Miasto Hunder

[Kubeł1001]

maxmaxi123

Z dwojga złego wolałby coś wziąć. A tak o to poczeka. A jakieś zbroje były?

[Kubeł1001]

Kuba1001

Wiewiur:
Nie rzucił, jedynie siedział i wpatrywał się w Ciebie, drapiąc się po głowie brudnym paluchem.
‐ Hę?
Max:
Nie, jakiejkolwiek zbroi brak.

[Kubeł1001]

maxmaxi123

Poszedł więc obejrzeć okręt. Uzbrojenie okrętu, załogi, stan trzeźwości załogi, stan zalania rumem pokładu…

[Kubeł1001]

wiewiur500kuba

‐ Wmówisz innym olbrzymom, że to Ty powinieneś zostać Królem, bo w końcu Ty zorganizowałeś atak. Dodatkowo, możesz im mówić, że będą mogli siedzieć u Twego boku jako jacyś bohaterowie. I Ty i Oni będziecie mieć pod dostatkiem urodziwych Olbrzymek, ponieważ zrobiliście coś wielkiego, a panienki lubią królów i bohaterów. // To poprzednie to dobrze napisałem, czy nawet Ty nie załapałeś?//

[Kubeł1001]

Kuba1001

Max:
Uzbrojenie służyło bardziej do rozprawiania się z wielorybami lub dużymi rybami morskimi, niż z potworami lub piratami, tak więc było to aż tuzin balist przystosowanych do miotania pocisków zwykłych i harpunów oraz dwa razy tyle skorpionów, wykorzystywanych w podobny sposób. Załoga nie miała przy sobie broni, to raczej nie dziwne, bo tak musieliby codziennie, lub co kilka dni, uzupełniać swój stan osobowy, bo chyba lepiej, żeby dali sobie po pysku pięściami, niż toporami, gdy są schlani w trzy dupy, nie? Załoga dzieliła się właściwie na dwie grupy: Pracujących i niepracujących. Co oczywiste, pracujący byli trzeźwi, lub po jednym, dwóch piwkach, zaś reszta mniej lub bardziej schlana, często w trupa. Zaś rumu, czy jakiegokolwiek alkoholu, na podkładzie było mało, Krasnoludy nie marnują alkoholu. Więcej było tu potu, wody i soli morskiej, krwi, tranu i resztek ryb oraz ssaków morskich.
Wiewiur:
//Ja załapałem, Olbrzym nie :V//
‐ To dzie ten brodaty królu?

[Kubeł1001]

wiewiur500kuba

// Myślałem, że to niezrozumiale napisałem ;‐; //
‐ Prawdopodobnie wychodzi na to, że w tamtym mieście.‐ Wskazał mu kierunek gdzie znajduje się Hunder. // Jakoś bardzo szkoda mi go nie będzie, nie wiem czemu :v Chodzi oczywiście o krasnoluda ;‐; //

[Kubeł1001]

maxmaxi123

Nieźle uzbrojony statek. Musiał wiele przeżyć. Zaczął szukać nazwy, po drodze patrząc, czy łatwo da się tutaj ustalić hierarchię.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Max:
Ani tego, ani tego, nie zdołałeś już ustalić, najlepiej iść z tym od razu do kapitania.
Wiewiur:
//Którego Krasnoluda? Że tę postać?//
‐ Idym. ‐ rzekł i podniósł się ciężko, przekładając maczugę przez ramię i idąc we wskazanym kierunku.

[Kubeł1001]

wiewiur500kuba

// Właśnie go, nwm czemu ale mam wrażenie że zginie chcąc jakoś wpłynąć na ten świat ;‐; //
Rozglądnął się za jakimś miejscem do obserwowania.

[Kubeł1001]

maxmaxi123

Nie chce mu przeszkadzać w chlaniu. No to wrócił do kwatermistrza.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Wiewiur:
//Robienie zamachu na króla w jego państwie to nie zawsze dobry pomysł, a jak Cię złapią, to też nie wyjdziesz za grzywną.//
Jeśli chcesz dostrzec cokolwiek, to musisz pójść za nim, bliżej miasta, gdyż stąd nic byś nie zobaczył.
Max:
Problem był taki, że to właśnie on był spity i spał.

[Kubeł1001]

wiewiur500kuba

Poszedł za nim zachowując odpowiedni dystans, oraz też starał się nie być zbyt blisko niego, bo w końcu może jakoś Ci strażnicy połączą fakty.

[Kubeł1001]

maxmaxi123

Dalej? Wyszedł więc i zaczepił kogoś w miarę trzeźwego z załogi.
‐ Czy budzenie kwatermistrza jest ryzykowne?

[Kubeł1001]

Kuba1001

Wiewiur:
Bardziej od łącznie faktów będą zajęci tym wielkim sku*wysyństwem z maczugą w łapie.
Max:
‐ A widziałeś Ty tę naszą rzeźbę na dziobie? ‐ spytał w odpowiedzi Krasnolud, opierając się na mopie.

[Kubeł1001]

wiewiur500kuba

Szedł za nim dalej, zachowując pewien dystans. Ależ on się dzisiaj nachodzi.

[Kubeł1001]

maxmaxi123

‐ Rozumiem, że tam znajdują się pozostałości osoby, która go obudziła, nie? Kiedy się zazwyczaj budzi?

[Kubeł1001]

Kuba1001

Wiewiur:
No nachodzi, ale w końcu zobaczył nie tylko plecy i zgrabną dupcię olbrzyma, ale też mury miasta.
Max:
‐ Nieee, tam wieszamy na kilka godzin tych, co go obudzili, tak dla jaj. ‐ odparł.
‐ Jaja to dopiero były, jak chcieliśmy jednego ściągnąć, a on już nie żył. ‐ dodał drugi.
‐ Albo jak był martwy i ożarty od pasa w dół. ‐ dopowiedział trzeci.
‐ Albo jak w ogóle go nie było. ‐ burknął ostatni, a jego wywód zakończyła salwa śmiechów wszystkich tu zebranych Krasnali.
‐ Budzi się, jak się budzi. Ewentualnie na pół litra z kapitanem lub kolację. ‐ wyjaśnił jeden z brodatych marynarzy, gdy śmiechy już ustały.

[Kubeł1001]

maxmaxi123

Jedno było dla niego pewne. Albo do niego przychodziły jakieś słabiaki, albo to przez to, że miał wokół siebie tyle broni, albo przez to, że jest potężny.
‐ A jeżeli chciałbym wydział uzbrojenia? Uzna to za błahostkę?

[Kubeł1001]

wiewiur500kuba

Poszukał jakieś kryjówki, czy czegoś, gdzie miałby widok na miasto, ale też by miasto nie miało widoku na niego.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Wiewiur:
Okoliczne wzgórze spełnia oba warunki, bowiem jest wysokie i pokryte okazałą szatą roślinną.
Max:
‐ To żeś tu przylazł bez broni? Życie Ci niemiłe?