Las Lerolga
-
Kuba1001
Nie słyszał chyba tego powiedzenia, ale z ochotą pokiwał głową, bo o ile życie też spędzał pod ziemią, to raczej nie przepadał za tak obskurnymi tunelami, szczurami i robactwem, bardziej za przytulnymi norkami Hobbitonu czy innego miasta swojego Księstwa.
Wrócił po kilku minutach, Elf już niezbyt, najwidoczniej za bardzo bał się powrotu w to miejsce lub w ogóle pod ziemię, zamiast tego Niziołkowi towarzyszyła piękna jak na standardy ludzi, Krasnoludów, Hobbitów i wszystkich innych (chociaż: Widział ktoś kiedyś brzydką Elfkę?), najpewniej ten Mag Natury, o którym wspominał dowódca elfickiego oddziału. -
-
-
-
Kuba1001
Skinęła głową i podeszła do korzeni, klękając przy nich. Chwilę później jej dłonie otoczyła zielona poświata, a ona zaczęła inkantację zaklęcia, od którego korzenie zaczęły się rozplątywać i chować na powrót w ziemi. Gdy wszystkie zniknęły na dobre, dostrzegłeś kolejny skrawek pergaminu, a więc i fragment mapy, leżący teraz na ziemi.
-
-
Kuba1001
//Może następnym razem.//
Zauważyłeś na tym skrawku mapy trzy miasta o dziwnych nazwach, których nigdy w życiu nie słyszałeś i na pewno wymówiłbyś je ze sporym trudem, jeśli w ogóle. Poza tym na trop naprowadziła Cię inna nazwa: Mroczna Puszcza. A więc teraz poda udać się do jej centrum, wprost do Księstwa Pajęczej Królowej, o czym warto byłoby obwieścić swoim kompanom. -
-
-
-
Kuba1001
//Dlaczego wszystkie postaci Bulwy to typowi r*chacze a wszystkie Twoje to zwykłe stuleje?//
Tym sposobem wróciliście w końcu na powierzchnię. O dziwo, Elfów nie było, a co jeszcze dziwniejsze, Elfka została.
‐ Mój dowódca zażyczył sobie, żebym została z Wami do końca tej wyprawy. ‐ powiedziała, ku radości Hobbita.
‐ Żeby nam skarby podpie**olić. ‐ powiedział cicho Krasnolud, maskując słowa donośnym kaszlem. -
-
-
-
-
-
-
3-letni truposz
W życiu Aramisa niewiele się działo w ostatnim czasie. Ot, chodził sobie do lasu, nazbierał ziółek, posprzedawał w cenie która wydawała mu się słuszna, jeśli wpadło więcej grosza to kupował sobie dobry obiadek. Suma summarum, nigdy mu się super nie przelewało, ale spędzał czas właściwie na niczym. Gwoli możliwości starał się poszerzyć swoją wiedzę. Pewnego jednak razu w tej jego leniwej sielance przysnęło mu się w lesie. I to srogo przysnęło. Gdy się obudził, nie bardzo pamiętał, gdzie dokładnie się znajdował. Było ciemno, a konia coś nie mógł wypatrzeć. -
Nie ma co wierzyć chłopom, są głupi, przesądni i śmierdzą. Ale mimo tego pesymizmu miałeś wrażenie, że mogli mieć trochę racji z jakimiś duchami lasu czy czymś w tym guście, bo ciężko ci było wymyślić inny pomysł. Koń sam z siebie nigdzie by nie poszedł, a gdyby coś próbowało go zeżreć, obudziłbyś się.
-
Aramis sprawdził, czy wszystko miał przy sobie. Przetarł ramiona i przeciągnął się. Spróbował się jeszcze raz rozejrzeć za koniem. A nuż skubany też uciął sobie drzemkę?