Ghadugh
-
Kuba1001
Po chwili poznałaś owego pana, którym okazał się Hobgoblin z niezwykle szpetną mordą, którą może i miał od urodzenia, ale na pewno wiele blizn i poparzeń robiło swoje. Miał na sobie długą do ziemi szatę z kapturem, wzbogaconą futrem, różnymi wisiorami i innymi ozdobami, w tym takimi, jakie widziałaś u Goblina, który zajmował się Tobą w obozie: Oczy, skalpy, uszy, paznokcie, palce, zęby i tym podobne. Uzupełniało to dziwne nakrycie głowy, drewniany kostur z wyrzeźbioną na jego końcu czaszką oraz namalowane błotem, krwią lub jakimś barwinkiem fikuśne wzory na twarzy i dłoniach. Podszedł do Ciebie, stukając w rytm kroków kosturem, aby później obejrzeć Cię dokładnie z każdej strony, a nawet obwąchać, kończąc ten osobliwy przegląd klepnięciem Cię w pośladek.
‐ No i na czym się ona zna? ‐ spytał Goblin swojego współplemieńca, tego który Cię tu przeprowadził. Ten co prawda miał coś odpowiedzieć, ale zrezygnował, właściwie nie mając o tym zielonego pojęcia, więc jedynie uznał, że sama odpowiesz na to pytanie. Żeby to zrobić, również podszedł, a później zdjął Ci knebel. -
Radiotelegrafista
Zaczerwieniona, po “oględzinach” hobgoblina, dosyć długo namyślała się nad tym, co powiedzieć. Nie do końca wiedziała, co może przydać się goblinom, czy samemu hobgoblinowi. W końcu, zaryzykowała:
‐ Umiem pisać, czytać, rachuję niezgorzej…‐ Wypowiedziała cicho, żywiąc szczerą nadzieję, że przekona to włodykę do oszczędzenia jej. Była bowiem pewna, że w wypadku odrzucenia jej przez szefa zielonych, równie dobrze może rzucić się z mostu, bo i tak daliby ją na pożarcie wargom, czy coś w tym stylu. -
-
Radiotelegrafista
Z początku chciała odpowiedzieć, że nie jest obyta z żadną z tych rzeczy, z resztą zgodnie z prawdą, jednak w porę ugryzła się w język. Postanowiła skłamać, przecież nie może być tak źle.
‐ Tak, tak, wszystko! ‐ Odpowiedziała entuzjastycznie ‐ Gotować, szyć, sprzątać, mogę się tym wszystkim zająć! ‐ Żeby tylko nie musiała robić tego w rzeczywistości, bo czynności tych, poza szyciem, Densi nie zna za grosz. -
-
-
Kuba1001
Pokiwał głową i zatopił się we własnych myślach na krótką chwilę.
‐ Ściągnijcie jej to, ale nie wyrzucajcie, przyda się, jakby próbowała coś schrzanić. ‐ powiedział wreszcie Hobgoblin, a jeden z Goblinów, ten który wcześniej związał Cię i kneblował, pozbył się szmatki i lin, aby później odłożyć jej gdzieś na bok. Następnie obaj odeszli wraz ze swoim szefo, który wskazał Ci na jedne drzwi.
‐ Idź tam, znajdą Ci robotę. ‐ wyjaśnił i wrócił ze swoją obstawą do pokoju, z którego wcześniej wyszedł. -
-
Radiotelegrafista
Roztarła nadgarstki w miejscu lin i niepewnie popatrzyła w stronę tamtych drzwi. Najchętniej, wzięłaby teraz długą kąpiel, bądź przebrała w świeże ubrania, ale na takie wygody na pewno nie ma co liczyć. Szkoda też, że nie ma co wrzucić na ząb.
Westchnęła i podeszła do wskazanych drzwi, pi czym nacisnęła klamkę.
-
Kuba1001
//Na Jeja dłużej będę dopiero w piątek i później, w inne dni będę dawać po jednym odpisie lub w ogóle, więc daję Wam teraz na zapas, żeby fabuła mimo wszystko poszła choć ździebko do przodu.//
W środku zastałaś coś, co mogło uchodzić za pokój wspólny wszystkich niewolnic w lokum Hobgoblina, ponieważ było tam skromne umeblowanie, sporo piętrowych łóżek, kilku strażników i przede wszystkim większość kobiet i Elfek, które nie były obecnie zajęte jakimiś obowiązkami. Jedna z tych pierwszy Cię zauważyła, i od razu podeszła.
‐ Jak się nazywasz i jak tu trafiłaś? ‐ spytała, wskazując na jedno z wolnych krzeseł, abyś usiadła i odpoczęła. -
Radiotelegrafista
Usiadła na wskazanym miejscu i spojrzała na kobietę. Nie miała powodów, by okłamywać kogokolwiek, a nawet czuła potrzebę opowiedzenia wszystkiego.
‐ Nazywam się Desissima, rodu Magna. Byłam na wyprawie, z ojcem ‐ Mina jeszcze bardziej jej zrzedła na wspomnienie Antoniusza ‐ I zaatakowali nas, orkowie, gobliny, wargi…‐ Jej głos zaczął się łamać. -
-
Radiotelegrafista
‐ I wzięli mnie, złoto, zabili go…‐ W jej umyśle znów zawidniała scena śmierci młodzieńca. Zamilkła na chwilę, dygocąc z roztrzęsienia. Jedno, głupie pytanie zmusiło ją do ponownego przejścia przez tamte zdarzenia, o których najchętniej by zapomniała, jednak one zbyt mocno wryły się w jej pamięć.
‐ A ja trafiłam tu…‐ Zakończyła cichym, łamliwym głosem, wbijając wzrok w ziemię. -
-
-
-
Radiotelegrafista
Na razie nie wzięła do ust pokarmu, ale za to chętnie przyjęła wodę, której jeszcze jakiś czas temu w ogóle by nie tknęła. Napiła się nieco, po czym zapytała:
‐ Jak się nazywacie? ‐ Powiedziała, patrząc na kobietę, która podała jej wodę i pożywienie, nie mniej, pytanie kierowała do wszystkich osób w sali. -
Kuba1001
//Wal się, nie będę wymyślał tylu imion.//
Każda z nich przedstawiła Ci się, choć pewnie będziesz mieć spore problemy ze spamiętaniem ich wszystkich… Niemniej, będziesz się tym martwić później, bo straż właśnie zaczęła gonić Was do wyjścia, a później odpowiednich drzwi, gdzie pewnie miałyście zająć się gotowaniem, sprzątaniem i tym podobnymi czynnościami. -
Radiotelegrafista
//To było nie miłe. Niemniej, mógłbyś napisać mi tylko imię tej, która zaoferował Densi wodę? Ładnie proszę, a byłbym wdzięczny.//
Densi nie wiedziała za bardzo gdzie iść, więc uznała, że najlepszym wyjściem będzie trzymanie się blisko którejś z obytych tu kobiet. Jej wybór padł na tą, która zaoferowała jej wodę. Udała się tam, gdzie ona.
-