Miasto Hunder
-
Kuba1001
Max:
‐ No to ładnie, aż dziw, że Cię jeszcze nie zabili i okradli.
Wiewiur:
//Cieszy mnie to.//
Główna droga to najlepsza droga.
Tymczasem Olbrzym cudem uniknął wielkiego bełtu z równie wielkiej balisty, aby później walnąć swoją maczugą w bramę. Nie zrobiło to na niej jednak wielkiego wrażenia, więc walnął znowu. Gdy i tym razem nie dał rady, zaatakował po raz trzeci, ale tym razem samym ciałem, zapewne w wyniku bólu i wściekłości, o jaki przyprawił go pocisk z balisty w klatkę piersiową, bełt z kuszy w oko i topór utkwiony w czaszce. Niemniej, dał radę wykonać swoje zadanie i wparował do miasta, zabijając kilka osób, które miały to nieszczęście, aby być akurat wtedy pod bramą lub w jej okolicach. -
-
wiewiur500kuba
// Boję się ;‐; //
Starał się nie śmiać z tego dzieła zniszczenia do jakiego doprowadził. Szkoda tylko, że nie umiał wmówić mu by wziął ze sobą jeszcze dwa inne Olbrzymy, wtedy widowisko byłoby równie ciekawe. Żałował też, że nie miał jak ulepszyć, przygotować Olbrzyma na tę walkę. Powinien się od kogoś podstaw alchemii nauczyć czy coś, żeby móc tworzyć różnego rodzaju szkaradzieństwa i doprowadzać do podobnych ataków na miasta. //Czemu mam wrażenie, że usiłuję tylko nim wpływać jakoś na ten świat? ;‐;// -
Kuba1001
Max:
‐ To zależy od jego humoru i od tego, ile wypił.
Wiewiur:
//Czemu? :)//
Widowisko w końcu się skończyło, bo o ile jeszcze kilku brodaczy zostało zmiażdżonych lub zabitych w inny sposób (najbardziej efektowna była śmierć tego, którego Olbrzym wyrzucił wysoko w górę, aby później upadł prosto na ziemię), to w końcu wielkolud im uległ i padł wielkim trupem. -
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
Znalazłeś taką, ale już z daleka widać, że obsadzono ją po brzegi strażnikami. W sumie nic dziwnego, przecież nie mieli pewności, skąd nadejdzie Olbrzym i czy w ogóle będzie sam.
Max:
Nie, nie trzymał. I w sumie, biorąc pod uwagę obecny kurs butelek, mógłbyś za to opłacić sobie kilka dni pobytu w mieście. -
-
-
-
-
-
-