Wioska w Księstwie Ludzi
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Bulwa: 
 Spokojnie usiadłeś pośród zboża w pobliskim polu (gdyż wysokiej trawy tu nie było, a do lasu zbyt daleka droga) i rozpocząłeś rytuał. Pierwszymi przyzwanymi zwierzętami były dwie polne myszy i mały zaskroniec, ale nic więcej. Dobrze to jednak ująłeś: Masz czas.
 //Jakby co to działaj dalej z tym przyzywaniem, bo mam coś dla Ciebie.//
 Max:
 Biorąc pod uwagę Wasze wcześniejsze sprzeczki? Niezbyt.
 Vader:
 ‐ Wspominałeś o święcie? ‐ fuknął najemnik, z każdą chwilą coraz bardziej zirytowany. ‐ Zapasy poszły albo na ofiarę, albo na uczty podczas jego trwania.
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Max: 
 Latał sobie, jak to kruk.
 Vader:
 ‐ Nareszcie, trochę Wam to zajęło… Powodzenia w innej wiosce, do zachodu słońca jeszcze sporo czasu.
 Bulwa:
 No i rzeczywiście, zwabiłeś kolejne trzy małe myszki, a później usłyszałeś głośny szelest gdzieś po Twojej prawej, choć mało prawdopodobne, żeby spowodowało go jakieś duże zwierze, które wezwałeś.
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Bulwa: 
 Nieustający szelest nie ułatwiał tego zadania, zwłaszcza że zwierzaki nic nie mogły na niego poradzić.
 Vader, Max:
 Pójście w pole niezbyt by Wam pomogło, więc ruszyliście gościńcem do cienia w skraju lasu. Poje**niec też musi gdzieś tu być, ale wysokie łany zboża utrudniają określenie gdzie dokładnie. Choć równie dobrze mógłby zaszyć się w leśnej głuszy czy coś w ten deseń.
- 
 

 
  
 