Trujący Szczyt
-
-
Kuba1001
Radio:
Niewiele tego światła, ale dzięki niemu chociaż nie przewróciłeś się o jakiś wystający korzeń ani nic w tym guście. Po kilkunastu minutach szalonej gonitwy, wiedziony rykami bestii i krzykami Drogomira, zdołałeś trafić na swego kompana, gdy siedział przerażony na drzewie, obejmując pień rękami i nogami.
Vader:
Wróżek nawet nie miał ochoty go otworzyć, udał się od razu do swego pana, pozostawiając Cię pod czujnym okiem swojej gadziej eskorty. Wrócił dopiero po godzinie.
‐ Zdanie mojego pana i naszego władcy jest niezmienne. Życzysz sobie otrzymać zwój z powrotem? -
-
-
Kuba1001
Vader:
Najwidoczniej. Strażnicy trzymali się w pobliżu tak długo, aż nie zniknąłeś z pola widzenia wartownika na murach. Niemniej, na pewno jacyś trzymają się gdzieś w pobliżu, chroniąc się w dżungli przed Twoim wzrokiem. Lepiej byłoby opuścić okolicę jak najszybciej, prawda?
Radio:
Dobre pytanie, ale na razie krył się tak dobrze, że nie mogłeś dostrzec go, choćbyś i najbardziej wytrzeszczał oczy… Tak, tutaj potrzebowałbyś wzroku kota lub Drowa, aby dostrzec zamykające się na Twoim gardle kły bestii… -
Radiotelegrafista
Cóż, w tej sytuacji chyba najlepszym wyjściem będzie także…wejście na drzewo. Będzie miał
lepszą pozycję atakowania zwierza. Wskoczył na jakąś gałęź. -
-
Kuba1001
Radio:
Szczęśliwym trafem pierwsze drzewo, na które trafiłeś było wystarczająco grube, aby nie złamać się pod Twoim ciężarem, oraz o gałęziach ustawionych tak, że ułatwiały wspinaczkę. Tak czy siak, wdrapałeś się na nie, tylko co dalej?
Vader:
I nie dać się zabić korsarzom, tudzież liczyć, że to Twój środek transportu nie pójdzie na dno z ich winy. -
-
Kuba1001
Na krótką chwilę, gdy księżycowy blask przebił się przez zasłonę gęstych chmur na niebie, dostrzegłeś oblicze bestii: Z grubsza wyglądała jak kot, tylko że znacznie większych rozmiarów, ale osobliwy: O fioletowej sierści, ślepiach w tej samej barwie i czarnych prążkach. Ponadto do standardowych czterech kończyn, zaopatrzonych oczywiście w wysuwane pazury ostre jak brzytwa, dochodziły też kolejne, coś jakby macki ośmiornic, które zdawało Ci się czasem łapać przypadkiem w swoje sieci, ale zamiast przyssawek miały kolce, wyrastały z pleców monstrum i były dwie, a przynajmniej tyle dostrzegłeś. Po chwili chmury znów zasłoniły księżyc, a potwór skrył się w mroku.
-
Radiotelegrafista
Ku*wa, być zabitym przez kota to jedna z najmniej męsko brzmiących śmierci…
Albo on zabije kici kici, albo kici kici zabije go.Przygotował pierwszy z harpunów do rzutu. Gdy tylko księżyc znów oświetli zwierzę, Morzywał pieprznie w nie ostrzem, którym zabija się wieloryby, a w rzucaniu harpunem miał wprawę. To powinno skrzywdzić bestie.
-
-
Kuba1001
Radio:
Fakt, ale najpierw trzeba trafić. Mimo to po rzucie nie potrzebowałeś już jakiegokolwiek światła, bo pełen bólu i wściekłości ryk bestii uświadomił Cię, że zwyczajnie nie mogłeś chybić.
Vader:
Na samej platformie nie dopłyniesz do brzegów Verden, a nawet jeśli, to zejdziesz z niej ledwo żywy, wycieńczony i z opóźnieniem sięgającym minimum kilka dni. -
-
Kuba1001
‐ Módl się, żeby poszedł szukać łatwiejszej kolacji! ‐ odkrzyknął i przytulił się mocniej do pnia swojego drzewa, które obejmował rękami i nogami. ‐ No i niech nie potrafi się wspinać! ‐ dodał, a jego słowa miałyby nawet zabawny charakter, gdyby nie okoliczności, bo po chwili usłyszałeś, jak coś drapie w pień drzewa, a choć wiedziałeś co dokładnie, to nie wiedziałeś, czyje to było drzewo.
-
-
-
-
-