Nagle z zarośli wyszło pięciu kolejnych ludzi wyglądających tak samo jak ten, którego spotkałeś najpierw. Dwóch miało miecze, a trzech włócznie.
Dodatkowo z zarośli wyszły trzy brązowe dziki większe od koni, z wielkimi i ostrymi kłami.
Bell skoczył na kły dzika(pierwszego z brzegu :v) stawiając jedną nogę na jednym kle i drugą na drugim po czym zbił mu sztylet między oczy i spróbował przeskoczyć aby wyjść z kółka/otoczenia.
Ale nie wyszło to tak radośnie. Wskoczyłeś po kłach na dzika, ale kiedy miałeś zadać cios zwierzak stanął na tylnych łapach,a Ty spadłeś.
I kiedy tak leżałeś usłyszałeś:
‐ Kim jesteś i czemu zakłócasz spokój klanowi Łaków Thor ‐ Alta?
‐ W przeciwieństwie do nich my nie mordujemy bez powodu, nie grabimy, nie niewolimy. Nie jesteśmy tacy jak oni. To ich powinieneś zabić.
Nagle przed Tobą pojawił się mag w szarej szacie do ziemi i w kapturze na głowie. To pewnie on mówił.
‐A, więc chciałem pomóc przestępcą?
Zaśmiał się lekko i dodał szeptem do siebie.
‐A chciałeś być bohaterem…
Klęknął na jedną nogę i schylił głowę.
‐Chcę wam pomóc, aby odpłacić to, że Was zaatakowałem.