Rezydencja Mallenmir
-
-
-
-
-
-
-
-
Ether
Cóż… odciąłem więc głowy i wrzuciłem w żywiołaka (wir powietrza powinien je spokojnie unieść). Poszukałem też jakiegoś płaszcza czy innej narzuty. może być z tych zniszczonych namiotów ‐ i okryłem nią żywiołaka.
Przyszedł czas na szkatułę. Obejrzałem ją dokładniej, a zwłaszcza to czy była zamknięta lub, czy były na niej ślady otwarcia.
-
-
-
-
Kuba1001
Makaroniarz:
Wraz ze swą grupką dość sprawnie opuściłaś miasto, mijając po drodze ledwie jedną kupiecką karawanę chronioną przez spory zastęp najemników. Tak czy inaczej, dzięki mapie i pomocy o wiele bardziej doświadczonych łowców czy tropicieli zdołałaś trafić bez problemów w okolice rezydencji, przystając z resztą w lesie, aby ustalić dalsze posunięcia. -
BudowniczyMakaronu
Po przycupnieciu na pobliskim pienku rozejrzala sie po okolicy.
‐ Musimy zbadac jej okolice, najlepiej nawet srodek. obstawiam ze nie bedzie to latwe, i do tego maja na 100% jakies straze. podzielimy si ewiec na pary i obejdziemy Rezydencje z dwoch roznych stron. NIe robic niczego bez mojej zgody‐
Wstala i ciagnace ze soba jednego z tropicieli zaczela lekkim lukiem zblizac sie do lewej strony rezydencji. Caly czas pilnie sie rozgladala, zarowno wokol siebie jak i nad i pod siebie -
-
BudowniczyMakaronu
‐ Nasz, powiedzmy to, pracodawca nie wiedział co możemy tam zostać. Poza tym, ruiny są na górze. A co może być na dole? Nie wiadomo. Byłeś z nami na ostatniej akcji?‐ Fenira nie była pewna, czy ten człowiek ma jakieś doświadczenie ‐Mniej więcej tak to było. Pi******* nekromanta miał ogromne podziemia. Coś jeszcze?
-
Kuba1001
Brak jakichkolwiek pytań czy obiekcji, a więc ruszyliście w drogę, Tobie przypadł ten sam, który wcześniej musiał wtrącić swoje pytania i trzy miedziaki.
Pod Tobą nic ciekawego, trawa, ziemia, roślinki i tak dalej, nad Tobą zaś ‐ czyste niebo, bez ani jednej chmurki. Wokół las, ale poza drzewami nic się w nim chyba nie czai… -
-
Kuba1001
Droga nie była tak zadbana jak kilkanaście czy kilkadziesiąt (bo chyba nie kilkaset?) lat temu, ale i tak była dosyć widoczna i prowadziła pod same drzwi, a że sama rezydencja położona była na wzgórzach, to wydaje Ci się ona najlepszą opcją. Podczas tych oględzin usłyszałaś dziwne ryki, a towarzyszący Ci łowcy wskazał na krzaki, zza których one dobiegły, najpewniej z przesłaniającej je polany, bo samo źródło dźwięku nie może kryć się w zaroślach.
-
-
Kuba1001
Żadne, ponieważ nie masz do czynienia ze zwierzęciem, a słynnym trupojadem ‐ Ghulem. Konkretniej to nie jednym, lecz trzema osobnikami pożywiającymi się jakąś padliną lub własnoręcznie upolowanym zwierzęciem, ciężko określić, ponieważ szczelnie obsiadły zwłoki, z których wyrywają niemalże każdy kawałek mięsa, skóry, wnętrzności i reszty, aby później włożyć go sobie do oślinionego pyska.