Martwe Bagna
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Obiecane wczoraj twory Plugawca czekały już na Ciebie, podobnie jak około tuzina Goblinów zbrojnych w jednoręczne mieczyki, ząbkowane noże, sztylety, włócznie, oszczepy, kołczany pełne strzał i łuki. Gdy tylko podszedłeś, jeden z nich wystąpił i zasalutował służbiście, wypinając przy tym wątłą, goblińską pierś.
‐ Szefo, my gotowi do wymarszu, szefo. ‐ zameldował, wskazując przy okazji na otwartą już bramę. -
-
Kuba1001
Tak też się stało, acz powinieneś zapamiętać tylko imię tego, z którym przed chwilą rozmawiałeś, dowódcy imieniem Drrom.
Wszyscy ruszyli, na czele z Bagiennymi znającymi teren, którzy prowadzili Was bezpiecznie przed podmokłe tereny, a ponadto ich wysiłki były korygowane przez Bagiennego Obserwatora, który mógł z kolei otrzymywać wskazówki od samego Magnurtha Dildrata. Niemniej, żadna bagienna bestia nie miała zamiaru Was pożreć podczas drogi, więc udało się Wam dotrzeć do ruin wieży Maga w komplecie. -
-
Kuba1001
Ruiny są ruinami, tyle można było powiedzieć: Fragmenty zabudowy czy też pojedyncze dachówki, cegły lub kamienie leżały porozrzucane po całej wysepce suchego lądu: Niektóre całkiem wchłonęła ziemia, inne częściowo, zaś każdy, bez wyjątku, pokryty był mchem lub inną rośliną pionierską. Poza tym z pewnością wiele elementów wieży znajdowało się w okolicznych wodach i bagnach, ale wyrwanie ich spod warstwy mułu będzie trudne, jeśli nie niewykonalne. Poza tym pozostali Twoi podwładni zajęli się przetrząsaniem pobojowiska, głównie okolic w miarę trzymającej się podstawy wieżycy.
‐ Szefo! ‐ zakrzyknął nagle jeden z szeregowych Goblinów. ‐ Tutaj, szefo! ‐ dodał, a po chwili wokół zgromadzili się inni zielonoskórzy na czele z Drromem. Potworki Magnurtha wolały zostać na uboczu, bo i tak niewiele mogły z tego wszystkie zrozumieć. -
-
Kuba1001
//Ale że jak to niby się objawia? W sensie, że długością odpisów? Bo jeśli tak, to postawiłem sobie cel, którym ma być wstawianie mniej więcej takich wiadomości, ponieważ po zobaczeniu niektórych sprzed, na przykład, tygodnia dziwię się, z jakiej paki ja tu w ogóle jestem Właścicielem.
A jeśli myślisz, że to, co znalazł Goblin, to jakiś artefakt to się przeliczysz :V//
Wzruszył ramionami, najpewniej nie mogąc pojąć tego swoim małym, zielonym móżdżkiem lub zwyczajnie nie mając w głowie czy na języku odpowiednich słów, dlatego też zwyczajnie wskazał Ci coś, co wyglądało na wrośniętą w ziemię kamienną płytę z jakimiś czerwonymi symbolami i inskrypcjami… Niewiele mogłeś odczytać, a tym bardziej zrozumieć, zwłaszcza że sama płyta znajduje się pod sporą warstwą gruzu, błota i innego śmiecia, który musicie najpierw usunąć… Ale od czego ma się Bagiennych i Bagienne Giganty, prawda? -
-
Kuba1001
//A bierz go sobie, i tak zdechnie.//
Gruzowisko było na tyle rozległe, że wszystkie stwory musiały wziąć się za jego uprzątnięcie, nawet Bagienny Obserwator, choć jego rola ograniczała się do dyrygowania resztą, aby wykonywali swoją pracę tak, jak na leży. Właściwie to tylko Gobliny nic nie robiły, siedząc, jedząc, pijąc, stojąc, rozmawiając, sprawdzając broń i ogółem opi***alając się. Jednakże czas sielanki minął, gdy płyta została odsłonięta.
Była z czarnego, połyskującego minerału, gładkiego i równego, w kształcie sześciokąta foremnego. W miejscu, gdzie dana figura miała swój wierzchołek, znajdował się jakiś symbol, podobnie jak w środku. Resztę miejsca pokrywały linie, które były zarówno zwykłymi liniami łączącymi się w zawiłe, geometryczne wzory, jak i ciągiem zapisanego naprawdę drobnymi literami tekstu. -
-
-
-
Kuba1001
Nigdzie pośród ruin nie znalazłeś czegoś takiego, sam również nie miałeś nic przy sobie, a i pytanie się Goblinów czy potworów o coś takiego mija się z celem.
‐ Szamano w forcie, idziem do niego teraz czy kiedy? ‐ spytał Drrom, rozglądając się po ruinach. ‐ Nie mamy tu już chyba nic do zrobienia, nie? -
-