Dootsal
-
Ether
Rozejrzałem się w poszukiwaniu jakiegoś trzeźwego krasnoluda. Teoretycznie warto by było ich zaprząc do pracy, ponieważ lepiej jest być przygotowanym na atak wcześniej o ten jeden dzień. Jeśli to będzie, cholera, jeden dzień. Ale do wyboru miałem jeszcze maga, który nie lubi czekać i prawdopodobną katastrofę jeśli robotnicy będą pracować bez kierownika…
Szukałem w miarę trzeźwego krasnoluda.
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Ether
//Ile razy mam wam powtarzać, su**nsyny, żebyście nie przebiegali przez moją chatę?//
Po porannej toalecie, ubraniu się i przypasaniu sztyletu od Drowki, a także schowaniu klejnotów, zszedłem do stajni, mówiąc stajennemu, aby osiodłał mojego konia. Znajdując jakąś służbę, posłałem go, aby poszedł obudzić Krasnoluda i powiedzieć, że oczekuję go na dziedzińcu, a potem czterech konnych, aby byli moją obstawą.
-
-
-
Kuba1001
Zapewnił, że wszystko na Twój powrót będzie “odje**ne szefunciu tak, że mucha ku*wa nie siądzie.” Ile w tym prawdy? Okaże się po Twoim powrocie…
Droga do wieży to było nieco ponad godzina jazdy błotnistym traktem wśród gęstych lasów, czasem mijaliście też jakąś wioskę, ale to byłoby na tyle.
Wieża również była skryta pośród drzew, prowadziła do niej wąska ścieżka, więc eskorta została z końmi, wyłączając dwóch ludzi, którzy udali się wraz z Tobą pod wysoka konstrukcję z kamienia, ze strzelistym dachem, balkonem z balustradą, licznymi okienkami i drewnianymi wrotami z wielkimi zawiasami. -
-
-
-
Kuba1001
Oni zostali, zgodnie z rozkazem, i bynajmniej nie byli z tego powodu niezadowoleni.
Jak to w wieży, zastałeś w środku przede wszystkim prowadzące na samą górę schody, ale były też drzwi prowadzące do równoległego pomieszczenia i jakichś lochów bądź piwnicy. Umeblowanie tutaj było skromne, to ledwie kilka żyrandoli, pochodni i świeczników, a także wielki zegar stojący nieopodal wejścia. -
-
Kuba1001
W połowie drogi na kolejną kondygnację nieomal padłeś na schody przez zawał serca, na szczęście tak się nie stało, a to, co wziąłeś za jakiegoś uskrzydlonego stwora najpewniej było podmuchem wiatru z zamykających się drzwi, który poruszył żyrandolem… Najpewniej.
Gdy wdrapałeś się na szczyt zauważyłeś kolejne drzwi i dalsze schody, prowadzące jeszcze wyżej.