Begin
-
Radio
Dotarła na obrzeża i zobaczyła drogowskaz. Jedna droga prowadziła do Midfen, druga do Rebel. Widziała przed sobą nieprzebyte łąki i słyszała śpiew ptaków.Pan Hejter
Kobieta zawstydziła się nieco.
— To jest… jakby to powiedzieć, skomplikowana sprawa, proszę pana. Większość mężczyzn potrzebuje alkoholu, by przetrawić obraz swojej obecnej sytuacji. Muszę nakarmić konie, ale zaraz potem mogę zaprowadzić pana do karczmy. -
Dziwne zachowanie zaskoczyło Dymitriego, jednak po chwilowym namyśle pojął wszystko w mig. - A więc przegraliśmy! - Zawołał. - No cóż skoro taka wola boga, proszę mnie zaprowadzić do karczmy gdzie zapewne większość moich kamratów opija porażkę, chociaż w razie zwycięstwa czekałoby ich to samo. Tymczasem proszę pozwolić mi sobie pomóc, może tego pani nie zauważyła ale jestem wojskowym konnym więc i umiem zająć się tymi zwierzętami. - Powiedziawszy to Dymitri wziął część karmy i zaczął pomagać kobiecie w pracy.
-
We dwójkę uwinęli się z tym szybko. Kobieta nie skomentowała jego toku myślenia.
— Proszę za mną.
Wyszli wspólnie na zewnątrz, gdzie Dimitr mógł się rozejrzeć. Widział wyłożony kocimi łbami główny plac, otoczony jasnymi budynkami. Całkiem niedaleko widział zejście nad wodę. Już stąd słyszał morski szum. Widział dzieciaki bawiące się z psem, dwóch mężczyzn naprawiających wóz i innych ludzi, zajętych swoimi sprawami. Stroje mieszkańców były Dimitrowi obce. -
Dymitri zamyślił się nad całą sytuacją, ciekawe w jakiej części Europy się znalazł, wiedział że bitwę prowadzili w Austrii ale takiego pięknego miasteczka to jeszcze nie widział może to był ten słynny Wiedeń. Jeszcze jakże kontrastowe wydało mu się to po tylu biednych i zrujnowanych wioskach, które spotkał po drodze na bitwę, lub brudnych koszarach wojskowych. Po chwili odezwał się do kobiety. - Możeśmy i przegrali ale tu jakby nikt się wojną nie przejmował, naprawdę urokliwe miejsce, muszę przyznać. Gdy to wszystko się skończy chciałbym przybyć tu jeszcze kiedyś. -
-
— W moich stronach raczej by pan wojny nie przeżył, nie w ten sposób. A co do tego miasteczka… zobaczy pan.
Poprowadziła go do budynku, który wyglądał na jakąś jadłodajnię. Miał ładny szyld, ale nazwa była trochę zatarta i Dimitr nie mógł jej odczytać. Ze środka dochodził gwar. -
- Oh niech pani nie przesadza w każdej bitwie łatwo o rannych. Dziękuje za przechadzkę, idę znaleźć jakichś towarzyszy i zobaczyć co dalej -
-
A więc nie tracąc czasu, udała się w drogę do Rebel.
-
Pan Hejter
Pokiwała głową i ruszyła w swoją stronę. Dymitr tymczasem stał przed karczmą i chyba czekał aż spadnie mu jakiś znak z nieba, co powinien zrobić ze swoim życiem. -
-Przedziwna kobieta. - Wyszeptał sam do siebie, po czym wszedł do środka szukać swoich kamratów, może nawet znajdzie kogoś z pułku.
-
Definitywnie nie kojarzył nikogo. Widział paru marynarzy, dwie kobiety rozmawiające przy herbacie, jakiegoś niezgrabnego muzyka i przez chwilę w drzwiach na zaplecze mignęło mu futro. Dziwne, żeby w takim stroju paradowała obsługa karczmy.
-
// Kurka wodna, chyba nie zapisałem poprzedniej edycji, ale mój post już jest poprawiony. //
-
Radio
A więc nie tracąc czasu, udała się w drogę do Rebel.
Zmiana tematu