Miasto Gilgasz.
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Po chwili Krasnolud wyszedł. Z wgniecionym hełmem, złamanym nosem, rozciętym łukiem brwiowym i zalanym przez te dwie rany krwią, ale mimo wszystko wrócił. Od razu zdzielił prawym sierpowym zdezorientowanego strażnika przy wejściu, a na psa warknął tak, że ten odsunął się i po chwili uciekł. Później ruszył w Twoim kierunku, tupiąc donośnie ciężkimi buciorami.
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Jok:
//A teraz zacytuj mi mój ostatni post, ja nie mam zamiaru go szukać, a przyznasz, że trochę minęło i raczej nie odpiszę bez rzucenia okiem na to, co było wcześniej?//
Max:
‐ Nie widać, kuwa?! ‐ krzyknął i miałeś teraz niemalże pewność, że to Ty staniesz się celem jego ataku furii. Na szczęście Krasnolud w porę się opanował i pociągnął łyka wódki z piersiówki, wznawiając marsz. ‐ Piwo mi wylali, skuwysyny je**ne.