Miasto Hammer
-
Kuba1001
‐ Leż, odpoczywaj i postaraj się nie wyciągnąć kopyt za bardzo, nim wrócę. ‐ odparł, klepiąc Cię po barku, ale delikatniej niż zwykle, a potem wyszedł.
Okazałej siedziby Paladynów Srebrnej Dłoni ciężko byłoby Ci nie znaleźć, toteż trafiłeś tam dość szybko. Teraz dopiero zaczną się schody, bo musisz jakoś dostać się do środka i zdobyć potrzebne informacje, a do tego przeżyć.
-
-
Kuba1001
Trzeba przyznać, że jeśli miałbyś teraz umrzeć, to nie żałowałbyś niczego, może poza tym, że nie spłodziłeś żadnego dziecka z prawego łoża, które mogłoby przyjąć Twoje nazwisko i kontynuować rodzinną tradycję.
Monumentalny budynek stał na pustym, kwadratowym placu, ozdobionym pomnikami zasłużonych dla Zakonu Paladynów przez całą jego historię, od czasów najdawniejszych, przez Wojny Demonów, do teraz. Z placu rozchodziły się uliczki, łącznie cztery, każda pod kątem prostym i prowadząca w innym kierunku.
-
-
Kuba1001
Cóż, właśnie tak wygląda bycie czarną owcą pośród Drowów: Cholerni pacyfiści żyjący pośród Paladynów…
Wędrując tak bez większego sensu zdałeś sobie sprawę, że ktoś Cię śledzi. Jednakże gdy odwróciłeś się, aby dokładniej przyjrzeć się tej osobie, ta skręciła w jakąś boczną uliczkę i zniknęła, a Ty zapamiętałeś jedynie jej długie, białe włosy…
//I cyk, flashbacki z początków kariery pierwszej postaci.// -
Vader0PL
Drow
Dzięki temu teraz miał zapewnioną opiekę medyczną po życiu, które poświęcił na nauce, badaniach i naprawianiu świata. Lepszy wybór, niż śmierć z rąk jakiegoś mięsa armatniego Elfów.Jonathan Wassi
///Co lepsza tą postacią też kazałem porwać tę Elfkę, ale skończyło się jak skończyło…///
Ruszył dalej nie dając po sobie poznać, że zauważył. Ale zauważył i był ostrożny. -
Kuba1001
Nie powiedział nigdy żaden Mroczny Elf. No, poza Tobą. Tymczasem Twoje rozmyślania przerwało ciche pukanie do drzwi. Ktoś, po drugiej stronie, uchylił je nieco i zapytał:
‐ Można wejść?//To nie jest Elfka, Vader, tylko ta laska, która ujawniła Ci nieco prawdy o ojcu i dała fanty po nim.//
Nie śledziła Cię dalej lub robiła to na tyle umiejętnie, że nie miałeś o tym pojęcia, co wydaje się jednak mało prawdopodobne. Mimo to, warto byłoby się jednak czegoś o niej dowiedzieć, skoro miała powód, aby deptać Ci po piętach jakiś czas, a do tego w tym miejscu. -
-
Kuba1001
Do pokoju wszedł dość młody i raczej pogodny człowiek, pewnie ten cały medyk Liszaj, o którym mówił Ci wcześniej Ork. Co ciekawe, choć ogółem wyglądał na szczęśliwego, to zauważyłeś, że w oczach odbijał się olbrzymi ból, a twarz przecinało kilka paskudnych blizn, co było dziwne, skoro mógł je uleczyć.
Czyli przed wejściem do świątyni Paladynów, bo jeśli stamtąd wyjdziesz, będziesz musiał uciekać jak najszybciej, żeby nie kusić losu.
-
-
Kuba1001
‐ Jaki tam ze mnie doktor. ‐ machnął ręką, uśmiechając się, przez co jeszcze bardziej jego oczy kontrastowały z resztą twarzy.
Pozostaje Ci jedynie pielęgnować swój gniew i żądzę zemsty, aby w przyszłości mogły zaowocować realnym wyrównaniem rachunków. No i służyć swemu nowemu panu, abyś w ogóle miał na to szanse.
-
Vader0PL
Connell FlioNhor
‐Jednak, koniec końców, to tobie zawdzięczam życie, prawda?Jonathan Waasi
Taki to już los, nie awansował wyżej i nadal był wykonawcą. No, przynajmniej poznał kawał świata. Wracając, trochę to zajmie, a jakieś lokum na noc by się przydało, prawda? Poszukał więc jakiejś karczmy z pokojami. -
Kuba1001
‐ Jak wiele innych istot. Chyba za bardzo weszło mi to w nawyk.
Musiałeś cofnąć się aż w okolice miejskiej bramy, gdzie dostrzegłeś dwie co lepsze karczmy: Jedną, o specyficznej nazwie, “Szczękogryz,” a także kolejną, wyróżniającą się czarnym malowaniem ścian, drzwi i dachu na tle śnieżnobiałej zabudowy Hammer, o nazwie “U Czarnoskrzydłego”.
-
Vader0PL
Connell FlioNhor
‐Ale uważasz to za dobre?Jonathan Waasi
Chociaż już nie był ani dowódcą orków, ani nie posiadał niczego na miarę swojej starej siedziby, to jednak mógł sobie chyba pozwolić na odrobinę luksusu, dlatego też wybrał “U Czarnoskrzydłego”. Ewentualnie jedynie coś zje, ale chociaż odpocznie od wszechobecnej bieli. -
Kuba1001
‐ Sądzę, że tak. Nigdy nad tym nie rozmyślałem w ten sposób, zwłaszcza, że nim zaciągnąłem się do armii maszerującej na Heresh, postanowiłem sobie twardo, że będę nieść pomoc każdemu. Absolutnie każdemu.
Karczma w środku nie imponowała już tak, jak na zewnątrz, bowiem jako jeden ze zwabionych gości dałeś złapać się na chwyt karczmarza i w środku zastałeś takie samo wnętrze, jak w wielu karczmach, które już odwiedziłeś, choć sam budynek był o wiele większy, niż zwykle, miał duży kominek, a nawet kilku bardów, grających muzykę i śpiewających ballady.
-
Vader0PL
Connell FlioNhor
‐Więc dobrze, że spędzasz czas robiąc to, co sam uważasz za dobre. Spotkałem wielu… którzy wybrali jakąś ścieżkę w życiu, ale od początku mieli wątpliwości co do swoich działań. ‐ Uśmiechnął się ponuro. ‐ Wybacz, jeżeli staram się filozofować. Po prostu za dużo czasu spędziłem w domu, to też zamiast doświadczenia posiadam jedynie ane… o, przepraszam. Znowu to robię.Jonathan Waasi
Cholera jasna, padł ofiarą sprytnie zorganizowanej reklamy i teraz, żeby uniknąć dziwnych spojrzeń, musiał stać się klientem. Podszedł więc do barmana, udając, że jest kolejnym normalnym klientem. -
Kuba1001
‐ To chyba przez Twój wiek? Masz tak wiele wiedzy, a tak mało czasu, że korzystasz z każdej okazji, aby przekazać innym choć jej ułamek. Prawda?
I barman za takiego Cię uznał, bo nie okazał Ci szczególnego zainteresowania, czekał, aż sam do niego zagadasz, jednocześnie rozmawiając z pewnym człowiekiem, być może swoim klientem lub pracownikiem.
-
Vader0PL
Connell FlioNhor
Ponownie się uśmiechnął.
‐Większość ważnych zagadnień już przekazałem Paladynom. Może skorzystają, może nie. Przynajmniej spróbowałem podzielić się z nimi wiedzą, a nie zachowałem jej dla siebie. Jednak wracając do pytania, to tak. Chociaż, tak szczerze, to próbuję też zabłysnąć inteligencją, bo siłą niezbyt by mi się to udało.Jonathan Waasi
Więc to on musiał zwrócić się do niego. Na wyspie mógł znaczyć wiele, ale tutaj był jedynie klientem.
‐Przepraszam, barman. Można na chwilę? -
Kuba1001
‐ Ja też nie jestem wielkim wojownikiem, choć mam brata, Paladyna, o którym nie mogę powiedzieć tego samego. Choć jesteśmy tak blisko spokrewnieni, Pradawni obdarowali nas zupełnie różnie.
‐ Można. ‐ odparł, ale wbrew temu odwrócił się do Ciebie dopiero po kilku chwilach, gdy skończył rozmowę. ‐ O co chodzi?
-