Wieś Przywary
-
ZnawcaLiteraturyPolskiej
- Z jednej strony naprawdę nie chciałbym się konfrontować z kimś jego pokroju, ale zżera mnie ciekawość o co im dokładnie chodzi. Poza tym trochę szkoda mi tej dziewczyny i i tak potrzebuje ich pomocy, albo będę musiał jechać do miasta po profesjonalistów. Nie mam na to czasu. *
Zmagając się z odruchem wymiotnym wywołanym zapachem i myślą, że będzie musiał rozmawiać z kimś takim , Herion podszedł do dowódcy krasnoludów:
‐Przepraszam, ale pozwoliłem sobie posłuchać pana rozmowę. Czego dokładnie pan szuka? Może mógłbym pomóc. -
Kuba1001
‐ Przewodnika. ‐ powtórzył po chwili, nieco zbity z tropu, że jednak znalazł kogoś, kto się zgodził. ‐ Nie znamy tych terenów, a śpieszno nam do królestwa… Zwę się Thybedrolf Pwent, przybywam w imieniu krasnoludzkiego władcy Dzikich Pól, jego orszak idzie za nami… Mamy cztery setki bitnego żołnierza, którymi chcemy wspomóc naszych braci w ich wojnie z Drowami i ich pachołkami. ‐ wyjaśnił, spluwając na bok. ‐ Ścierwa.
//Możesz sobie rzucić okiem na temat Dzikie Pola, tamten wątek nie został co prawda dokończony, ale ogólne pojęcie będziesz mieć.// -
ZnawcaLiteraturyPolskiej
- Znając Randwina to ten przeklęty mafioz ma zapas Ergatu pod łóżkiem na czarną godzinę, więc może go odwiedzę i sprawdzę, czy ma moje zamówienie *
‐Znam drogę do okolicznego miasta krasnoludów i mógłbym was zaprowadzić, ale jest pewien szkopuł. O ile droga jest raczej bezpieczna i nigdy nie miałem na niej żadnych problemów, to chciałbym po drodze pozbierać parę składników alchemicznych, a w przeciwieństwie do głównej drogi na bezdrożach można napotkać nieznaczne grupy bandytów. Ja mam z nimi raczej marne szanse, ale na sam widok uzbrojonych krasnoludów powinni zapaść się pod ziemie, więc jeśli takie drobne przerwy podczas podróży nie byłyby żadnym problemem to z radością was zaprowadze do królestwa.‐
-
-
ZnawcaLiteraturyPolskiej
‐Szukam pewnej rośliny która ma bardzo nieprzyjemny zwyczaj rośniecia na bagnach, a konkretniej na ginących zwłokach. Jeśli wierzyć opowieścią wojska cesarskie urządziły tutaj taką rzeź miejscowemu hersztowi i jego ludziom, że bagno powinno wręcz rozkwitać tym przeklęty ziołem. Poza tym używałem go już wcześniej do narkozy na pacjentach. Dosyć łatwo je wypatrzę‐
- Z resztą to nie tak, że mają wybór. Wątpię, by w okolicy był ktokolwiek z moim glejtem i znającym okolice, ale to nie tak, że kłamie. Powinienem szybko się uwinąć. Tak naprawdę gdyby nie ci bandyci już byłbym w drodze do domu. Tak dużo używałem ślązyka, że mógłbym go wypatrzeć w pochmurną noc po pijaku. *
-
-
ZnawcaLiteraturyPolskiej
‐Raczej nie potrzebuje całej armii krasnoludów na bagnach. Z doświadczenia powiem, że armia na bagnach to slaby pomysł ‐
Przez chwilę się zawiesza i łapie się za wisiorek państwowego medyka na szyi wyglądając jakby przypomniał sobie jakieś traumatyczne przeżycie.
‐Czyli wyruszamy teraz, czy potrzebujecie czasu na przygotowania?‐ -
Kuba1001
‐ Chopy niech zostaną i przygotują to zadupie na przyjazd Oghrena, ja idę. ‐ powiedział Pwent, podchodząc bliżej, przez co jego obrzydliwy zapach stał się jeszcze bardziej wyczuwalny i o mało nie zwymiotowałeś mu na zbroję, co skończyłoby się zdecydowanie źle, rzecz jasna dla Ciebie. ‐ Prowadź.
-
-
-
-
Kuba1001
Podróż nie była długa, towarzyszący Ci wojownik od czasu do czasu jedynie pociągnął łyka jakiegoś trunku z butelki, tudzież zanucił pod nosem kilka linijek jakichś sprośnych piosenek. Tak czy inaczej, dotarliście wreszcie do celu.
‐ Także co tu się niby ma dokładnie kręcić? ‐ zagadnął Pwent, zeskakując z wozu wprost w bagno, z odgłosem nieprzyjemnego i mokrego chlupnięcia. -
ZnawcaLiteraturyPolskiej
‐Pola są bogate w rzadkie zioła, więc kreci tu się sporo bandytów polujących na alchemików takich jak ja, poza tym zwłoki czasami przyciągają z lasu zdesperowane drapieżniki które nie znalazły pożywienia na swoich żerowiskach i radze nie jeść, a najlepiej nie dotykać okolicznych roślin. Szybka śmierć to prawdopodobnie najlepsza rzecz jaka może cie po tym spotkać.‐
-
-
-
Kuba1001
Pierwsze okazy, do tego w sporej liczbie, dostrzegłeś niemalże od razu, więc mogłeś nawet nazbierać sobie na zapas. Dalsze poszukiwania przerwał Ci dziki ryk, a w chwili, gdy zastanawiałeś się, jakie dzikie zwierze go wydało, dostrzegłeś szarżującego z opuszczoną głową, a więc i z hełmem zakończonym szpicem, szałojownika Pwenta, który wciąż rycząc biegł w kierunku linii drzew.