Laboratorium i chata na uboczu
-
-
-
-
-
-
-
-
FD_God
‐To gdzie u licha tego maga trzymają? Mam chociaż nadzieję, że reszta moich chłopaków zostawi go w jednym kawałku…‐ Powiedział kręcąc głową. No nic, otwierać te drzwi, wchodzimy wszyscy i rozsmarowujemy tego dowódcę po podłodze, bo raczej nic ciekawego nam nie zaoferuje.‐ Powiedział śmiejąc się, a następnie nakazał dłonią dwójce nowych rekrutów otworzyć drzwi.
-
Kuba1001
Tak więc otworzyli, ukazując Ci salę tronową. Oczywiście, w centrum stał tron, a na nim siedział postawny mężczyzna w pełnej zbroi, z hełmem na głowie i mieczem u pasa. Tarcza stała oparta o tron, lecz zaraz ją podniósł i wstał na Wasz widok. Poza nim nie było tu żadnych wojowników, z tyłu pozostała jedynie rodzina władcy w składzie: żona, dwie córki i syn.
-
FD_God
Oczywiście wszedł do środka, a za nim jego banda.
‐No proszę, sam pan tego fortu… Jaka szkoda, że twoja rodzina będzie musiała patrzeć jak umierasz…‐ Powiedział śmiejąc się jeszcze nieco demonicznie. Nawet twoi najemni wojownicy cię zdradzili byle zagwarantować sobie zwycięską stronę, nawet im się nie dziwię…‐ Powiedział patrząc się na dwójkę. -
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Nagle stało się coś bardzo dziwnego: Miecz zabłysnął jasnym, białym płomieniem i przeciął Twój topór, a następnie uderzył Cię w głowę, przebierając częściowo hełm. Może i nie jest to głęboka rana, ale boli jak cholera.
‐ Nie spodziewałeś się tego, demoniczny pomiocie? ‐ spytał z lekką nutą wesołości i dumy w głosie. -
FD_God
‐Magia światła czy nie, nie uratuje cię to przed tym…‐ Powiedział odsuwając się od niego, by jakoś móc odetchnąć, ból i tak go tylko bardziej napędzi do walki, postanowił wyciągnąć swoją pochłaniającą magię pawęż oraz wymienić topór na kiścień, zakręcił nim parę razy, a następnie ruszył na przeciwnika osłaniając się tarczą przed mieczem jak i uderzył kiścieniem od góry, tym razem w jego hełm.
-
-