Archipelag Sztormu
-
-
maxmaxi123
//Czemu teraz czekają, skoro parę postów wyżej jest, że zaczęła się już wymiana? I ten odpis poniżej, w razie gdybym to ja coś źle zrozumiał i nie byłoby pomyłki, a jak jest, to rzecz jasna popraw czy co tam.
A chociaż gdyby nie prędkość, to by trafił? Nałożył więc kolejną i czekał. Ile mu zostało? Bodaj 22, jeżeli się nie pomylił. również uwzględnił różne tam miary niezbędne do tego, aby pociska poleciał tak, jak sobie życzył. -
-
Kazute
‐ Ja i moi towarzysze proponujemy sojusz oraz współpracę. My pomożemy Wam w usunięciu problemu w postaci wrogich plemion, nękających Was bestii czy co wódz sobie zechce, a Wy podzielicie się z nami wiedzą o tej wyspie i pozwolicie niektórym osobom od nas się tu zadomowić ‐ mówiła powoli, by tłumacz wszystko zrozumiał.
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
Najwidoczniej tylko tym, że nie chciał zginąć tak szybko jak oni albo w ogóle.
Taczka:
Został jeden, idący w kierunku Minotaura, odwrócony do Ciebie plecami.
Ekspedycja:
Kazute:
Zrozumiał i przekazał to wodzowi, a ten jedynie polecił przez tłumacza, abyś kontynuowała. Najwidoczniej nie był głupi i czuł, że gdzieś tu jest haczyk.
Vader:
Skinął głową i po jakimś czasie cały orszak wrócił do dżungli, na miejscu zostało ledwie trzech dzikusów, z czego jeden wyróżniał się ponadprzeciętnym wzrostem i atletyczną budową, przy której obaj jego kompani wyglądali tak chuderlawo, jak Gobliny na tle Orka.
Wiewiur:
‐ Złoto to podstawa, ale pewnie wiesz, że Waszemu kapitanowi zgodzili się umorzyć winy, prawda? No, mi również… ‐ odpowiedział i nim zdążyłeś zastanowić się, czy naciskać, czy nie, sam przeszedł do rzeczy: ‐ Zabiłem siedemnaście Elfów, ale na terenach Cesarstwa, więc to ono by mnie sądziło, a dobrze wiem, jakbym skończył po procesie.
Max:
Wszystko gotowe do wypuszczenia strzały. No i tak, łącznie z tą na cięciwie masz ich dwadzieścia dwie sztuki. -
-
Kazute
Więc prymitywy nie są takimi prymitywami. Ciekawe.
‐ Kontynent, z którego pochodzimy jest targany przez wojny. Ruhn, stolica jednego z największych mocarstw, została kompletnie zniszczona, pomiędzy wrogo nastawionymi do siebie rasami wybuchły wojny, powstają rewolucje oraz nowe organizacje, które chcą to wszystko wykorzystać i przejąć władzę… ‐ w szarych oczach Eiss pojawiły się łzy, a ona sama zaczęła lekko dygotać. Oczywiście to wszystko było aktorstwem, jednak usiłowała sprawić, by wyglądało to naturalnie. ‐ Proszę, okażcie nam choć trochę pomocy… -
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
Zamiast zaatakować standardowo, spróbował najpierw grzmotnąć Cię tarczą w twarz, a później pchnąć włócznią w okolice serca.
Ekspedycja:
Max:
//Tak, ale bez przeszkód możesz strzelać też z pokładu.//
Stało się to, a poznałeś to po tym, że poza skorpionami i machinami do ostrzału dołączyli łucznicy i kusznicy, rzecz jasna we wszystkich przypadkach strzelali i strzelają po obu stronach. Większość pocisków piratów nie trafia w cel dzięki zwinnym unikom kapitana, a piraci mają ochronę przed takowymi dzięki Magowi. Wiedząc, że nie uciekną ani nie rozwiążą problemu walką artyleryjską, zmienili kurs, aby dokonać abordażu.
Vader:
Wszyscy zaprzeczyli r*chami głów jak jeden mąż.
Kazute:
Nie zrobiło to na wodzu wielkiego wrażenia, a przynajmniej tak wyglądał, choć zdradzał również oznaki zainteresowania tym wszystkim, zapewne nigdy nie słyszał podobnej historii z ust najeźdźców.
Wiewiur:
‐ Tyle, że pływał dla Czarnego Słońca, ale to z reguły wystarcza na stryczek. -
maxmaxi123
//W sumie już nie pamiętam, po co mi była ta wiedza, ale bodaj na jakieś dodatkowe cele jak już ustrzeli sternika.//
No to wystrzelił kolejną strzałę w stronę sternika. Przy okazji skrył się nieco, w celu znalezienia wzrokiem możliwej drogi dla Deusa, aby mógł podlecieć jak najbliżej maga i pochłonąć jego magię. Ewentualnie uchyliłby się, jakby nie miał dobrych widoków lub nie dostrzegał takiej drogi. -
-
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur, Taczka:
Wasze akcje zbiegły się w czasie, więc wspólnymi siłami pozbawiliście wroga zarówno ręki, jak i życia.
Ekspedycja:
Wiewiur:
‐ Nie wiem, ale wątpię, żeby dali mu okręt na własną rękę, a do tego taki…
Vader:
Nie mieli nic przeciwko, więc jedynie pokiwali głowami na znak, że rozumieją i zostaną w miejscu.
Kazute:
Widać, że jego początkowo twarde serce, zmiękło, bo przemówił, a tłumacz powiedział:
‐ Wódz twierdzi, że przemyśli Twoją prośbę i powie, co o niej myśli jutro rano. Do tego czasu proponuje Ci coś do zjedzenia i miejsce do spania, ponieważ noc tutaj jest równie niebezpieczna, jak u Was, jeśli nie bardziej.
Max:
Pociski latały zbyt gęsto, żeby chociaż spróbować go wypuścić i nie narazić przy tym na śmierć. Ale za to sternika zdołałeś zabić, dzięki czemu okręt piratów stracił możliwość manewru, ale nie prędkość, gnany wiatrem w żaglach. No i nie miał zbytnio po co zmieniać kursu, skoro i tak pędził jedynie na Was, aby dokonać abordażu. -
maxmaxi123
Teraz przycelował strzałami, aby w miarę możliwości trafić w liny czy inne wiązania w celu uszkodzenia, a nawet i zrzucenia, żagli coby okręt wroga się zatrzymał. Ewentualnie poszukałby jakiegoś zapasowego miecza, aby rzucić w żagiel i go rozpruć.
//Żałuję, że nie wymyśliłem tego wcześniej,// -
-