Las Lerolga
-
Cóż, Aramis pożałował, że nie odłożył pieniędzy, tylko przepieprzył je na głupoty. Przez chwilę w głowie układał obraz, jak powoli odjeżdża i szuka sobie innego lasu. Na to niestety było już za późno. Elfy i tak już by go z tymi informacjami wolno nie puściły. To było do przewidzenia. Przeczesał dłonią włosy i westchnął, czując, w jak żałosnej stawił się sytuacji przez jedną cholerną drzemkę. Kiwnął głową.
— Wiecie już wszystko, co chciałem wam powiedzieć. Postaram się, żebyście tego nie pożałowali.
Bo sam żałować będę przez resztę życia i to nie zależnie, jak ta reszta będzie długa.
— Mam jechać od razu? -
- Jeśli nie masz żadnych pytań ani nic takiego, to tak, im szybciej tym lepiej.
-
Znów kiwnął głową i powoli ruszył w stronę konia.
-
Nie mieli zamiaru wbić ci noża w plecy czy ustrzelić z łuku, gdy to robiłeś. Odeszli od konia, gdy do niego podszedłeś i zauważyłeś, zgodnie ze słowami Elfa, mieszki ze złotem, a także kilka innych sakw podróżnych, gdzie mogły być zapasy na drogę, nie licząc tych, które posiadałeś do tej pory. Tymczasem Elfy zniknęły tak szybko i niespodziewanie, jak się pojawiły, niemalże rozpływając się w leśnych ostępach.
-
Miał ochotę się popłakać. Albo pomodlić, choć nie był przekonany do kogo. Westchnął w końcu i podrapał konia za uchem.
— I w coś ty mnie wplątał, stary druhu?
Wsiadł na konia i ruszył w stronę wyjścia. -
Tak jak zapewniały cię Elfy, żadne dzikie zwierzę czy cokolwiek innego nie próbowało dobrać ci się do skóry podczas przejazdu, więc bez trudu opuściłeś las. Gdzie dalej?
-
Czy były z nim te elfy, które miały go pilnować?
-
Na pewno, choć nie były widoczne. Nie miałeś jednak powodów wątpić w ich obecność, mieli swój interes w tym, aby być w pobliżu i reagować, gdyby miała stać ci się krzywda. Lub gdybyś spróbował uciec ze złotem i informacjami na ich temat.
-
Zupełnie jakby ktokolwiek kiedykolwiek mógłby mu w takie coś uwierzyć. Zaklął pod nosem i ruszył w stronę miasta, do którego miał się udać. Chyba nie miał żadnej alternatywy.
-
//Zmiana tematu. Zacznę, gdy będziesz na miejscu.//