Popielna Grań
-
- Nasze ziemie, choć piękne i dostanie, są małe. Nasz Pan, w swoim geniuszu, postanowił, iż musimy je poszerzyć. Szykujemy się na wojnę, moi drodzy. To będzie dla was okazja, nie tylko by się wykazać, ale także by zdobyć rozliczne bogactwo i potęgę! Zacznijmy od Treserów. Badanie jaj gryfów schodzi na boczny plan, potrzebuję w przeciągu tygodnia maksymalnej ilości bestii jakie możemy uzyskać. Cokolwiek zdolne do efektywnej walki będzie dobre. Wasza dwójka może odejść. - Skierował te słowa do dwójki treserów, w tym tego, którego sam tu przytachał zza morza. - Wszystkie inne jednostki, poza pewnymi wyjątkami o których wspomnę zaraz, od jutra zaczynają surowy trening pod moim nadzorem. Skupimy się głównie na taktyce i podstawach współpracy na polu bitwy, bo nie zdążymy opanować niczego innego w tak krótki czas. - Wygłosił, po czym wybrał 10 Chochlików, które zdawały się najbardziej inteligentne. - Wasza dziesiątka, wystąp. Od dziś będziecie moimi posłańcami, będziecie dostarczać rozkazy i przekazywać instrukcje za równo tutaj, jak i na polu bitwy. Po pierwsze, ty udasz się do kuźni i każesz zwiększyć nakłady produkcyjne. Broń i lekkie pancerze, tego potrzebujemy. Ty udasz się do zbrojowni i zarządzisz wydawanie wyposażenia.
-
Treserzy oraz wybrani posłańcy rozeszli się do swoich zajęć, aby zacząć od razu. Szczególnie Chochliki były szczęśliwe ze swojej funkcji, ale nie ma co im się dziwić, każda fucha była lepsza od walki jako mięso armatnie na pierwszej linii… No, może jeszcze czyszczenie stajni dla Zmór, ale to zwykle robili niewolnicy, zabawnie było patrzeć jak giną od jednego ciosu kopyt, które dopiero co czyścili, a kolejni muszą z nich zeskrobywać krew i mózgi poprzedników. Tak czy siak, tamci odeszli do swoich zajęć, pozostali wciąż czekali na rozkazy.
-
- To tak. Teraz Upadli, Rogate demony, Impy i Chochliki udają się do zbrojowni, by otrzymać wyposażenie. Dostęp do niego macie w tej kolejności, jak wymieniona. Noże, sztylety i inne bardzo lekkie i proste do wytworzenia oręże przekazać Impom i Chochlikom. Wszyscy macie się stawić jutro z samego świtu na placu treningowym. Zlecę wam wtedy i pokaże metody treningu. Nie zamierzam traktować Impów i Chochlików jak zwykłego mięsa armatniego, dostaną chociaż normalne wyszkolenie. Wszyscy poza pozostałymi wytypowanym gońcami mają się rozejść. - Zakończył wywód na dziś, już w głowie kalkulując metody treningu. - Wy dostarczcie mi do sypialni mapy naszego księstwa i okolicznych terenów, najlepiej z opisem władygów z którymi sąsiadujemy. Do tego przekażcie, że mają zostać wysłane listy do naszych szpiegów, informujące o zmianie władzy. - Po tym rozkazie, sam skierował się w kierunku sypialni, którą powinna przygotować Leari.
-
Nowo mianowani gońce rozeszli się pospiesznie, motywowani chęcią jak najlepszego sprawdzenia się, aby nie wracać do roli mięsa armatniego. Nie byłeś w zasadzie pewien, którą komnatą przygotowała dla ciebie Leari, ale było ich niewiele i szybko odnalazłeś właściwą. Była to jedna z komnat dla gości, i to tych ważniejszych, mających również podobne do ludzkich kształty i gabaryty. Było tu więc wielkie łoże z czterema kolumnami i baldachimem, kufry i szafki niezbędne do przechowywania rozmaitych przedmiotów, ozdób, złota, broni czy ubrań, a dalej wyposażona w bieżącą, ciepłą i zimną wodę, miniaturowa sauna dla maksymalnie trzech czy czterech osób. Do tego coś, co może ci się najbardziej spodobać, czyli okazały balkon, z którego masz widok na całą Grań i jej bezpośrednią okolicę. Leari nie miała wiele do roboty, ale możliwe, że to tutaj czas spędzało przynajmniej część Drowów, ale posprzątała tak, że nie było po tym śladu. Sama czekała przy łóżku, gotowa na kolejne rozkazy.
-
- Powiem ci… W sumie nic ci nie powiem. - Położył się na łóżku. - Przyszły te mapy i raporty? Muszę wybrać cel ataku, nie będziemy szli na ślepo. -
-
- Najwidoczniej trochę to trwa. - powiedziała, wzruszając ramionami. - Może poprzedniej pani nie były one do niczego potrzebne?
-
- Głupia bladź. Nawet tego nie potrafiła porządnie zorganizować. - Splunął na ziemię. - Zliż. - Kiwnął głową na plwocinę na posadzce. Położył się na łóżku. - Przynieś mi tutejsze podręczniki do magii ognia i błyskawic. Muszę w końcu przejść na wyższy poziom, mam dość bycia tylko zaawansowanym.
-
Pokiwała głową, ale nie wykonała pierwszego polecenia, jedynie opuściła komnatę, udając się po księgi, o ile jakieś tu w ogóle są.
-
Prychnął z pogardą. Gdy tu wróci, zmusi ją do wykonania rozkazu.
-
Ale to później, bo szybciej niż ona, choć wciąż po kilku kwadransach, pojawili się twoi posłańcy z mapami i zwojami, abyś mógł rozeznać się w tym, z kim sąsiadujesz i kogo obrać za pierwszy cel kampanii.
//Prawdopodobnie część z opisanych tu Lordów trafi później do spisu NPC.// -
Usiadł do biurka z mapami, zwojami i raportami, jak towarzysza mają tylko świece, kryształową szklankę i butelkę jakiegoś mocnego alkoholu, bourbonu czy czegoś takiego. Zamknął drzwi by nikt mu nie przeszkadzał, rozkazując Leari by czekała pod drzwiami. Wyjął jeszcze z szuflady jakiś pergamin i coś do pisania, by robić notatki. Zaczął wnikliwe wertować przyniesione mu dokumenty, umilając sobie czas trunkiem.
-
Usiadł do biurka z mapami, zwojami i raportami, jak towarzysza mają tylko świece, kryształową szklankę i butelkę jakiegoś mocnego alkoholu, bourbonu czy czegoś takiego. Zamknął drzwi by nikt mu nie przeszkadzał, rozkazując Leari by czekała pod drzwiami. Wyjął jeszcze z szuflady jakiś pergamin i coś do pisania, by robić notatki. Zaczął wnikliwe wertować przyniesione mu dokumenty, umilając sobie czas trunkiem.
-
//Wybacz, że dopiero teraz.//
Gdy przeczytałeś wszystko, nie napawało to optymizmem. Najlepsze w tym wszystkim mogło być tylko to, że jest wiele potencjalnych celów, ale z drugiej strony żaden nie wydawał się zbyt zachęcający do ataku. Na wschód od ciebie swoje włości miał Kullumng Zdobywca. Niezwykle zasłużony w wojnach przeciwko ludziom, Orkom i Goblinom, znacząco poszerzył włości Demonów na początku inwazji, stąd jego przydomek, raz szturmował nawet Twierdzę Losu, ostatni elficki bastion na świecie, ale nie zdołał go zająć, jak wielu przed nim. Jednak to z kampanii przeciwko Zielonoskórym na Dzikich Polach powrócił niedawno, wojował tam ze sporymi sukcesami, ale jednocześnie utracił większość swojej armii. Wydaje się najodpowiedniejszym celem, bo ma najmniej wojowników, ale z drugiej strony wszyscy są zahartowani w boju, doświadczeni, osobiście przezeń wyszkoleni i dobrze wyposażeni, więc nawet mała liczba może im nie przeszkodzić w wyżynaniu twoich, w gruncie rzeczy niedoświadczonych, żołnierzy. Na północy rezydował niejaki Drugod. Ponoć wielki wojownik i twórca wielu magicznych broni, był tak naprawdę marionetką w rękach potężniejszego od siebie, Galvaritha, który po prostu potrzebował kogoś, kto będzie zarządzać jego włościami pod jego nieobecność, Demon ten bowiem, zwany Piekielnym Kopytem, większość czasu spędzał poza swoją domeną, będąc ciągle w ruchu, walcząc z każdym, kto się napatoczy, swoje ziemie uważając jedynie za skarbiec, punkt zaopatrzenia i krótkiego odpoczynku między jednym a drugim rajdem. Południe, największe i najbogatsze, dzierżył niepodzielnie Baz’goreth, którego sława była wręcz legendarna, on to bowiem prowadził część wojsk Demonów podczas Bitwy Ostatnich Łez, a jednocześnie jako jedyny z dowódców tamtej hordy wciąż żyje i wciąż rezyduje tutaj, a nie powrócił do Piekła. Ma największe zasoby, armie i wpływy ze wszystkich twoich sąsiadów. Na zachodzie z kolei rozciągały się włości Pani Rozkoszy, Xinruul, Demonicy równie pięknej, co niebezpiecznej, która ponoć zabiła i okrutnie torturowała tyle osób, z którymi się przespała. Ba, każdy Upadły na jej usługach może spędzić z nią jedną noc, po przejściu rytuału, a ponoć jest później tak oszalały z miłości i pożądania do niej, że za obietnicę każdej kolejnej wspólnej chwili jest gotów zrobić wszystko, ma więc na swoje usługi niezliczone zastępy fanatyków, choć niewiele samych Demonów w armii. No i jeszcze on, Ragnaros, choć on nie posiadał nominalnych włości, między ziemiami na wschodzie i południu był wielki wulkan, który to zamieszkiwał z hordą Magmowców. Właściwie nie wiadomo, co tam robił, kim jest i jakie ma plany, bo każdego śmiałka, o ile wcześniej nie zabiją go jego sługusy, spala on żywcem. -
//Odpiszę rano, bo zaraz się kładę
-
//KKK.//
-
Alamar nie był głupi. Jeśli ktoś nawalał się przez kilka lat z ogórami i nawet próbował przejąć Twierdzę Losu, nie może być taktycznym idiotą, więc posiadając nawet mniejsze siły, na pewno zmiecie Alamara, który ostatni raz dowodził, gdy jeszcze był człowiekiem, do tego ma masę niewprawionych żołnierzy. Drugod odpada, jeśli go najadą, prędzej czy później będą musieli walczyć z Piekielnym Kopytem. Ragnaros za to jest cholernie niepewny i nawet jeśli uda im się z nim wygrać, może okazać się, iż pod jego władaniem nie ma więcej niż kilku kup kamieni. Najrozsądniejsza wydaje się Xinruul. Czemu? Po pierwsze, to kobieta, demony zazwyczaj gardzą sukkubami, nawet jeśli te doszły daleko, dlatego nikt się nią zbytnio nie przejmie. Do tego ma na swoich usługach głównie Upadłych, którzy może i mają potencjał rozwoju, ale w bazowej formie są słabsze od rogatych demonów, przynajmniej zazwyczaj. Do tego to szaleńcy i fanatycy, więc wprowadzanie ich w szał i zaganianie do pułapek nie będzie trudne, a na tym przecież muszą się opierać przy mniejszej liczebności. Jeśli odpowiednio wyszkoli swoje siły, wszystko powinno zagrać. Wczytał się bardziej na temat jej terenów i ogólniej struktury jej terytorium no i szacowanych sił wroga.
-
To, czy Demony nie będą się nią tak przejmować, nie było takie pewne, bo z wieloma, tak twoimi sąsiadami, jak i dalszymi władcami Piekieł była w dość… zażyłych i bliskich relacjach. Ale faktycznie wydaje się najrozsądniejszym wyborem, jeśli już musisz coś podbić, chyba że spróbujesz ją sobie podporządkować, co też może się udać i nie wywoła ataków odwetowych innych Demonów, jeśli jakieś w ogóle miałyby być. Jeśli chodzi o jej siły, na swoich usługach miała dziesiątki Sukkubów i przynajmniej czterystu Upadłych. Na pewno miała też inne stwory, jak Zmory, Rogate Demony, Chochliki czy Impy, ale pełniły one funkcję marginalną, bo to właśnie Upadli stanowili trzon jej armii. O samych włościach było niewiele, z nazwy wymieniono tylko jedno miejsce, Mroczną Iglicę, stolicę jej włości, gdzie sama rezydowała.
-
Posiadanie demonicy jako kochanki… To mogłoby być ciekawe, ale do tego i tak musi dostać się do iglicy. Siły mają porównywalne, z tym, że Sendemir ma coś, czego ona nie ma, element zaskoczenia i taktykę. Ludzie bardzo się w tym rozwinęli przez lata porażek z silniejszym wrogiem, a Sendemir posiadał część z tej wiedzy. Dołożył papiery, uznając, iż wszystkiego co musiał już się dowiedział. Położył się na łóżku i zaczął czytać o wyższych poziomach magii i tym jak je osiągnąć. Musi zostać Mistrzem.
-
//Tych ksiąg o Magii jeszcze nie dostałeś. I generalnie, jeśli już wiesz wszystko, to możemy przewinąć do momentu wyruszenia armii na podbój albo ciebie i małej świty, jeśli zdecydujesz się na bardziej pokojową opcję. Chyba że masz coś ważnego do zrobienia przed opuszczeniem Grani.//
-
// Ogólnie to chcę wyruszyć dopiero za tydzień, teraz ci opiszę co będę przez ten tydzień robił.//
Można upodlić człowieka, zmienić jego krew i umysł, ale wyuczynych mechanizmów się nie pozbędziesz. To właśnie wszystko czego nauczył się jako wysoki rangą dowódca wśród Stalowych przechodziło teraz przez umysł Alamara, zmieniając lekko swoje kształty, jako że nie ma do czynienia z ludźmi, ale demonami. Zaczął od podziału, co było chyba najbardziej oczywiste. Najpierw wybrał 17 najbardziej przyzwyczajonych do jazdy na Zmorach i walki z ich grzbietu Upadłych i uczynił z nich kawalerię swojej armii. Liczba może i niska, ale do pościgu za uciekinierami i flankowania się nada. Następnie podzielił Rogate Demony na 6 oddziałów po 20 demonów i nadał im po jednym pieszym Upadłym z zadatkami jako dowódcę. Wśród kawalerzystów też wybrał najlepszego, by ten im przewodził. Impy i Chochliki przydzielił po 2 na każdego rogatego demona i po jednym bardziej kumatym na każdego Upadłego. Reszta zostaje z tyłu jakby któryś z rozdysponowanych poległ, by go zmienić. Ostatnia Zmora, ta na której dotychczas jeździł zostaje wierzchowcem Alamara, a Sukkub i Leari są jego strażą przyboczną. Magmowce tworzą swój własny oddział, w którym najbardziej kumaty rządzi, to samo Popielnicy i Złe oczy.
Teraz co do treningu. Po pierwsze nauczył Rogate demony i Upadłych szyków marszowych i podstawy walki w formacji oraz, co ważniejsze, kooperacji z przydzielonymi im małymi demonami. W tych oddziałach Impy i Chochliki nie są już tylko mięsem armatnim, ale równomierną pomocą. Kiedy Rogaty demon utrzymuje wroga swoimi ciosami i zmusza go na skupieniu całej uwagi na nim, mikrusy ze swoimi sztyletami atakują odsłonięte części wyskakując znienacka zza Rogatego demona i kończą przeciwnika, by zminimalizować zmęczenie i zmaksymalizować efektywność. W przypadku Upadłych robią za drugą parę oczu informując o wszystkich zmiennych wokół, jak i odbierają rozkazy od gońców, kiedy Upadły walczy, w ich wypadku rola bojowa jest mniejsza. Popielnikom kazał ćwiczyć skradanie się i ataki z zaskoczenia, no i umiejętność zwiadu, bo w ich planie, to oni pójdą przodem by przetrzebić wroga i ściągnąć go do zasadzki. Kawalerię nauczył manewrowania i czytania sytuacji na polu bitwy, by wiedzieli kiedy mają uderzyć. Złe oczy szkolił w atakach od boków i skupianiu się na samym trzonie armii wroga swoimi promieniami, jeśli dostrzegą, że nasi nie mogą się gdzieś przebić. Ostatnią kwestią zostały magmowce. Wszystkie poza dowódcą podzielił w pary, by te nauczy się osłaniać swoje plecy, za to dowódcę nauczył pozycjonowania ich. To tępe istoty, nie ma sensu zmuszać je do walki w formacji, skoro i tak tego nie potrafią. Upadłych, których uczynił dowódcami za to szkolił z podstaw taktyki, by ci wiedzieli kiedy otoczyć wroga, kiedy przejść z oddziałem w pozycje defensywną, kiedy w ofensywną, kiedy rozluźnić szyk i tak dalej. Gońców wybranych wcześniej za to instruował z metod przenoszenia informacji i zbierania ich oraz systematyzowania. Oczywiście poza tym, ćwiczył ich też w walce i dbał o to, by każdy dobrze zjadł, nawet jeśli miało to uszczuplić ich skarbiec. Sukkuba i Leari szkolił z zadań typowych dla adiutantów i magów, czyli z czytania pola bitwy, by wiedzieć gdzie mają się w razie czego udać, by zwiększyć siłę ognia.
Sam Alamar, poza szkoleniem całymi dniami swoich wojsk i własnym treningiem, wieczorami studiował księgi przyniesione mu przez Leari, by choć trochę zrozumieć ideę magii błyskawic i mistrzostwa magii ognia, ale przede wszystkim tego pierwszego. No i oczywiście jebał swoje dwie adiutanki w ramach odstresowania od szkolenia upośledzonych demonów i zadufanych w sobie Upadłych, który gównie wiedzą o życiu.
//Możemy przejść, to wszystko.