Siedziba Gildii Magów
-
Kazute
Zaatakować pierwsza i spróbować to zabić czy jednak nie? Dobre pytanie. Czym to coś było? Też przydałoby się znać odpowiedź. Wciąż nie była pewna intencji osoby przed nią, a gdyby to była niczemu winna istota, którą byłaby zabiła, to by miała przez dłuższy czas wyrzuty. Czekała na dalszy jej ruch.
-
-
-
-
Kazute
Jeśli po tym krótkim locie Elfka upadła na ziemię, to szybko się podniosła, stając na równe nogi. Przeklnęła siebie w myślach za to, że nie próbowała zatrzymać tajemniczego stwora już wtedy, kiedy go zobaczyła po raz pierwszy, gdyż wówczas nie byłby tak blisko namiotów no i gulasz byłby cały. Zaczęła myśleć nad ponowną próbą ataku, ale najpierw przyjrzała się jeszcze dokładniej przeciwnikowi. Jakieś znaki szczególne? Czy wcześniejsza bariera otaczała tylko jego najbliższą przestrzeń czy też nieco więcej? Wytężyła również swój słuch, z którego słynęły Elfy, by usłyszeć kroki ewentualnych innych wrogów, których wcześniej nie zauważyła.
-
-
Kazute
Rzucenie czarną dziurą mogłoby się źle skończyć, gdyż mogła się odbić rykoszetem z powrotem do niej. Ale trzeba na początek przełamać tę barierę, prawda? Dlatego też Elfka uniosła samą siebie w powietrze wysoko w górę, tak, by od dziwadła dzieliła ją bezpieczna odległość, po czym zdecydowała się jednak spróbować stworzyć tę chłonącą wszystko dziurę i cisnąć nią w barierę, jak najszybciej uciekając w bok, gdyby ta się odbiła prosto w jej kierunku.
-
Kuba1001
Stwór zwyczajnie wyciągnął rękę i… chwycił ją! Jakby tego było mało, dziura zaczęła się zmniejszać przy akompaniamencie jego syków, jakimi tamował okrzyki bólu. Mimo to, zaciskał dłoń w pięść dalej i w końcu Twoja manifestacja Magii zniknęła.
‐ Czemu to robisz? ‐ usłyszałaś głos niemalże cichszy od szeptu, o brzmieniu, które przyprawiło Cię o gęsią skórkę. ‐ Co zrobił Ci stary Podróżnik? W jaki sposób zasłużyłem na Twoją wrogość, na odebranie życia? -
Kazute
Twarz kobiety wyrażała szok. Przez dłuższą chwilę nic nie odpowiadała, będąc jeszcze pod swego rodzaju wrażeniem tego, że udało się powstrzymać dziwolągowi chłonącą wszystko kulę. No i jednak potrafi mówić zrozumiałym dla niej językiem, co za niespodzianka.
‐ Pojawiasz się nagle w środku nocy, w pobliżu namiotów, nie wyglądasz normalnie, nic nie mówiąc wyjadasz pozostałości po kolacji, a na moje pytania odpowiadasz jakimiś szeptami, w dodatku w nieznanym mi języku. Jak miałam to wszystko odebrać? ‐ odpowiedziała w końcu, głosem w którym czaiła się niepewność. -
-
-
-
-
-
Kazute
Kobietę coraz bardziej intrygowały słowa tajemniczego, jak stwór na siebie mówił “Podróżnika”, dlatego też porzuciła zamiar dalszych prób zabicia go. Wolała się najpierw upewnić, czym dokładnie jest i jaką ma “misję”.
‐ Mówiąc coraz więcej nie odganiasz mnie od siebie, wręcz sprawiasz, że chcę się dowiedzieć o Tobie więcej. Chociaż i bez tego nie dałabym Ci spokoju ‐ stwierdziła, wciąż zachowując w powietrzu bezpieczną odległość między nimi, tak na wszelki wypadek. -
-
-
-
-