‐ Tak więc jeszcze raz dziękuję za gościnę i żegnam cię, oby nasze drogi skrzyżowały się szybciej niż ostatnim razem.‐ stwierdził teleportując się po tych słowach w dół, wprost do miasta ‐.
‐ Przyszedłem, synu Turina i sługo Ragnarosa aby poszukać dla siebie nowego oręża bo chociaż mój godnie służy mi już od wielu tysiącleci to coś nowego zapewne mi nie zaszkodzi.
‐Młot dwuręczny, ciężki i najlepiej z kolcami które ułatwią rozrywanie cięższego pancerza.‐ mówił teraz normalnie, jego głos docierał do całej trójki ‐.
Szare Krasnoludy to nie Krasnoludy powierzchniowe, ale i tak w mieście Battlehammer była prawdziwa mnogość karczm, tawern, oberż i innych tego typu budynków.
Nie na to oczekiwał, nawet tego chciał. Cały czas wyprostowany, wygodnie usadowiony na krześle siedział wpatrzony przed siebie rozmyślając nad tym gdzie to mógłby się udać.
Gdy tylko pierwsza myśl pojawiła się w jego głowie zaczął się jej trzymać jakby była jedyna. A gdy minęła według niego godzina najzwyczajniej w świecie się podniósł i ruszył ponownie ku kuźni.