Z pewnością na dole było ciemno i zimno, jednakże nie możesz ustalić stąd nic więcej, musisz zejść na dół. I przy okazji załatwić sobie jakiś ogień lub pochodnię.
Z nudów zacząłeś liczyć stopnie i skończyłeś na stu dwunastu, z racji tego, że tu, na dole, zrobiło się zimno jak cholera, ogólna wilgoć też nie polepsza sprawy.
Idąc i idąc nie natrafiłeś co prawda na dno, ale znalazł się już wąski tunel, który był umieszczony przed drabiną, mniej więcej taki, na szerokość i wysokość człowieka poruszającego się na czworaka.
‐Ja pie**olę…‐ Powiedział do siebie, ale skoro schodził tak długo to raczej nie ma sensu pchać się jeszcze dalej, przez przypadek jeszcze znajdzie się po drugiej półkuli świata, wypada wracać na ziemię, może później zbada się ten dziwny tunel.
‐Pewnie do tego czasu już zdążył wyschnąć…‐ Powiedział do siebie, a następnie zabrał kieliszki oraz lepszy trunek, by stamtąd już udać się z powrotem do swojego wampirzego towarzysza.
No to wypada i ruszyć do orka.
‐Widziałeś może wampira, zabrał się gdzieś, a ja mu miałem alkohol przynieść… Co prawda nieco to zajęło przez jakieś dziwne przejście.
‐ Alkohol? ‐ spytał, widząc flaszki w Twoich rękach. Widać, że teraz inne sprawy zeszły na inny plan. ‐ Ku*wa, jak ja dawno gorzały w mordzie nie miałem…
Spojrzał w ogóle na to jaki alkohol przytachał.
‐Cóż, zawsze można nieco wypić czekając na niego, no ale wypada też mu coś zostawić.‐ Powiedział i przysiadł czy też przystanął obok niego i odkręcił jedną z butelek.
Już sam zapach pozwolił określić, że jest to jakiś wytrawny trunek, do którego potrzeba kieliszków. Oczywiście Ork miał to gdzieś i odkorkował butelkę czerwonego wina, aby później pociągnąć z gwinta.