Martwe Bagna
-
Kuba1001
Vader:
A i owszem, zwłaszcza że wrócił sam, gdy kamienna płyta pokryta krwistymi inskrypcjami wzniosła go na górę. Dostrzegłeś, że był zdecydowanie weselszy niż wcześniej, zwłaszcza że pod jedną pachą dzierżył zwinięty w płachtę przedmiot przypominający miecz, pod drugą długi zwój pergaminu lub tkaniny, a w dłoniach szczelnie zamknięty kuferek.
‐ Niewiele, ale na początek powinno wystarczyć. ‐ powiedział Magnurth, udając się wraz ze swymi monstrami w drogę powrotną do fortu, acz pozostawił Bagiennego Obserwatora z połową Bagiennych i Bagiennych Gigantów na straży.
Wiatrowiej:
Nie było to trudne, zważywszy, że pajęczyny nie były czymś na kształt tunelu czy bariery, a jedynie zlepkiem pajęczych sieci rozrzuconych tu i tam, służących zapewne za tymczasowe lokum, pułapkę, oba po trosze, czy coś jeszcze innego, ale obecnie zostały tego jedynie nędzne resztki.
Radio:
Pewnie tak, acz obecnie zamiast zajmować się jeździectwem musiałeś trzymać lejce swej kompanki, która była zajęta badaniem śladów bytności Wielkich Pająków na Martwych Bagnach. -
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Wróciliście i wszyscy zajęli się sobą ponownie, jak wcześniej, acz Ciebie powstrzymał Plugawiec.
‐ Czego życzyłbyś sobie za wierną służbę do teraz oraz za przyszłe lata spędzone na niej? ‐ spytał, wskazując ruchem głowy na zebrane z ruin łupy, które ustawił pod murem fortu.
Wiatrowiej:
Dookoła bagno, Ty zaś dostrzegłaś jednego z Wielkich Pająków na horyzoncie, który oddalał się w jego kierunku, i najpewniej zaraz tam zniknie.
Radio:
Dla złota, bo samą weną nie wyżej, a także to na grzbiecie osła, którego kupisz za złoto, ruszysz w dalszą drogę, a nie na wenie… Poza tym Elfka gdzieś ruszyła. -
-
-
-
Kuba1001
Vader:
‐ Masz na myśli tę, którą zajmiemy się później, tak? Wtedy, gdy wszystko będzie już gotowe?
Wiatrowiej, Radio:
Wspólnie odkryliście coś co najmniej niezwykłego, a mianowicie sporych rozmiarów pajęcze leże złożone z pajęczyn rozwiniętych w grube pomosty nad drzewami rosnącymi na czterech wysepkach suchego lądu. Zliczyliście pięć Wielkich Pająków krzątających się pośród swego lokum oraz tego jednego, który właśnie doń wracał. -
-
-
-
Kuba1001
Vader:
‐ Nie zrobię nic bez odpowiednich ksiąg i pracowni, a będę dysponować tym dopiero, gdy moja nowa siedziba powstanie z dala od gruzów starej, a w sąsiedztwie tego fortu. Rozumiesz? ‐ zapytał, ponownie wskazując na trzy dary, z których jeden był dla Ciebie.
Wiatrowiej:
Na oko to na około trzech metrach wysokości, same miały średnicę nie większą niż piętnaście metrów, spokojnie wystarczały dla tych pająków, które akurat zostały w obejściu, bo najwidoczniej reszta polowała, aby zapewnić grupie przeżycie.
Radio:
Koń najpewniej myślał podobnie, więc dobrze że zostałeś. I w sumie dobrze by było, gdybyś pozostawił Ghycie walkę z pająkami, samemu zajmując się czymś, co nie utrudni jej zadania. -
-
-
-
Kuba1001
Wiatrowiej:
Nie paliła się w jakimś zawrotnym tempie, więc nawet połowa nie stanęła w ogniu, a wszystkie były już bezpieczne na ziemi, z dala od płomieni. Co gorsza, zauważyły Cię i pierwsze dwa ruszyły do ataku.
Radio:
Jak na razie jest nieźle, popaliła pajęczynę… Ale teraz robi się już mniej ciekawie, pająki przeżyły. A do tego dwa ją zaatakowały!
Vader:
‐ Złoto, inne kosztowności i artefakty, kolejny artefakt, bardzo potężny, oraz zwój tajemnej wiedzy, pochodzący z dawnych dziejów, stary wtedy, gdy jeszcze chodziłem po tych bagnach przed swym przymusowym uśpieniem. ‐ wyjaśnił, wskazując kolejno na skrzynkę, miecz i wolumin. -
-
Radiotelegrafista
Eee, co miał robić Nawłoć? Tak, zagrzewać Ghytę do walki! Nastawił mandolinę, przybrał pozycję bojowego barda i zaczął wygrywać bojową melodię
-