A więc nie tracąc czasu, udała się w drogę do Rebel.
Opuściła miasteczko i szła polną drogą wzdłuż morskiego brzegu. Było cicho, spokojnie, pogodnie. W oddali widziała nadjeżdżający w jej stronę wóz.
A więc nie tracąc czasu, udała się w drogę do Rebel.
Opuściła miasteczko i szła polną drogą wzdłuż morskiego brzegu. Było cicho, spokojnie, pogodnie. W oddali widziała nadjeżdżający w jej stronę wóz.
Radio
A więc nie tracąc czasu, udała się w drogę do Rebel.
Zmiana tematu
Definitywnie nie kojarzył nikogo. Widział paru marynarzy, dwie kobiety rozmawiające przy herbacie, jakiegoś niezgrabnego muzyka i przez chwilę w drzwiach na zaplecze mignęło mu futro. Dziwne, żeby w takim stroju paradowała obsługa karczmy.
Pan Hejter
Pokiwała głową i ruszyła w swoją stronę. Dymitr tymczasem stał przed karczmą i chyba czekał aż spadnie mu jakiś znak z nieba, co powinien zrobić ze swoim życiem.
— W moich stronach raczej by pan wojny nie przeżył, nie w ten sposób. A co do tego miasteczka… zobaczy pan.
Poprowadziła go do budynku, który wyglądał na jakąś jadłodajnię. Miał ładny szyld, ale nazwa była trochę zatarta i Dimitr nie mógł jej odczytać. Ze środka dochodził gwar.
We dwójkę uwinęli się z tym szybko. Kobieta nie skomentowała jego toku myślenia.
— Proszę za mną.
Wyszli wspólnie na zewnątrz, gdzie Dimitr mógł się rozejrzeć. Widział wyłożony kocimi łbami główny plac, otoczony jasnymi budynkami. Całkiem niedaleko widział zejście nad wodę. Już stąd słyszał morski szum. Widział dzieciaki bawiące się z psem, dwóch mężczyzn naprawiających wóz i innych ludzi, zajętych swoimi sprawami. Stroje mieszkańców były Dimitrowi obce.
Radio
Dotarła na obrzeża i zobaczyła drogowskaz. Jedna droga prowadziła do Midfen, druga do Rebel. Widziała przed sobą nieprzebyte łąki i słyszała śpiew ptaków.
Pan Hejter
Kobieta zawstydziła się nieco.
— To jest… jakby to powiedzieć, skomplikowana sprawa, proszę pana. Większość mężczyzn potrzebuje alkoholu, by przetrawić obraz swojej obecnej sytuacji. Muszę nakarmić konie, ale zaraz potem mogę zaprowadzić pana do karczmy.
Radio
Suseł złapała klucze i uśmiechnęła się łagodnie.
— Szerokiej drogi!
Chwilę później Adahy znów była na zewnątrz.
Pan Hejter
Mógł chociażby zapytać tej kobiety, która akurat odwróciła się w jego stronę. Wyglądała na zaskoczoną, ale zebrała się w sobie i uśmiechnęła, chyba właśnie do Dimitra. Choć w sumie to nie był tego pewien.
— Dzień dobry?
Radio
W hotelu Suseł zajęta była czytaniem książki. Spojrzała przelotnie na Adahy, ale nic nie powiedziała. W pokoju nic się nie zmieniło, raczej nikt do niego nie wchodził. Nie było wiele rzeczy do zabrania. Przez okno Adahy miała widok na morze i bawiące się na podwórzu dzieci.
Pan Hejter
Szablę miał przy sobie, jednak po bandolecie nie było śladu. Po jakimś czasie usłyszał kroki i kobiecy głos, nucący nieznaną mu melodię. Dziewczyna przemówiła do najwyraźniej do któregoś konia, bo wspomniała, że przyniosła mu jedzenie. Jeśli chodzi o język, w jakim mówiła, to tutaj Dimitry czuł swego rodzaju dysonans poznawczy - rozumiał jej mowę, jednak z drugiej strony czuł, że nie mówi w znanym mu języku.
Pan Hejter
Dimitry obudził się nagle. Czuł ból pulsujący mu w skroniach. Przez dłuższą chwilę był nim przytłoczony, jednak gdy się otrząsnął i wyszedł z otępienia, zorientował się, że coś jest nie tak. Słyszał w pobliżu konia, jednak przeczuwał, że to nie jego wierzchowiec. Było mu ciepło, pachniało sianem, a gdzieś w oddali słyszał dziecięce śmiechy. Gdy się rozejrzał, zorientował się, że siedzi w kącie stajni.
Akceptuję postać, widziałam arta, jednak przestał już działać, Hejciu
To jakiś sezon na takich? Pojawiają się we wrześniu z podgrzybkami?
Oczywiście, że żyję, czego się spodziewałeś, kwiatuszku?
Takich graczy Kubuś to ja ci naprawdę współczuję
Witam każdego, kto zawędruje w te rejony
Jak może część z was wie, gra opiera się na zbieraniu kart, jednak nie musi
Jeśli zbieractwo was nie interesuje, proszę o wspomnienie o tym przed rozpoczęciem rozgrywki
— W skrócie to magiczny, biały ogień. W obecnych czasach używany jest do oświetlenia zamku w Królestwie Trefla. Poza tym Colder spłonęło tym ogniem.
— Zasadniczo to nie. Usilnie badamy wszelkie pozostałości, ale nie jesteśmy w stanie uzyskać konkretnych informacji. Jakby kompletnie wyparowali. Istnieją teorie, że mogło mieć to związek z Deithwen.
— To sugerują zaobserwowane przez nas pozostałości. Podobną opinię ma wiele osób w Krainie.
— Staramy się z Kad zidentyfikować tego niedźwiedzia, pozostałości tej krasnoludzkiej kultury sporo różnią się od tego, co moją żona zna z rodzinnych stron —odezwał się Zenon. — Nie ukrywam, że w moim mniemaniu to piękna robota.
— No wiesz, chyba równie gówno wiem na ten temat, co każda inna osoba w Krainie. Już się nasłuchałam, ze nikt nic nie wie o Fallen.