Miasto Ur
-
-
-
Konto usunięte
FD_God,
Wielbłąd spanikowany pobiegł siną w dal za siebie, chyba nie było szans go złapać. Był na prawdę przerażony tego wszystkiego co o dziwo trudno się dziwić, coś co zniszczyło karoce musiało budzić postrach wobec zwierząt, a tak rozjuszonego wielbłąda nie sposób było zatrzymać.
Co do ugryzienia nie było to nic rozległego, nawet nie poleciała krew,chyba nie ma potrzeby przyśpieszania gojenia.
Postawiłeś kilka kroków i nagle odczułeś pod ziemią jakiś ruch, a spod piasku wydobył się średniej wielkości skorpion, nieopodal ciebie. Wysokością sięgał Ci do kolana to jeden z tych pustynnych potworów tutejszej sauny. Nie zwrócił na Ciebie uwagi ‐ po prostu pobiegł w pierwszą lepszą stronę. Bał się czegoś. Czy był sens go łapać?
-
-
Konto usunięte
FD_God,
Idąc dalej odczuwałeś to kolejne pojedyncze wstrząsy i widziałeś jakieś stworzenia wychodzące spod piasku, skorpiony już te zwykłe bo wielkości co najwyżej ludzkiej dłoni i małe węże. Zwierzęta nie zwracały na Ciebie uwagi i tak jak szybko się pojawiały tak szybko znikały.
Doszedłeś do karety. Pierwsze co rzucało się w oczy to zniszczenia, wygląda jakby potężna siła rozerwała pojazd na pół. W jednej części karawany były worki z których wysypało się zboże, w drugiej zaś pusto. Brak ciał co było bardzo podejrzane nawet jak na potwory, zwykle widuje się krew, urwaną kończynę, kawałek ludzkiego mięsa, a tutaj nic. Towary nieruszone co wyklucza bandytów no chyba, że to łowcy niewolników, którzy stwierdzili, że lepiej wziąć żywy towar niż worki ale jak wtedy wytłumaczyć tak potężne zniszczenie.
Podejrzany był brak też koni…widziałeś smycz przywiązaną do ramy karety, która prowadziła pod…piasek. -
-
Konto usunięte
FD_God,
Przeszedłeś ledwie pięćdziesiąt kroków, a za sobą usłyszałeś dźwięk kopyt i poczułeś głośny wstrząs ziemi.
Krótki ryk konia i jedna kwestia wypowiedziane przez jeźdźca, którego nie zdążyłeś zobaczyć.
‐ Co jest?! ‐ ostatnie pytanie w jego życiu.
Sprawa trzyma się tak, że stoisz tyłem do wydarzenia. Odwrócić się czy może spieprzać gdzie pieprz rośnie? Wybór należy do Ciebie. -
FD_God
//Run Forest, Run!//
Tu nawet nie było mowy o zatrzymywaniu się, biegł najszybciej jak tylko potrafił szlakiem do Mineteled, liczył że cokolwiek tam siedzi pod ziemią to zdąży najeść się kawalerzystą, który został chwilę temu złapany, po drodze ucieczki rozglądał się za jakimiś skałami czy kamieniami, może cokolwiek by się znalazło. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-