Miasto Linest
-
Kuba1001
Vader:
Tym razem bardziej ochoczo pokiwał głową, widać, że nie lubił Wilkołaków. Ale z drugiej strony: Ktoś lubi?
Po chwili zanurkował pod swój stragan i po chwili krzątaniny wręczył Ci fioletową miksturę w małej butelczynie.
Max:
Należy spytać kupców lub miejską straż, oni wiedzą najwięcej, i mogą nas na coś naprowadzić. A żeby z nimi porozmawiać i dostać informacje to trzeba mieć złoto, bo bez tego nie rozwiąże im się język. A złoto zdobędziemy ze zleceń. -
-
-
Kuba1001
Max:
Nie bezpośrednio, ale z pewnością naprowadzi nas na odpowiedni trop.
Trafiłeś pod tablicę ogłoszeń, najlepiej płatnym zleceniem było zabicie jakiegoś potwora, nie wiadomo jakiego, jednakże jeśli fundował to burmistrz miasta i sołtysi kilku okolicznych wsi, to pewnie nie była to pospolita bestia.
Vader:
Za pomocą liczby odpowiednich palców, uświadomił Cię, że cena wynosi trzydzieści złotych krążków.
Zero:
Trafiłeś wreszcie do Linest. -
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
Właśnie ucinał sobie drzemkę w bujanym fotelu, oczywiście gdy tylko wszedłeś, gwałtownie obudził się i całkowicie rozbudzony zasiadł dla odmiany na fotelu za biurkiem.
‐ Tak?
Zero:
Może i Ty nie wiedziałeś, co masz zrobić, to strażnicy wiedzieli doskonale, zaś jeden powiedział:
‐ Imię, nazwisko, status społeczny, miejsce pochodzenia i cel przybycia do miasta.
Vader:
//KKK, bywa.//
Tutaj już liczba palców zatrzymała się na tuzinie. -
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
Pokiwał głową i wyjął spod biurka kałamarz z atramentem, pióro i kartkę pergaminu.
‐ Do kogo wysłać list kondolencyjny, gdy nie wrócisz?
Vader:
Teraz nic nie stoi Ci na przeszkodzie, żeby wziąć w swoje posiadanie owe mikstury.
Zero:
‐ Odpowiadaj na pytania, albo wypi**dzielaj, bo takie gadanie to mi podejrzanie wygląda. ‐ odwarknął, dla podkreślenia swych słów unosząc także włócznie, aby wycelować jej grotem w Twoją pierś. -
-