Leśny Trakt
-
-
-
-
Radiotelegrafista
Musiałaby więc zrobić jakiś taki charakterystyczny punkt, coś co mogłoby służyć za tarczę ćwiczebną. Będzie jej potrzebny do tego pieniek, może jakaś gałąź, którą mogłaby wbić w ziemię. Najpierw jednak wolała wyznaczyć pole na owy “cel”. Stworzyła kulę ognia i posłała ją w miejsce znajdujące się mniej‐więcej w połowie promienia między środkiem polany, a jej granicą z lasem.
//Jeżeli trawa ma gęstość 16 ździebeł na centymetr kwadratowy, a jedno ździebło waży 0,5 grama i 1/4 długości średnicy polany wynosi 14.5 metra, to ile będzie wynosić łączna waga nadziemnej części trawy porastającej tą polanę? //
-
Kuba1001
//Ja tu mam dla Ciebie fabułę, a Ty rozwlekasz swoje działania tak bardzo, jak tylko się da, a teraz jeszcze trujesz mi dupę jakimiś obliczeniami.//
Wszystko Ci się powiodło i po jakimś czasie w miejscu wypalonej dziury została wbita spora gałąź, którą szczęśliwie coś wcześniej złamało, więc Twoja rola ograniczała się tylko do zaciągnięcia jej na miejsce i wbicia w ziemię, co też bez trudu zrobiłaś. -
Radiotelegrafista
//1. Gideon mnie wyroluje jak sprzedawca garnków
2. Co ty sobie myślisz, że jak strajki są to labę będziesz miał? Ja tu o twoją edukację dbam!//Świetnie! Miała teraz wszystko czego potrzebowała. Pole, cel, czas i chęci. Czas się zabrać do ćwiczenia.
Na dobry początek spróbowała stworzyć małą, ognista kulę, którą posłała na sam czubek gałęzi z jak największą prędkością. Magia Ognia czerpała swoją siłę z emocji, czyż nie? Więc Densissma spróbowała zasilić ją podejrzliwością i nieufnością wobec Gideona. Czy te emocje nadadzą się na “paliwo”? Praktyka pokaże. -
Kuba1001
//1. I to w jakim stylu! Już od początku lubiłem tego typa.
2. Ja czuję się dostatecznie wyedukowany.//
Z tym czasem to niekoniecznie, chyba że naprawdę nie przeraża Cię zmrok i ścierwojady, bo o ile wilki odstraszy ogień i bliskość dworku, to Ghule na pewno nie będą takie strachliwe, zwłaszcza gdy w grę wchodzi świeże mięsko.
Nadały się, ale kula była dość mizerna i w zetknięciu z gałęzią zapaliła jej liście, rozbijając się na nich. -
Radiotelegrafista
// 1. Spali księgi rodowe, po ślubie będzie miał już oficjalnie całość, wypi**dzieli Desi za próg i zacznie bzykać się w trójkąciku z Emiliadą i Gharol
2. Przeczucia bywają złudne //Jakkolwiek nie zadowoliło to szlachcianki. Jej magia musiała znaleźć inne źródło. Powtórzyła czynność, lecz tym razem czerpała z uczucia, które w ostatnim czasie było u niej bardzo silne. Złość spowodowana własną bezsilnością. Nie mogła pomóc młodzieńcowi, który ruszył jej z odsieczą, nie mogła uratować swojego własnego ojca, a teraz przewidywała podłe zamiary Gideona wobec jej własności i także nie wiedziała co zrobić! Cholera niech weźmie to wszystko!
-
Kuba1001
//1. nie do końca.
2. Moje nie.//
I teraz efekt był o wiele bardziej zadowalający, bo odpowiednio duży ognisty pocisk spopielił gałąź, dając nieco światła. Sama nie zauważyłaś nawet, kiedy zrobiło się wokół tak ciemno, a echa opowieści o grasujących w okolicznych lasach wilkach i górach wróciły z podwójnym natężeniem. -
Radiotelegrafista
//1. No patrz go//
Musiała spędzić na tej polanie więcej czasu niż jej się zdawało… Choć jedna jej część wolała tutaj pozostać, to druga, opowiadająca się za powrotem do dworku, przeważyła. Stworzyła w dłoni mały ognik, służący jej do oświetlenia najbliższej okolicy i udała się w drogę powrotną do pałacyku.
-
Kuba1001
Choć przez całą drogę powrotną czułaś się, jakby ktoś Cię obserwował, słyszałaś też szmery, łamane suche gałązki i inne dziwne dźwięki, dochodzące choćby i z koron drzew, to bez problemu wróciłaś do dworku, wzbudzając spore zainteresowanie kilku Orków, którzy pełnili wtedy wartę… W końcu ich pan zapewniał, że nie znasz Magii, a tu coś takiego…
-
-
Kuba1001
Wszystko poszło sprawnie i po całym dniu udało Ci się zasnąć. Obudziłaś się w środku nocy, gdy na zewnątrz nocne niebo przeszył piorun, a później deszcz ciężkimi kroplami zaczął bębnić w Twoje okno. Mimo tego dźwięku, usłyszałaś pobliskie kroki na korytarzu i cicho skrzypiące drzwi od Twojej sypialni…
-
-
Kuba1001
Zobaczyłaś tam kogoś, kogo absolutnie się nie spodziewałaś, czyli Gharol. Gdy drzwi się otworzyły, dostrzegłaś też dwóch innych Orków, których nie znałaś, choć widziałaś ich w składzie osobistej straży Gideona jeszcze w jego pałacu w Ghadugh, a i tu go nie opuszczali. Orczyca mruknęła coś do nich w swojej szorstkiej mowie i zamknęła drzwi. Najpierw próbowała się skradać, ale gdy zauważyła, że nie śpisz, co stało się tylko dlatego, że kolejne wyładowanie przecięło nocne niebo, oświetlając sypialnię, ruszyła ku Tobie gwałtownie, a Ty dostrzegłaś w mroku jakiś błysk w jej dłoni… Nim zdałaś sobie sprawę co to, poczułaś zimną stal sztyletu na gardle.
-
Radiotelegrafista
Język zamarł w niej, gdyż właśnie zaszło to, co w podobnej postaci podświadomość podsuwała jej już od pewnego czasu. Ale Densissma nie chciała, by to się tak skończyło. Nie mogła na to pozwolić. Złapała dłońmi nadgarstki Gharol, próbując odsunąć sztylet od siebie, bądź choćby uniemożliwienie jej zadania śmiertelnego cięcia.
-
Kuba1001
Udało Ci się, ale należy pamiętać, że jesteś tylko zwykłą, niezbyt wysportowaną czy silną szlachcianką, a ona Orczycą, więc Twoje próby nie zdawały się na wiele i klinga wciąż tkwiła przy Twoim gardle.
‐ Nawet nie wiesz, jak długo na to czekałam. ‐ niemalże wysyczała wściekła Orczyca, ale jeszcze nie zaatakowała. Najwidoczniej chciała to nieco przeciągnąć, powstrzymać mordercze cięcie, dopóki nie nasyci się dostatecznie swoim tryumfem oraz Twoją bezradnością i strachem.
Tymczasem przy drzwiach, przy których, jak pamiętałaś, Gharol postawiła strażników, coś załomotało i usłyszałaś jakby odgłosy bójki. Czyżby tamci dwa posprzeczali się między sobą? Albo jakiś sługa przypadkiem przechodził obok i został przez nich zaatakowany, aby prawda o tym, co dzieje się w środku Twojej sypialni nigdy nie wyszła na jaw? Cóż, najwidoczniej nie było to nic, co mogłoby Ci pomóc, skoro Orczyca w ogóle się tym nie przejęła. -
Radiotelegrafista
Densissma rozpaczliwie miotała wzrokiem to Gharol, to pokój to drzwi. Desperacko szukała czegokolwiek, co mogłoby ją wyciągnąć z tej sytuacji. Nie przestawała też całą swoją skromną siłą, na ile to możliwe, odpychać od siebie orczycy. I wtedy do głowy przyszła jej idea. Cały strach i przerażenie spróbowała przelać w magię, którą następnie chciała rozgrzać swoje dłonie, zaciśnięte na nadgarstkach zielonej, do czerwoności.
-
Kuba1001
Był to dobry plan, ale musiałabyś się skupić, po kilku dniach nauki z ksiąg i marnych ćwiczeń nie osiągnęłaś jeszcze takiego poziomu, aby udało się to od razu, potrzebowałaś czasu, musiałaś się skupić… Widząc Twoje próby uwolnienia się, przypominające jej pewnie przedśmiertne podrygi, Gharol uśmiechnęła się szeroko.
Tymczasem drzwi do sypialni otworzyły się i stanęła w nich jakaś potężna sylwetka, najpewniej Orka, zajmująca niemalże całą futrynę. Bez słowa, w ciemności, której nie rozświetliła kolejna błyskawica na zewnątrz, postać ruszyła w Twoim kierunku. Teraz, mając jednego z rosłych Orków do pomocy, kochanka Gideona bez trudu pozbawiłaby Cię życia, nawet gdybyś użyła przeciwko niej Magii Ognia. Mimo to, odwracając się do nadchodzącej osoby, warknęła, obnażając typowe dla Orków, ale dużo mniejsze, kły na dolnej szczęce.
‐ Mówiłam, żeby mi nie przeszkadzać, idioci! Sama chcę ją zabić! ‐ krzyczała i pewnie dodałaby coś jeszcze, gdyby nie wielka dłoń, która zacisnęła się na jej gardle, tłumiąc wszelkie odgłosy oraz oddech Orczycy, która wierzgała, biła napastnika i próbowała go dźgnąć, dopóki ten nie cisnął jej na najbliższą ścianę, po której bezwładnie się osunęła.
Dopiero wtedy z pomocą przyszła błyskawica rozświetlająca pomieszczenie. W jej blasku nie dostrzegłaś Orka, jak początkowo się spodziewałaś, ale Argoksa, tego wielkiego wojownika, który przybył wtedy do dworku z wąsatym szlachcicem i jego córką. -
Radiotelegrafista
// A nawet lubiłem Gharol. Wiesz, że zdjęli jej zdjęcie z opisu Gideona?//
Oddychała głęboko, rozcierając swoje gardło. Łzy napłynęły jej do oczu i raczej nie ma jej się co dziwić, jeszcze przed momentem była o włos od własnej śmierci. Spojrzała na nieprzytomną Gharol, po czym przeniosła wzrok na Argoksa: — D‐dziękuję…— Wydukała łamiącym się głosem.