Las Lerolga
-
Wielki las, jeden z największych w całym Elarid, położony w samym centrum elfickiego państwa ‐ Księstwa Zielonego Klejnotu.
Jest to ostoja dla rozmaitych zwierząt i roślin, wiele gatunków żyjącej tu flory i fauny nie można spotkać nigdzie indziej. Licznie żyją tu, między innymi, Enty, Szmaragdowe Smoki i Jednorożce. Poza byciem ostoją przyrody, jest to też bezpieczne schronienie i miejsce życia dla kilkudziesięciu lub kilkunastu tysięcy Elfów, Driad i nielicznych przedstawicieli innych ras, które długousi dopuścili do swego leśnego azylu.
Mimo iż nie brakuje tu wielu samotnych lub zbitych w kilka chatek poszczególnych druidów, pustelników, myśliwych czy zielarzy to większość populacji lasu zamieszkuje większe i mniejsze miasta, położone zarówno na ziemi jak i wysoko, w koronach drzew.
Największym miastem położonym w tym lesie jest stolica państwa, które wzięło od siebie jego nazwę, a więc Zielony Klejnot, gigantyczna elficka metropolia, zamieszkana przez wiele tysięcy Elfów i Driad oraz nielicznych przedstawicieli innych ras, bowiem dostanie się tu, nie będąc właśnie Elfem czy Driadą i nie mają ich zgody na przebywanie w mieście, to wyczyn godny istot boskich, bo nawet najlepsi Zmiennokształtni nie zdołali tego dokonać… Ale czy aby na pewno?
Nazwa lasu wzięła się od Lerolga, żyjącego wieki temu Elfa, który stworzył dokładne mapy tego miejsca, skatalogował i opisał wiele roślin i zwierząt, a na koniec położył podwaliny pod wiele ze znajdujących się tu miast, zresztą do dziś uznaje się go za jednego z założycieli Zielonego Klejnotu. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
‐ Aleś Ty spostrzegawcza. ‐ znów usłyszałaś głos z nieznanego kierunku. Niespodziewanie pojawił się przed Tobą Elf. Elf jak Elf. Długie blond włosy, niebieskie oczy, takie uszy oraz szlachetne i nieco wyniosłe rysy. Ubrany był w zieloną tunikę i zielone spodnie i skórzany pas, przy którym miał sztylet. Poza tym w ręku trzymał łuk, a na plecach miał kołczan wypełniony strzałami. Zauważyłaś, że nie ma butów i chodzi na boso. Tak jak piątka jego towarzyszy, którzy nagle otoczyli Cię ciasnym okręgiem.
‐ Kim jesteś? Nie znamy Cię, a więc nie jesteś stąd… ‐ powiedział ten pierwszy, który był chyba dowódcą oddziału. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-