekłamała nieco. Ojciec nie atakował. Heśnika, tylko jechał mu z odsieczą. Gideon oczywiście heroicznie uratował Desi z rąk porywaczy. Pominęła też syna Heśnika, bo jego śmierć wciąż zbyt mocno na nią działała. No i odrzuciła też zbędne szczegóły, takie jak na przykład “oględziny” hobbgoblina w Ghadaugh.
-
-
-
-
Radiotelegrafista
Najpierw zabrała się za pytanie Emiliady:
‐ Wszystkie niewolnice były zgromadzone w jednym pokoju, gdzie spały na twardych, piętrowych pryczach. Uzbrojone po zęby gobliny strażowały nas cały czas! ‐ Opowiadała przejętym głosem ‐ Jedzenie dostaliśmy tylko z okruszyn, które zostały z stołu zielonych. Całe dnie spędzało się na pracach w ich domu. ‐ Wszystko to mówiła głosem, jakby właśnie opowiadała najbardziej przerażającą historię. -
-
-
Kuba1001
Szlachcianka już nie drążyła tematu i zamilkła, a że i Grendor nie miał nic do powiedzenia, to możesz wreszcie odpowiedzieć na pytanie Argoksa, który wciąż cierpliwie czeka, co w sumie mogłoby zdziwić: Taki spokojny, chociaż wygląda, jakby dopiero co wyszedł z lodowej tundry po zapasach z kilkoma Yeti?
-