Jechaliście tak i nadal nie było żadnych problemów. Aż nagle… szyję jednego ze strażników przebiła strzała. Potem w podobny sposób zginęli dwaj z sześciu chłopów.
Byłeś Ty, przerażona szlachcianka, jeden ze strażników z halabardą i Twój towarzysz. Przeciwko Wam stało sześciu ludzi. Czterech z włóczniami, jeden z toporem dwuręcznym i drugi z dwoma toporami jednoręcznymi.
‐ U nas to byś tyle w godzinę zarobił! ‐ krzyknął jeden, a drugi zgromił go wzrokiem.
‐ Zrobimy tak: Oddasz nam szlachciankę i grzecznie spieprzysz, a przeżyjesz. Zgoda? ‐ proponował drugi.
‐ Jakiego siostrzeńca? ‐ zapytał jeden z nich.
‐ Chłopie nie pierdziel. Nie ma żadnego siostrzeńca. Masz trzy opcje: Oddać ją nam i odejść, nie oddawać jej nam i umrzeć lub oddać ją nam i się do nas przyłączyć. Prowadzim nabór na członków.
‐Raczej odejdę, zbytnio cenię swoje życie. Może i bym u was zarobił, ale po co mi to? Kospel wraz ze siostrzeńcem jako wrogowie nie wydają mi się najlepszą propozycją.
‐ Jeśli myślisz, że jest nas tylko tylu…
‐ To my trzymamy Kospela w okolicę w garści.
‐ Morda. ‐ uciszył ich trzeci.
‐ Więc jaka decyzja? ‐ zapytał ostatni.