Wioska w Księstwie Ludzi
-
Kuba1001
Udaliście się gościńcem do bramy, gdy tylko się tam znaleźliście, chłopscy łucznicy i najemnicy mieli załadowane bełty i strzały, które to mogli w każdej chwili w Was wypuścić. Warto zanotować, że podejście do wioski od strony drogi jest trudne z racji otwartego terenu, przez który strażnicy wypatrzą każdego.
‐ Czego? ‐ zawołał jeden z chłopów na murze. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Bulwa:
Spokojnie usiadłeś pośród zboża w pobliskim polu (gdyż wysokiej trawy tu nie było, a do lasu zbyt daleka droga) i rozpocząłeś rytuał. Pierwszymi przyzwanymi zwierzętami były dwie polne myszy i mały zaskroniec, ale nic więcej. Dobrze to jednak ująłeś: Masz czas.
//Jakby co to działaj dalej z tym przyzywaniem, bo mam coś dla Ciebie.//
Max:
Biorąc pod uwagę Wasze wcześniejsze sprzeczki? Niezbyt.
Vader:
‐ Wspominałeś o święcie? ‐ fuknął najemnik, z każdą chwilą coraz bardziej zirytowany. ‐ Zapasy poszły albo na ofiarę, albo na uczty podczas jego trwania. -
-
-
-
Kuba1001
Max:
Latał sobie, jak to kruk.
Vader:
‐ Nareszcie, trochę Wam to zajęło… Powodzenia w innej wiosce, do zachodu słońca jeszcze sporo czasu.
Bulwa:
No i rzeczywiście, zwabiłeś kolejne trzy małe myszki, a później usłyszałeś głośny szelest gdzieś po Twojej prawej, choć mało prawdopodobne, żeby spowodowało go jakieś duże zwierze, które wezwałeś.