Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Reghab wolnym krokiem przemierzał dolinę, w nadziei, że kiedyś dotrze do Dekapolis.
Miałeś już połowę drogi za sobą, więc to tylko kwestia dni.
Wysłał orła na zwiad.
No i poleciał.
On sam powoli szedł.
Szedłeś, sokół był już małą kropką na horyzoncie.
//Orzeł, nie sokół.// Dalej szedł.
//Mój błąd.// Więc idziesz, zmrok będzie szybko, z racji takiego klimatu… Właściwie dzień trwa tu jakieś sześć godzin, czasem osiem.
Szedł wolniej, jednocześnie szukając czegoś przydatnego.
Szedłeś więc wolniej, a na tym lodowym pustkowiu nie znalazłeś nic przydatnego, poza lodem i śniegiem.
Czekał na orła.
Ptak wrócił dopiero po godzinie, gdy zaczynało już zmierzchać.
Pokazał, że ma usiąść mu na ramieniu, a on szedł w poszukiwaniu miejsca do snu.
Usiadł, a Ty nie znalazłeś nic. Jeśli pójdzie tak dalej, to chyba musisz zbudować sobie igloo.
Jakieś drzewa?
Dolina Lodowego Wichru była określana lodową pustynią nie bez przyczyny: Poza śniegiem i lodem nic tu nie było. Znaczy się, była tundra, ale tuż przed samym Dekapolis i w jego bezpośrednim otoczeniu.
Więc pewnie nie prześpię tej nocy. Szedł dalej.
Wreszcie zapadł zmrok: Ciemno w ch*j, praktycznie nic nie widzisz, a idąc tak kusisz drapieżniki. A są też rozpadliny, wąwozy czy przepaście…
Oparł się o jakąś ścianę i spróbował przeczekać noc.
Ścian brak, więc nie masz o co się oprzeć.