Po jakimś czasie zaklęcie i kości poddały się, a czaszka tkwiła w Twojej ręce. Ciało Szkieletu zwiotczało, a on sam padł na podłogę i rozsypał się na pojedyncze kości.
Teraz tylko odszukać wyjścia … Najszybciej pewnie byłoby wyskoczyć przez okno, ale tutaj niewiem, czy są jakieś drzewa więc prawdopodobnie skończyłoby się to śmiercią
Kieruje się wzdłuż korytarza nasłuch*jąc, czy strażnicy nie idą