‐ To idź. Jak zdechniesz, nie będziesz mi już dupy zawracać. ‐ odparł i wskazał Ci na drzwi. ‐ Wypi***alaj mi z oczu i nie wracaj bez nawet jednego łba tego stwora.
‐Widok zamrożonego na kość miasta chyba nie będzie miły dla oka? Pewnie razem z mrozem zadomowią się tu białe wilki ki niedźwiedzie.
Powiedział z podejrzanym uśmieszkiem po czym wyszedł i poszedł po wilka.