Tajemnicza wyspa
-
-
-
Kuba1001 Tym razem miałeś niezłego cela, definitywnie trafiłeś w pokład statku i chyba nawet jakiś marynarz przy okazji oberwał, acz pewności nie masz… Niemniej, poznałeś że jest to mały statek kupiecki, lub przemytniczy, nieuzbrojony, a przynajmniej nie w widoczny sposób. Z tej odległości nie widziałeś zbyt dobrze załogi, ale to z pewnością ludzie i istoty im podobne. Poza tym sam statek zatrzymał się niecałe sto metrów od brzegu, wysyłając na ląd szalupę pełną marynarzy, jak mogłeś zauważyć uzbrojonych w łuki, jednoręczne miecze, noże i sztylety lub też w ogóle pozbawionych broni.
-
-
Kuba1001 //Jebłem. I to do tego trzeci raz w tym samym temacie.//
Definitywnie nikt nie spodziewał się zielonego pocisku zagłady, więc wszedłeś na statek jak w masło. Chociaż w sumie to w statek, gdyż impet był tak wielki, że wpadłeś pod pokład, lądując na jakichś skrzyniach i workach. W dziurze, którą zrobiłeś swoim lądowaniem, zauważyłeś zaciekawione lub wystraszone twarze marynarzy, w większości mężczyzn lub kilku kobiet, którzy wpatrywali się w Ciebie. W sumie nic dziwnego, rzadko kiedy kawał doje**nego Orka wpada im na pokład, co nie? -
-
-
Kuba1001 Oficerów nie było, w tym momencie do Twojego zielonego móżdżka dotarło, że przecież posłałeś ich przodem. Cóż, może jeden pałęta się gdzieś po głównym pokładzie,w końcu zdzielił kogoś w łeb podczas lotu.
‐ Kim jesteś? ‐ spytał jeden z marynarzy.
‐ Albo czym? ‐ dodał drugi.
‐ Jesteś ranny? ‐ zadała pytanie kobieta, tak dla odmiany. ‐ Potrzebna Ci pomoc? -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001 Beczka była przyzwoitą osłoną, a z bardziej pozytywnych akcentów można wymienić to, że z miejsc, w które trafiły bełty, sączyło się piwerko. Niemniej, wkroczyłeś na pokład, gdzie zastałeś całą zgrają marynarzy, uzbrojonych lub nie, którzy czekali na Twój ruch, może poza kusznikami, którzy szykowali się do oddania drugiej salwy, ładując swoją broń.
-