Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Michał: ‐ Czego? ‐ usłyszałeś za drzwi. Bóbr: Droga będzie długa więc napiszę kiedy tam dotrzesz.
‐Medyka potrzebuje.
Michał: ‐ A ja szukam ładnej Elfki do towarzystwa. Jeśli nią nie jesteś to wypi***alaj.
‐A może jestem i przez mój głos szukam medyka?
Michał: ‐ Jakoś Ci nie wierzę.
Zaśmiał się lekko. ‐Potrzebuje pomocy, mam obitą twarz, nie chcesz chyba, abym chodził tak po mieście i straszył bachory, nie?
Michał: ‐ Nie mam dzieci i mi to wisi.
‐Zapłacę 100 złota.
Michał: ‐ Na pewno tyle nie masz. Uważasz mnie za idiotę?!
‐Mam coś koła 700, a jeszcze nie odebrałem zapłaty za walkę.Masz tu okno?Pokażę ci przez nie pieniądze.
Michał: ‐ No dobra. ‐ powiedział po czym dodał cicho: ‐ W co ja się pakuję?
Wstał. ‐Dziękuje.
Michał: ‐ No to pokaż to złoto przez okno, a nie pie**olisz. ‐ odparł wkurzony facet.
Wziął jedną sakiewkę, otworzył i pokazał. ‐Mogę wejść?
Michał: ‐ Dobra. Wchodź. ‐ odpowiedział szybko.
Wszedł do środka.
Michał: Pomieszczenie, do którego wszedłeś było dość małe… Stałą tam tylko mała szafka, a na wieszakach wisiały różne ubrania, peleryny i okrycia. Pod nimi, na podłodze, stały buty.
Ściągnął swoje buty i kaptur.Następnie rozejrzał się za właścicielem.
Michał: Na pewno gdzieś był. Wystarczyło poszukać. Lub zawołać.
‐Halo? Przeszedł do następnego pomieszczenia.