Miasto Gilgasz.
-
-
Kuba1001
Zohan:
Najwidoczniej nie byłeś jedynym najemnikiem, który postanowił wziąć tę robotę, bo o ile łatwo znalazłeś kapitana, odzianego w czerń podobną do jego okrętu, to musiałeś chyba teraz swoje odczekać, aż skończy on rozmawiać z jakąś wielką abominacją.
//Teraz proponuję poczekać, aż Vader skończy rozmowę z NPC i dopiero wtedy tu coś pisać.//
Hades:
//Nie denerwuj mnie, pisz konkretne działania i nie próbuj nawet rozwlec tej akcji.//
Radio:
Wciąż rozbawiony karczmarz zabrał monety i wręczył Ci kluczyk do pokoju, kilka chwil trzymając go na Twoją głową, tuż poza zasięgiem rąk, aby ostatecznie rzucić Ci go do dłoni.
‐ Na górze, pierwsze drzwi na lewo. -
-
-
-
Kuba1001
Vader:
‐ Jeśli chcesz dołączyć do załogi, co liczy się z większymi prawami, niż u zwykłego najemnika, to staw się na pokładzie u kwatermistrza‐Krasnoluda, raczej rozpoznasz, powie Ci wszystko, co chcesz wiedzieć, i wręczy nowe ubranie. A jeśli nie, to też się kwateruj na pokładzie i znajdź kogoś, kto odpowie na Twoje pytania, bo pewnie masz ich mnóstwo, a ja nie mam czasu, aby na nie odpowiadać.
Hades:
Kilka karczm i obwoźny cyrk, choć płacili raczej miernie. Może to najwyższa pora na rozszerzenie potencjalnych ofert pracy i wybranie czegoś, co nie musi być stricte związane z profesją barda?
Radio:
Ciężko mówić o inteligencji, będąc Goblinką, Twoja rasa też na tym polu szczególnie nie błyszczy. Niemniej, trafiłaś do swojego pokoju, z małym oknem wychodzącym na tyły karczmy, dużym, jak na Twoje standardy, łóżkiem, niewielką szafką nocną, dwiema świeczkami na niej i kufrem. -
-
-
Radiotelegrafista
Oczywiście, że jej rasa nie należy do najinteligentniejszych, przecież właśnie dlatego spodziewała się po ludziach nieco więcej umysłu. Szkoda, że po raz kolejny doznała zawodu.
Złożyła swój skromny dobytek do kufra, nie musiała korzystać z większej ilości mebli. Przymknęła wieko i zaległa na łóżku po długim dniu podróży.//Jeżeli wybiegam zbyt bardzo w przyszłość, możesz mnie zhaltować do momentu zrównania się z czasem innych graczy. //
-
-
-
Kuba1001
Hades:
Na potwory, na dzikie zwierzęta, a najwięcej na rabusiów i bandytów, plagę okolicy, którzy regularnie napadają na kupców i handlarzy podróżujących z bądź do Gilgasz.
//Moja uwaga jest identyczna jak ta u Radia.//
Ray:
‐ I o jakich to przygodach możesz mi opowiedzieć?
Radio:
//Rusz w końcu to goblińskie dupsko, bo nie mam zamiaru czekać na spóźnialskich, jasne?//
Nie było to najwygodniejsze łóżko w jakim miałaś okazję spać, ale wystarczyło, aby nieco się odprężyć, zrelaksować i odpocząć po tak długiej i męczącej podróży do Gilgasz.
Vader:
Deski nieco zatrzeszczały pod Twoimi ciężkimi krokami, ale raczej musiałbyś się bardzo postarać, żeby przebić się w ten sposób na dolny pokład. Niemniej, znajdujesz się już na pokładzie galery, wraz z kilkunastoma marynarzami, którzy nie są zajęci załadunkiem. Co teraz?
Zohan:
//Jak najbardziej.// -
-
Hadesares
To w takim razie wziąłem zlecenie na rabusi. Jako bard będę wyglądał na łatwy cel do obrabowania, ale jak wyciągnę miecz to pogadamy inaczej. Ruszyłem w miejsce, gdzie kupcy i handlarze są najczęściej napadani.
//Powiedziałeś, żebym się pospieszył, to założyłem że na zleceniu jest napisane gdzie można znaleźć rabusi/bandytów//
-
-
-
-
Kuba1001
Ray:
‐ Powiedzmy, że Ci wierzę.
W tym czasie dotarliście na plac ćwiczebny, dużą, brukowaną, otwartą przestrzeń, służącą do treningu musztry, wykładów z teorii, choćby tego, jak karać za jakie przestępstwo, i przede wszystkim nauki walki: Widziałeś wiele sztuk ćwiczebnej broni z drewna, jak miecze, topory, włócznie i tarcze, tarcze strzelnicze i manekiny, od tych prostych, do takich z ramionami zakończonymi tarczą i kiścieniem, które pod wpływem siły ciosu, mogły “oddać” oponentowi.
‐ Weź broń i pokaż na co Cię stać. ‐ powiedział mężczyzna i sam wziął do rąk jeden z drewnianych mieczy oraz tarczę do kompletu.
Hades:
//Jeśli chcesz załapać się na ten event, to obecnie robisz wszystko, żeby utrudnić mi wrzucenie tam Twojej postaci, a ja nie mam zamiaru czekać na każdego, nie zdziw się, jak odpłyniemy bez Ciebie.//
Czyli opuściłeś miasto, bowiem gdy tylko z widoku znikają miejskie mury, baszty i bramy, a rozciągając się stare lasy, pełno tu pojedynczych rabusiów jak i większych czy mniejszych szajek, które zwykle nie wzgardzą żadną ofiarą.
Vader:
Zagadałeś do młodzieńca o niezwykle błękitnych oczach i włosach barwy dojrzałego zboża.
‐ Jestem tu jednym z oficerów, konkretniej drugim. Nazywam się Mincanty. W czym mogę Ci pomóc?
Fakt, że odnosił się do Ciebie bez strachu czy zdziwienia musiał dowodzić tego, że wiele widział i wiele przeżył, aby takie widoki były dla niego codziennością albo czymś nudnym, pospolitym, bo widywał bardziej efektowne.
Zohan:
‐ Owszem, od czasu do czasu tworzę mapy i wątpię, aby były zwykłe, bo prowadzą do miejsc, w których nie było wielu. ‐ odparł Ci tamten, choć nie poświęcił na to wiele uwagi. ‐ Chcesz jakąś kupić?
Radio:
W karczmie było niewielu gości, a żaden z nich nie rozmawiał z barmanem, więc raczej powinnaś otrzymać swoje zamówienie bez większych przeszkód. -
-
Vader0PL
Szeth “Kotal” Aogad
Nie chciał tworzyć w nim strachu, zresztą to był tylko element, który tworzył się sam z siebie.
‐Dokładniej to zastanawiam się, czy mogę trzymać broń ze sobą, co mam tutaj robić jako najemnik odpowiedzialny za bezpieczeństwo, oraz gdzie znajdują się poszczególne pomieszczenia na tej jednostce.