Karczma "U Carsona"
-
-
-
-
Kuba1001
‐ Skarb? ‐ spytał Krasnolud, którego najwyraźniej zwabiło Twoje darcie mordy i, w przeciwieństwie do kupców, zainteresował się nim. ‐ Jeśli wciąż szukasz kompanów, to chętnie pomogę: Znam się na budowie obozu, rozpalaniu ognia, pędzeniu bimbru, robieniu ziołowych leków i mikstur, grze na skrzypcach, walce młotem bojowym i wręcz, a także znam Magię Rumu i Elektryczności. ‐ dodał, od razu prezentując swoje kwalifikacje.
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Pokiwał głową, bo był prostym Hobbitem, więc więcej pytań czy wątpliwości nie miał. Mimo iż musiał zamknąć i właściwie porzucić lokal na czas wyprawy, to i tak wrócił za ladę, w oczekiwaniu na jakiegokolwiek innego klienta tego dnia. W przeciwieństwie do niego, Krasnolud usiadł sobie wygodnie na krześle naprzeciwko Ciebie i wbił w Ciebie swoje małe oczka, przypominające Ci płonące, rozżarzone węgielki.
‐ No dobra, panie Jenkins. ‐ powiedział nieco mniej przyjaznym tonem, niż wcześniej, gdy zgłaszał się do drużyny. ‐ Może i Hobbita to niewiele obchodzi, ale mnie już nie: Co to za skarb niby jest i jaka ch*jnia ma na nas czekać na drodze, hę? -
-
-
-
Kuba1001
‐ Po mieście na łebka czy na spółę? ‐ drążył Krasnolud, nie mając zamiaru ustąpić, dopóki nie będzie mógł chociażby oszacować ilości złota i innych bogactw, które dostanie za udział w tej wyprawie, a co za tym idzie: Ustalić również czy mu się to opłaca. Choć, biorąc pod uwagę chytrość i miłość do złota, które były cechami wielu Krasnoludów, jeśli nie wszystkich, to mało prawdopodobne, żeby odmówił…
-
-
-
-
-
-