Leśny Trakt
-
Mogła zamienić słowo z Gelu… Nie miała chyba nic do stracenia, prawda? Na pewno nie w swoim obecnym położeniu. Jeżeli jednak miałoby to przynieść owoc w przyszłości, to zdecydowanie było warte ryzyka.
Ruszyła za Argoskem, borykając się z różnymi myślami, kotłującymi się w jej głowie.
-
Aż do ostatniej komnaty, nie znaleźliście w dworku nic. Owa ostatnia komnata była dużą i całkiem bogato urządzoną sypialnią, choć nie byłaś pewna, do kogo należała. Została splądrowana w niewielkim tylko stopniu, bo poza łożem z baldachimem było tu pełno książek, coś, czego Orkowie sami z siebie by nie ruszyli, chyba że w charakterze podpałki pod stosy. Agroks chyba myślał podobnie i przejrzał pomieszczenie jedynie pobieżnie.
- Rzuć na to okiem, jeśli chcesz. - powiedział i wyszedł, czekając przed drzwiami. Wskazał właśnie na okazałe biblioteczki, co nie było takim złym pomysłem. W końcu to zawsze jakaś forma rozrywki, a poza tym była szansa, że i tu znajdziesz jakieś książki o Magii, pozwalające rozwijać ci, przynajmniej w teorii, bo używanie Magii Ognia w praktyce w obozie w środku lasu nie było rozsądne, twój nowo nabyty talent. -
Rzeczywiście mogły okazać się bardzo przydatne. Zaczęła przeglądać kolejne tytuły, zastanawiając się, do kogo mogło należeć do pomieszczenie. Do syna Heśnika? Nie, wątpiła w to.
-
Jeśli nie do niego, to do samego szlachcica, co też było prawdopodobne. Większość ksiąg służyła typowo rozrywce, były to różne sagi, ballady czy romanse, choć były też bardziej wartościowe dzieła, traktujące o wojskowości, historii Verden i geografii Elarid, acz nie miałaś pewności, na ile były one aktualne. Twoją uwagę przyciągnęła też spora księga stojąca na samej górze szafy. Wielkie, oprawione w skórę tomisko okazało się cięższe, niż myślałaś, i ściągając je, niechcący spadło ono na podłogę. Całość była zbyt ciężka na zwykłą książkę, zwłaszcza, że przy upadku wydała dziwny dźwięk. I nic dziwnego, bo księga miała księgę tylko udawać. W praktyce była to sprytna skrytka, w środku której była szkatułka i kluczyk. Po jej otworzeniu twoim oczom ukazał się majątek wart lekką ręką pięćset złotników w monetach, po przeliczeniu mogłoby być więcej, do tego wykonana ze złota i srebra, czasem z dodatkiem kamieni szlachetnych, drobna biżuteria. Ten sprytnie ukryty skarb umknął Orkom, choć nie wiedziałaś czy był on tam ukryty właśnie przed nimi, czy schowano go już wcześniej. Tak czy siak, miałaś pełne prawo, aby go sobie przywłaszczyć.
-
Tak, szczególnie, że jego pierwotny właściciel nie będzie miał z niego wielkiego użytku… Wzięła szkatułkę pod pachę i jeszcze raz przejrzała księgozbiór, nieco zawiedziona brakiem ksiąg o nauce magii.
-
Niestety, nie było tam nic o Magii, najwidoczniej nie był to zbyt popularny temat w tym konkretnym dworku.
- Co to? - zagadnął cię krótko czekający w pobliżu wojownik, wskazując na szkatułę. -
— Znalazłam między księgami. — Wzięła ją w dłonie i uchyliła wieko, ukazując Argoksowi zawartość.
-
Jedynie szeroko otwarte na chwilę oczy ukazały ci, że był pod wrażeniem znaleziska, bo wyraz twarzy niewiele mu się zmienił.
- To mała fortuna. Co zamierzasz z nią zrobić? -
— Zachowam na później. Jeżeli odzyskam władzę na Trakcie, to na pewno nie obędzie się bez zniszczeń… Widziałeś wioski, prawda? Każdy grosz będzie przydatny podczas odbudowy. — Spojrzała na niego.
-
Pokiwał głową kilka razy.
- A kiedy odzyskasz władzę? Ile to zajmie? I skąd pewność, że Gelu będzie się na wszystko zgadzać? Nie lepiej spożytkować te pieniądze teraz? -
— Co masz na myśli? Chyba, że… Jeżeli Gideon potrafił przekupić sołtysów… — Spojrzała na złocącą się biżuterię. — To my też możemy.
-
- Na przykład. Lub opuścić włości na chwilę i tam poszukać wsparcia. Nie jestem pewien, czy Gelu zgodzi się na to, abyś odeszła, jeśli tak, to pod eskortą, ale z takim złotem możesz zdobyć wsparcie innych szlachciców lub wynająć najemników do pomocy. Dzięki temu uda się nam szybciej pokonać Gideona, a siły te przydadzą się też później, do pilnowania włości i będą dodatkowym argumentem przy podziale władzy z Gelu.
-
— To prawda… — Odwróciła głowę. — Myślałam o tym, co mówiłeś… Masz rację. Gdy dzisiaj wrócimy do obozu, zamienię kilka słów z Gelu.
-
Kiwnął głową.
- Pozwól, że przechowam to złoto w twoim imieniu. I, jeśli zechcesz, jeszcze dziś wyruszę zbierać pomoc dla naszej sprawy. Zapewne najemników, chyba że znasz kogoś, szlachcica czy kogokolwiek innego, kto również zdecyduje się ofiarować nam swoje wsparcie. -
Densissma sięgnęła do pamięci, chwytając dłonią kilka kosmyków włosów.
— Nie znam nikogo takiego. — Pokręciła głową po chwili. Szkatułkę natomiast podała Argoksowi, będzie zdecydowanie bezpieczniejsza w jego dłoniach. -
- Pozostają najemnicy. - mruknął i nie byłaś pewna czy to dobrze, czy źle. Powróciliście na dziedziniec jako pierwsi, po chwili dołączyły do was kolejne grupy, meldując kolejno, że nic nie odnaleźli.
- My również. - skłamał Agroks, nie zdradzając się nawet najmniejszym drgnięciem mięśnia. - Pora wracać. Pani? - zagadnął cię. Najwidoczniej decyzja o powrocie należała do ciebie, tak jak o pozostaniu tu, dalszych poszukiwaniach czy czymkolwiek innym. -
— Tak, raczej. — Spojrzała dookoła po zebranych. — Nie znajdziemy tutaj niczego więcej, tak myślę. Możemy wracać.
-
Jeden z członków Leśnej Straży podszedł do ciebie z linami i szmatami. Pamiętałaś, co mówił o tym Agroks. I sama miałaś swoje zdanie na ten temat. Mogłaś spróbować się teraz przeciwstawić lub pozwolić, aby odprowadzono cię do obozu w lesie tak, jak zawsze, ze skrępowanymi dłońmi, opaską na oczach i kneblem w ustach. Może jeśli się jakoś postawisz lub coś zmienisz, to zaczną ci w końcu ufać. Albo, co ważniejsze, szanować i traktować lepiej, niż cennego zakładnika.
-
Jednak dla Densissmy zaprotestowanie przeciwko nawet tak trywialnej rzeczy nie przychodziło łatwo. Za życia jej ojca nie miała w sobie żadnych oporów. Potrafiła z uporem godzinami lub nawet dniami obnosić się z swoim niezadowoleniem, aby tylko w finalnym rozrachunku wszystko toczyło się wedle jej myśli. Gdy teraz wracała do tego czasu, wydawało jej się to niemalże abstrakcyjne. Dopraszała się krzykiem i grubiańskimi domaganiami wszelakich luksów jakie przychodziły jej do głowy - i dostawała je. A później, po wydarzeniach spod tego dworku? Opór mógł się dla niej skończyć śmiercią i mało brakowało, a rzeczywiście Densissma zostałaby pozbawiona głowy przez orczych oprawców Gideona. Czy Gelu nie potraktuje jej tak samo, gdy tylko przestanie być dla niego użytecznym pionkiem, a co gorsza, stanie się ością zaplątaną między zębami? Jednak… Bez oporu stałaby się nikim innym jak niewolnicą woli dowódcy Leśnej Straży bądź woli uzurpatora Traktu. Przecież to ona miała być władzą! Nie, nie poddasz się. Masz szansę, wykorzystają ją. Pierwszy raz w życiu sięgnij po to, co możesz osiągnąć.
— N-nie sądzę, by to było potrzebne. — Stwierdziła niepewnie, lekkim gestem ręki wskazując członkowi, że nie zamiaru zostać ponownie oplątaną więzami.
-
Widać, że byli zdziwieni twoją reakcją, w końcu pierwszy raz przeciwstawiłaś się decyzji kogokolwiek z Leśnej Straży, ale szybko odzyskali animusz i widocznie nie mieli zamiaru opuścić tak łatwo.
- Gelu powiedział, że są to niezbędne środki ostrożności, gdy cię uratowaliśmy. I bez wahania na to przystałaś. - odparł jeden z Elfów.
- Czy coś się zmieniło? - dodał drugi, lekko unosząc brew.