Chata pośrodku lasu.
-
Historyjka
Poderwała się do pozycji stojącej, jakby odruchowo wyciągając kilka zatrutych sztyletów.
Ustawiła się w pozycji gotowości do ewentualnego rzutu we wrogiego osobnika i rozejrzała się.
Jej wzrok błyskawicznie, dokładnie świdrował otoczenie, jakby nie chciała przegapić żadnego, nawet najmniejszego szczegółu… -
-
Historyjka
Uśmiechnęła się lekko pod nosem.
Widocznie dzisiaj dopisywało jej szczęście…
Schowała zatrute sztylety. Jedynie ten jeden nie zatruty trzymała nadal, kryjąc go w fałdach sukni.
Wzięła wiadro, którego używała do czerpania wody i podeszła do strumienia.
Z doświadczenia wiedziała że najlepiej wyglądać naturalnie, by nie wzbudzać podejrzeń.
Zaczęła nabierać wody, ale słuchem nadal czujnie badała otoczenie. -
-
-
-
Historyjka
Postawiła wiadro przed chatą, po czym obeszła ją w ten sposób że teraz ci ludzie nie mieli prawa jej widzieć (czyli była za budynkiem). Znała tą okolicę jak własną kieszeń, więc weszła za wysokie krzaki, które całkowicie kryły jej dosyć wysoką postać. Była za nimi wydeptana już ścieżka, prowadząca do innego przejścia przez strumień, którego również nie było widać.
Poruszając się całkowicie bezszelestnie skorzystała z tej drogi i niezauważona zaszła ich od tyłu.
Przyjrzała się im, by wiedzieć jak są uzbrojeni i ilu ich jest, zanim zaryzykuje atakiem… -
-
Historyjka
Oblizała się lekko po wargach.
Ach, to była aż nazbyt prosta zdobycz!
Wyciągnęła z fałd sukni dwa sztylety, które nie były nasączone trucizną (jeszcze krew stałaby się niezdatna do picia), ale za to miały odpowiedni kształt by wbić się naprawdę głęboko i rzuciła nimi w mężczyzn, jednemu celując w plecy, drugiemu w głowę i od razu sięgając po dwa dodatkowe, na wszelki wypadek, gdyby któryś przeżył… -
-
-
-
Historyjka
Oblizała się lekko po wargach.
Minęło tyle czasu, odkąd ostatnio piła ludzką krew…
Na wszelki wypadek, gdyby w okolicy pojawił się ktoś jeszcze, wstrzymała przez chwilę swoje instynkty, wzięła mężczyzn “za szmaty” i zaciągnęła do swojego domu, gdzie zamknęła się na cztery spusty i dopiero przystąpiła do posiłku… -
-
-
Kuba1001
Zobaczyłaś mężczyznę siedzącego na łóżku. Po chwili wstał i zaczął mówić:
‐ Olgerd Farnum. Szlachcic z Nirgladu i Wampir od 2346 lat. ‐ powiedział po czym złożył dość… dworski ukłon. ‐ Panno Jezz Ignis… Czy słyszała Pani o najnowszych wydarzeniach z naszego małego świata? ‐ zapytał kiedy już się wyprostował.
Mężczyzna miał krótką bródkę i bokobrody, które starannie przystrzygł. Zarost na twarzy kontrastował z jego łysą głową. Miał na sobie żółte szarawary, szkarłatny płaszcz narzucony na ramiona i białą, jedwabną koszulę. Przy skórzanym pasku nosił sztylet. Jego skórzane buty do kolan były idealnie wypastowane. -
-
-
-