Siedziba Gildii Magów
-
Kazute
Kłóciła się ze swoimi myślami. W końcu pewnie jest też kilka innych osób, co nie lubią spać w nocy i które mogłyby ją przyłapać. Aczkolwiek… Teraz jest idealna okazja. Biblioteka musi być opustoszała, nikt nie zauważy, że wyciąga ręce po księgi z wiedzą tajemną. Z wiedzą, która powinna zostać zapomniana przez wszystkich dla dobra świata, aczkolwiek przetrwała. Więc Lim chwyciła świecę i po cichu opuściła pokój, kierując ostrożnie swe kroki w kierunku biblioteki.
-
Kuba1001
Trafiłaś tam bez problemu i na pierwszy rzut oka pomieszczenie wydawało się opustoszałe. Jednak teraz, po ciemku, jedynie przy wątłym blasku świecy to wielkie pomieszczenie, pełne ciągnących się aż do sufitu półek zastawionych książkami, było czymś zadziwiającym, nawet dla Ciebie, a bywałaś tu wiele razy. Gildia jednak zawsze potrafi zrobić wrażenie, nawet nieumyślnie.
-
Kazute
Poczuła dreszcze spowodowane ekscytacją oraz zmęczeniem, spotęgowane przez przeczytane wcześniej mityczne opowieści. Prawdopodobnie przebywała dokładnie w tym samym miejscu co jeden z jej obiektów zainteresowań tysiąclecia temu, kiedy jeszcze młody i niewinny chłonął z zapałem wiedzę ksiąg, często o właśnie tak późnych godzinach. Po tych krótkich przemyśleniach zaczęła poszukiwać działu z najstarszymi księgami, gdzie według wskazówek pani Elizabeth powinny znajdować się pożądane przez Elfkę księgi.
-
Kuba1001
Odnalazłaś go bez trudu, z lat spędzonych w Gildii pamiętałaś te stoły i krzesła do czytania oraz szafki pełne pożółkłych już ksiąg, zwojów i woluminów, którym niekiedy brakowało stron czy części, były poplamione, nadpalone czy nawet zapisane w mowie, której dziś już nikt nie pamięta, jako miejsce, w którym nie przesiaduje nikt, może poza najbardziej ambitnymi studentami i kilkoma mistrzami o siwych brodach ciągnących się aż do podłogi.
-
-
Kuba1001
Jeśli chciałaś je odnaleźć, musiałabyś szukać pomiędzy wersami, o Podróżniku nie mówiono z jakichś powodów wprost, choć wielu innych jego pobratymców miało poświęcone im dzieła na własność. A jeśli chodzi o Czarnego Maga, to chyba zbyt dobrze wiesz, że księga, którą mogłaś przeczytać, była jedną z ostatnich, jeśli nie ostatnią, traktującą o jego życiu i działalności, wszystkie inne zostały ukryte bądź zniszczone.
-
-
Kuba1001
Tak bardzo byłaś tym pochłonięta, że nie zauważyłaś, jak ktoś staje za Tobą. A gdy położył Ci zimną dłoń na ramieniu, niemalże podskoczyłaś pod sufit, a tylko cudem powstrzymałaś się od krzyku.
‐ No, no, co my tu mamy? ‐ zapytał znajomy, niestety, głos. ‐ Czyżby ktoś nie mógł spać po nocach? -
-
Kuba1001
Głos był znajomy, należał do Twojego znajomego, choć sama wolałabyś go nie znać. Młody człowiek, szlachcic ze znamienitego rodu, który odkrył w sobie magiczny potencjał i zaczął kształcić się w Gildii. Miał niezwykły potencjał, zwłaszcza do Magii Wody i Lodu, kształcił się chętnie, ale brakowało mu pokory, był strasznie narcystyczny, zapatrzony w siebie, a ego podobno większe, niż potencjał magiczny całej gildyjnej rady.
Był przystojnym młodzieńcem, odzianym w niebieskie szaty z kapturem, barwy podobnej jego oczom, o przystojnej twarzy, jak na dziedzica najlepszych rodzinnych genów przystało.
‐ O tej porze? ‐ zagadnął, rzucając okiem na księgę. ‐ Nie powinnaś być teraz w łóżku? -
Kazute
//Romans wyczuwam. Albo gwałty. Ewentualnie kolejne porwanie, mając na uwadze fakt, że kilka innych moich kobiecych postaci zostało porwanych w Twoich PBFach.//
Wzięła głęboki wdech i wydech w ramach uspokojenia. Ze wszystkich osób akurat on musiał przyjść do biblioteki o tej porze i jej przerwać! Z drugiej jednak strony dobrze, że to nie żaden członek Rady albo inny przewyższający ją wiedzą mistrz.
‐ Mogłabym spytać Ciebie o to samo ‐ odparła spokojnie, maskując nutę niezadowolenia w głosie. Zamknęła księgę i odłożyła ją na miejsce. ‐ Odpowiem jak Ty odpowiesz. -
Kuba1001
//Ale Ty mnie dobrze znasz.//
‐ Tak się składa, że wracałem właśnie z kuchni, schłodziłem sobie nieco kwiatowego wina swoja Magią, do swojego pokoju, żeby przy tym napoju wrócić do lektury księgi o faunie i florze Karak’Akes, gdzie zamierzam wybrać się z moim mistrzem, który uważa, że bez tego szkolenie na Maga Wody i Lodu nie będzie kompletne, gdy zauważyłem, jak ktoś skrada się po korytarzach i kieruje tutaj. Wiesz, że zawsze byłem ciekawski, nie mogłem odpuścić sobie odkrycia jakichś tajemnych rytuałów, bractw akolitów czy mrocznych tajemnic. Niestety, trafiłem tylko na Ciebie. -
Kazute
Narcystyczny i dumny jak zawsze. Gdyby usunąć te cechy, może by go polubiła.
‐ A ja przyszłam tutaj, gdyż ostatnio zainteresowałam się bardziej historią Pradawnych, Gildii oraz wielu innych rzeczy. Skradałam się, bo nie chciałam przypadkowo kogoś obudzić‐ odpowiedziała zgodnie z obietnicą, acz niezgodnie z prawdą. Zastanowiła się chwilę, kiedy nauczyła się tak kłamać jak z nut. -
- Właśnie widzę. Mareni to ciekawe istoty, prawda?
-
- Owszem. Po wielu latach Pradawnym udało się stworzyć właśnie ich, całkowicie lojalnych, w przeciwieństwie do ich poprzedników.
-
- Nie przesadzajmy, nikt nie może być całkowicie lojalny… Pewnie nawet Ty masz jakieś grzeszki wobec Rady i Wielkiego Mistrza, prawda?
-
Ten chłopak coraz bardziej grał jej na nerwach. Wciąż jednak zachowywała maskę spokoju i opanowania.
- Akurat ja przed Radą nie mam świństw do ukrycia, bardziej bym się tego spodziewała po tobie oraz twojej wysokiej dumie. -
- To, że jestem - zaczął i tu przerwał, aby podnieść dłoń i po kolei wyliczać na palcach - snobistyczny, egoistyczny, chamski, pewny siebie, arogancki i uciążliwy nie oznacza, że muszę zgrywać rolę tego złego.
-
Wzięła głęboki wdech i westchnęła. Po tym przyjrzała mu się dokładniej.
- Tak właściwie… Odpowiada Ci takie zachowanie? Próbujesz nim komuś zaimponować? Czy to po prostu twoja natura szlachcica? -
- Jestem po prostu ciekawski z natury. - odparł z lekkim uśmieszkiem, skinął Ci głową i odszedł, nucąc cicho pod nosem.