Miasto Axer
-
Kuba1001
Kebab:
Zabiłeś jednego wilka i zwaliłeś z niego jeźdźca, najpewniej dotkliwie go łamiąc, ale pozostali wciąż pędzili w Twoją stronę. Na szczęście Magia nie zawiodła i zniknąłeś im z pola widzenia, nim strzały i oszczepy trafiły w cel.
Makaroniarz:
Karczmarz zaprzeczył ruchem głowy, a później odpowiedział na pytanie:
‐ Mamy kury, gęsi i kaczki, także wybierz sobie jakieś. ‐ powiedział i postawił przed Tobą kufel zamówionego piwa. ‐ Dwa złota.
Naczelny:
Niby kolejny dzień, ale na pewno nie nudny czy monotonny, bowiem zarządzono zbiórkę w środku dnia, co nie działo się od dość dawna, chyba od ostatniej plagi Burgundów w jednej z kopalń. -
-
-
-
Kuba1001
Naczelny:
Tuż przed koszarami, a gdy wszyscy Milicjanci stanęli na zbiórce, pojawił się oficer i przypasał trąbkę, na której zagrał, aby Was tu wezwać i zebrać. Poświęcił chwilę na zliczenie wszystkich i upewnienie się, czy na pewno są wszyscy, a dopiero wtedy przemówił:
‐ Panowie, nasza sytuacja nie jest tak różowa, jakby się mogło wydawać… Podczas gdy my siedzimy na dupach bezpieczni za murami miasta, a władca i jego doradcy radzą nad podjęciem odpowiedniej strategii, nasz kraj jest plądrowany i niszczony przez Księstwo Pajęczej Królowej. Niestety, wrogowie nie docierają tylko z zewnątrz, ale i mamy ich tu pod dostatkiem, tak więc dziś podzielimy się na dwie grupy, które będą współpracować z Białą Gwardią, strażą miejską i żołnierzami armii królewskiej. Jedna zajmie się bandytami na naszych traktach, którzy utrudniają życie armii i cywilom oraz pomagają wrogom, a reszta otrzyma listę celów w stolicy, które należy schwytać i zaprowadzić do aresztu, tudzież zlikwidować na miejscu. Śmiało, możecie sami się podzielić, sam zajmę się niezdecydowanymi: Ci od bandytów na prawo, a pozostali na lewo.
Makaroniarz:
‐ Pięć złota. ‐ odparł krótko karczmarz, najwidoczniej cenę tego posiłku znał równie dobrze, jak ilość złota potrzebną do zakupu piwa.
Kebab:
Tym razem udało Ci się go zabić, ale wilk został i krążył wokół budynku niespokojnie, zaś pozostałe Gobliny wcale nie miały zamiaru czekać, aż i ich zabijesz, więc ponownie użyły łuków i strzał oraz oszczepów, trafiając Cię strzałą w prawy bark i chyba eliminując tę kończynę z dalszej walki. -
-
-
-
Kuba1001
Kebab:
//Faktycznie, ale wychodzi na jedno, bo tamten drugi Cię trafił.//
Makaroniarz:
Z racji wczesnej pory większość była wolna, nie licząc tych, na których spali wczorajsi biesiadnicy, opoje i inne moczymordy.
Naczelny:
//Ale wiesz, że grasz Milicjantem, czyli cywilem powołanym pod broń, a nie rasowym taktykiem, tak? Zwykły Milicjant nie powiedziałby czegoś takiego, a nawet jeśli, to nic by to nie dało, Milicja to słaba formacja zbrojna stosowana powszechnie w zasięgu lokalnym, a nie do walki na terenach wroga. A że tym wrogiem są Mroczne Elfy, to prędzej czy później byście zginęli. Z racji dużej odległości, wspieranie Fortu Kvatch czy Żelaznych Kuźni też nie jest możliwe, a więc robicie to, co powinna robić Milicja: Działacie na małą skalę, w zasięgu lokalnym, czyli eliminujecie bandytów i zdrajców.
Zapamiętaj w końcu, że powinieneś wczuć się w swoją postać, a przynajmniej na tyle, żeby można nią było normalnie grać.
Nie, nie podlega to dyskusji, edytuj post lub pisz nowy.// -
-
-
-
Kuba1001
Naczelny:
//Nie, bo taka kwestia zwyczajnie nie może paść z ust tej postaci, więc musisz to edytować, jeśli chcesz grać.//
Kebab:
//Bingo.//
Makaroniarz:
W większości spali i dochodzili do siebie po wczorajszej popijawie, tylko kilku górników wyglądało w miarę dobrze, najpewniej niedawno wrócili z którejś ze zmian. Trafiłeś też na jednego najemnika, bowiem tylko nim mógł być tak bardzo obwieszony bronią brodacz, a do tego pozbawiony jednego oka, gdzie ział pusty oczodół, bez przepaski czy czegokolwiek innego. -
-
-
-
Kuba1001
Naczelny:
//Zrób to, co chciałeś zrobić na PW i po sprawie, czyli edytuj.//
Kebab:
Dach był tutaj spadzisty i pochyły, aby skutecznie zrzucać z siebie masy wody i śniegu, jakie przetaczały się przez góry, więc nigdzie nie było bezpiecznej części, na której mógłbyś przysiąść nie narażając się też na upadek i śmierć, tudzież ataki Goblinów.
Makaroniarz:
Karczmarz mocno się zdziwił, ale nie oponował i postawił na stole flaszkę mętnego, brunatnego trunku, a wraz z nim dwa kieliszki.
‐ Trzydzieści złota. ‐ powiedział, rzecz jasna do Ciebie, skoro Ty stawiałeś.
Najemnik miał całą sytuację w dupie lub zdawał się sprawiać takie wrażenie. -
-
-
Kuba1001
Kebab:
Padł martwy, ale było to zbędne, bez jeźdźca nie mógł Ci zagrozić, dopóki siedziałeś na dachu… Niemniej, drugi Goblin wycofał się na swoim futrzaku, uznając dalszą walkę za bezsensowną… Długo nie biegł, trafił na wku*wionego krasnoludzkiego kowala, który jednym ciosem młota zmiażdżył czaszkę wilka, a ciało jego jeźdźca całkowicie pogruchotał drugim.
Naczelny:
//No i fajne, ale co masz na myśli przez to “Kto by jakiś Bandytów poganiał.”?//